Reforma sądownictwa zakłada przeniesienie w stan spoczynku wszystkich sędziów Sądu Najwyższego, z wyjątkiem tych wskazanych przez ministra sprawiedliwości. Warto podkreślić, że w SN orzeka obecnie aż 90 sędziów. Każdemu z przechodzących w stan spoczynku będzie przysługiwała zaś półroczna odprawa oraz comiesięczne świedczenie do 65 roku życia o równowartości 100 proc. ostatniego wynagrodzenia, które wynosi średnio ok. 16 tys. zł. Gdy przekroczą ten wiek ich „emerytura" spada o 25 proc. To ustawowe ustalenie ma na celu zabezpieczenie sędziów przed koniecznością ubiegania się o względy polityków oraz potencjalnych pracodawców.
Sprawdź także: Oświadczenie majątkowe prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf. Zobacz jej majątek
Jakie oznacza to koszty dla budżetu państwa?
– Należy szacować, że w pierwszym roku obowiązywania ustawy wysokość dodatkowych wydatków budżetowych wyniesie 19 mln zł. Na kwotę tę składają się przede wszystkim wydatki związane z koniecznością pokrycia uposażeń sędziów Sądu najwyższego w wysokości 100 proc. ostatniego wynagrodzenia, jakie otrzymywał sędzia w stanie czynnym – napisano w projekcie ustawy.
Czytaj też: Pajęczyna PiS. Kaczyński rozdał tysiąc państwowych posad
Później będzie jeszcze drożej.
– W kolejnych latach dodatkowe wydatki związane ze stanem spoczynku mogą wynieść w ujęciu całorocznym nawet 38 mln zł – czytamy w dalszej części projektu ustawy.
Ustawodawca wskazuje, że pieniądze na pokrycie kosztów nowej ustawy, zostaną pokryte m.in. z obniżenia wynagrodzeń w Biurze Studiów i Analiz. Po reformie w SN będzie pracować również mniej osób, co ograniczy wydatki związane z ich uposażeniami.
Źródło: MS, innpoland.pl