- WIG20, jako indeks cenowy, spada po wypłacie dywidendy, ponieważ odejmuje ją od wartości spółki, zamiast uwzględniać jako zysk dla akcjonariuszy, co zniekształca obraz koniunktury.
- Dominacja kilku spółek, takich jak Orlen (12,4 proc. wagi) czy PKO BP (15,1 proc.), sprawia, że ich dywidendy mają duży, negatywny wpływ na cały indeks, obniżając go nawet o 1 proc. jednorazowo.
- W 2025 roku banki planowały wypłacić 24 mld zł dywidend, co pokazuje silne uzależnienie WIG20 od sektora finansowego i ryzyko związane z koncentracją na jednej branży.
- W przeciwieństwie do WIG20, indeks WIG jest indeksem dochodowym, który uwzględnia dywidendy, dając pełniejszy obraz zysku i pokazując, że polski rynek mógłby osiągać historyczne szczyty.

WIG20 spada, gdy zarabiasz? Poznaj paradoks dywidendy
Choć WIG20 jest najczęściej cytowanym wskaźnikiem warszawskiej giełdy, jego konstrukcja może wprowadzać w błąd. Kluczowa różnica między nim a szerszym indeksem WIG polega na podejściu do dywidend, czyli zysków, którymi spółki dzielą się z akcjonariuszami. WIG20 jest indeksem cenowym, co oznacza, że bierze pod uwagę wyłącznie zmiany kursów akcji. Gdy spółka wypłaca dywidendę, jej wartość rynkowa jest o tę kwotę pomniejszana, co automatycznie obniża notowania indeksu. To tak, jakby z portfela wyjąć gotówkę i nie uwzględnić, że trafiła ona do kieszeni właściciela. Z kolei indeksy dochodowe, takie jak WIG, sumują zarówno zmiany cen akcji, jak i wypłacone dywidendy, dając pełny obraz zysku inwestora. Gdyby WIG20 był liczony tą metodą, podobnie jak jego „starszy brat” WIG, również osiągałby historyczne szczyty.
Efekt Orlenu: Gdy dywidenda jednego gracza trzęsie całym rynkiem
Specyficzna konstrukcja WIG20 staje się jeszcze bardziej widoczna, gdy przyjrzymy się jego składowi. Indeks jest zdominowany przez kilka potężnych spółek, co sprawia, że ich polityka dywidendowa ma ogromny wpływ na cały wskaźnik. Przykładowo, PKO BP oraz PKN Orlen odpowiadają łącznie za ponad jedną czwartą wartości indeksu (odpowiednio 15,1 proc. i 12,4 proc.). W praktyce oznacza to, że gdy jeden z tych gigantów dzieli się zyskiem, cały WIG20 odczuwa to jako spadek. Doskonałym przykładem jest dywidenda Orlenu, która w 2025 roku jednorazowo obniżyła wartość indeksu o blisko 29 punktów, czyli niemal o 1 proc. Dla obserwatora nieświadomego tego mechanizmu wygląda to na osłabienie rynku, podczas gdy w rzeczywistości jest to jedynie techniczna korekta wynikająca z transferu zysku do akcjonariuszy.
24 miliardy złotych na jednym filarze. Ryzyko ukryte w bankach
Siłą napędową dywidend w ramach WIG20 jest bez wątpienia sektor finansowy. Tylko w 2025 roku banki należące do indeksu planowały wypłacić swoim akcjonariuszom rekordową sumę około 24 miliardów złotych. Tę hojność uzupełnia stabilna polityka ubezpieczeniowego giganta PZU, który zobowiązał się przeznaczać na dywidendę co najmniej połowę rocznego zysku. Takie kwoty działają jak magnes na kapitał, jednak tworzą jednocześnie poważne ryzyko. Uzależnienie atrakcyjności całego indeksu od kondycji jednej branży jest jak budowanie domu na jednym, choćby i najmocniejszym, filarze. Ewentualne pogorszenie koniunktury gospodarczej lub wprowadzenie niekorzystnych dla banków regulacji mogłoby gwałtownie ograniczyć wypłaty. Taki scenariusz negatywnie odbiłby się na postrzeganiu WIG20 przez inwestorów, pokazując słabość wynikającą z nadmiernej koncentracji.
Polecany artykuł: