Rząd przygotowuje budżet na 2025 rok. Po raz pierwszy Donald Tusk przygotuje budżet bez "cienia Morawieckiego"
Czy Donald Tusk będzie musiał "zaciskać pasa"? Prace nad budżetem państwa na 2025 rok wychodzą od prognoz makroekonomicznych Ministerstwa Finansów. Według przewidywań PKB ma realnie urosnąć o 3,7 proc. (3,1 proc. w 2024 roku), a średnioroczna inflacja ma spaść do 4,1 proc. (przewidywane 5 proc. na 2024 rok), wzrost płac z kolei ma wynieść 7,1 proc. (12 proc. na 2024 rok), a stopa bezrobocia rejestrowanego ma być na stabilnym poziomie 5 proc. Wzrost PKB oznacza oczywiście większe wpływy do budżetu państwa, choć pozostałe wiadomości nie są zbyt dobre dla rządu.
Jak pisze "Business Insider" niższa inflacja, czy niższy wzrost wynagrodzeń oznacza mniejsze dochody do budżetu. Portal wskazuje, że rozpoczęcie cyklu obniżek stóp procentowych w 2025 roku dałoby resortowi ulgę w finansowaniu potrzeb pożyczkowych, które są z roku na rok co raz większe - a obecnie obsługa długu ma kosztować nawet 2 proc. PKB.
Czy czeka nas zaciskanie pasa w budżecie na 2025 rok?
Polska zostanie objęta procedurą nadmiernego deficytu przez Komisją Europejską. To oznacza, że Polska będzie musiała przywrócić równowagę w budżecie, czy przez zwiększenie dochodów (czyli np. poprzez podwyżkę podatków), czy też przez zmniejszenie wydatków. Business Insiders wskazuje jednak, że wydatki sztywne stanowią 75-80 proc. tego co rozdysponowuje państwo.
Do tego dochodzi fakt, że w kampanii wyborczej Koalicja Obywatelska zapowiadała, że "nic co zostało dane nie zostanie zabrane". Chodziło o sztandarowe programy socjalne PiS, takie jak 800 plus, czy trzynaste i czternaste emerytury. Do tego dojdą wydatki takie jak waloryzacja emerytur (indeksowana inflacją i wzrostem wynagrodzeń), oraz wprowadzenie wdowich emerytur.
Nie można jednak zapominać o obietnicach wyborczych rządu, takich jak program dopłat do kredytów, zmiana zasad naliczania składki zdrowotnej, czy dwukrotnie wyższa kwota wolna od podatku (60 tys. zł, zamiast obecnych 30 tys. zł). Jak jednak wskazuje Business Insider, na realizację wszystkich obietnic (takich jak np. wyższa kwota wolna podatku) może nie wystarczyć w budżecie, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że wydatki na armię mają wynieść w 2025 roku 5 proc. PKB.
Portal wskazuje, że nawet brak wdrożenia części obietnic wyborczych nie uratuje budżetu przed wzrostem deficytu. Zakryć ten problem ma przewidywany szybki wzrost gospodarczy, który ma spowodować, że deficyt mimo nominalnego wzrostu, w relacji do PKB będzie wzrastał, na co liczy minister finansów Andrzej Domański.
Jak czytamy w Business Insiderze, że w przyszłym roku Polska znajdzie się w unijnej procedurze nadmiernego deficytu, więc budżet 2025 będzie ostatnim, w którym rząd nie będzie miał obowiązku zaciskania pasa. Przy kolejnym budżecie Polska będzie miała obowiązek zmniejszenia deficytu z obecnych 5 proc. PKB, poniżej 3 proc. PKB. Dlatego w ocenie portalu przyszły rok będzie ostatnim, w którym "nie trzeba będzie zaciskać pasa", a prawdziwych cięć, lub podwyżek podatków powinniśmy się spodziewać dopiero w budżecie na 2026 rok.
Polecany artykuł: