Ukryty koszt systemu kaucyjnego. Kto naprawdę za niego płaci?

Nowy system kaucyjny nie ukarze cię mandatem za wrzucenie butelki do złego kosza. Zamiast tego stawia przed prostym wyborem finansowym, w którym rocznie możesz zyskać lub stracić kilkaset złotych. Za tą pozorną swobodą konsumenta kryje się jednak potężna i kosztowna machina, której prawdziwy ciężar ponoszą sklepy oraz samorządy, mierzące się z groźbą dotkliwych kar i utratą kluczowych dochodów.

Kobieta zbliża dłoń z paragonem do otworu w butelkomacie RVM Systems, odbierając potwierdzenie zwrotu opakowań. Na ekranie widać napis Drukowanie bonu. Miłego dnia!. Czytelnicy portalu Super Biznes znajdą więcej informacji o systemie kaucyjnym i jego ukrytych kosztach.

i

Autor: MAREK KUDELSKI/SUPER EXPRESS Kobieta zbliża dłoń z paragonem do otworu w butelkomacie RVM Systems, odbierając potwierdzenie zwrotu opakowań. Na ekranie widać napis "Drukowanie bonu. Miłego dnia!". Czytelnicy portalu Super Biznes znajdą więcej informacji o systemie kaucyjnym i jego ukrytych kosztach.
  • Od 1 października 2025 r. w Polsce działa system kaucyjny, ale za niezwrócenie butelki do automatu nie będzie mandatu, a jedynie utrata wpłaconej kaucji (50 gr za butelkę/puszkę, 1 zł za butelkę szklaną).
  • Czteroosobowa rodzina może stracić rocznie nawet 342 zł, ignorując system, co pokazuje, że udział w nim jest finansowo opłacalny.
  • Sklepy o powierzchni powyżej 200 m² muszą przyjmować zwroty, a za niewywiązanie się z tego obowiązku grożą im kary od 20 tys. do 500 tys. zł.
  • Niewykorzystane kaucje (szacowane na 1-1,5 mld zł rocznie) zostaną przeznaczone na rozwój systemu, pokrywając m.in. koszty automatów i logistyki, ale gminy stracą cenne surowce i mogą mieć problem z osiągnięciem celów recyklingu.

Od 1 października 2025 roku działa w Polsce system kaucyjny, ale wbrew niektórym obawom nikt nie zostanie ukarany mandatem za wrzucenie butelki do tradycyjnego żółtego pojemnika. Ministerstwo Klimatu i Środowiska jasno komunikuje: system opiera się na prostym rachunku ekonomicznym, a nie na prawnym przymusie. Jedyną konsekwencją, jaka spotka konsumenta, jest utrata wpłaconej kaucji, czyli 50 groszy za plastikową butelkę lub puszkę i złotówki za szklaną butelkę wielokrotnego użytku. Oznacza to, że opakowania te, nawet jeśli nie trafią do automatu zwrotnego, nadal mają szansę na recykling dzięki dotychczasowym, gminnym systemom zbiórki odpadów.

Dla przeciętnego gospodarstwa domowego gra toczy się o realne pieniądze. Z analiz opartych na typowej konsumpcji napojów wynika, że ignorując system, czteroosobowa rodzina może co miesiąc tracić około 28,50 zł. W skali roku daje to kwotę 342 zł – sumę, za którą można opłacić roczny abonament w popularnym serwisie streamingowym lub pokryć koszt wywozu śmieci dla jednej osoby. Kalkulacja jest prosta: udział w systemie został tak zaprojektowany, by był finansowo opłacalny. Nie potrzeba kar i przepisów, by zachęcić do zwrotu butelek, co od lat potwierdzają podobne, skuteczne rozwiązania działające chociażby w Niemczech czy na Litwie.

 Pół miliona kary dla sklepu. Kto ponosi prawdziwy ciężar kaucji?

Podczas gdy konsumenci mają pełną swobodę decyzji, cały ciężar organizacyjny i prawny systemu kaucyjnego spoczywa na barkach przedsiębiorców. Dla nich to nie zachęta, a twardy obowiązek. Sklepy o powierzchni powyżej 200 m², które sprzedają napoje w opakowaniach objętych kaucją, muszą nie tylko ją pobierać, ale także bezwzględnie przyjmować zwroty. Za uchylanie się od tych zadań grożą im dotkliwe kary finansowe, sięgające od 20 tysięcy do nawet pół miliona złotych. Podobne regulacje obejmują producentów, którzy odpowiadają za właściwe oznakowanie butelek i puszek oraz za współpracę z operatorami systemu.

A co dzieje się z pieniędzmi z kaucji, których konsumenci nie odbiorą? Mówimy tu o gigantycznej kwocie, szacowanej na 1 do 1,5 miliarda złotych rocznie. Zgodnie z ustawą, środki te nie mogą stać się zyskiem operatorów systemu, którzy działają na zasadzie non-profit. Całość tej sumy musi zostać ponownie zainwestowana w utrzymanie i rozwój całej infrastruktury. Fundusze te są paliwem napędzającym system: pokrywają koszty zakupu i serwisu automatów zwrotnych, skomplikowanej logistyki, systemów informatycznych, a także finansują opłaty manipulacyjne dla sklepów i kampanie edukacyjne, które mają nas wszystkich zachęcać do jeszcze aktywniejszego udziału w recyklingu.

Gminy bez surowców, sklepy z kosztami. Kto płaci rachunek za ekologię?

Choć system kaucyjny ma służyć ekologii, jego wdrożenie stwarza poważne wyzwania finansowe dla samorządów. Gminy tracą bowiem dostęp do najbardziej wartościowych surowców wtórnych, jakimi są butelki PET i puszki aluminiowe, które dotychczas stanowiły dla nich ważne źródło przychodów. Co więcej, odpady zebrane w ramach kaucji nie będą wliczane do poziomów recyklingu, które gminy muszą obowiązkowo osiągnąć. Stawia je to w niezwykle trudnej sytuacji: z jednej strony tracą dochody, a z drugiej grożą im kary za niewypełnienie unijnych norm, co może zdestabilizować lokalne budżety na gospodarkę odpadami.

Uruchomienie tak skomplikowanej operacji w skali całego kraju generuje ogromne koszty. Jak wynika z raportu firmy Deloitte, w perspektywie dekady mogą one przekroczyć 40 miliardów złotych, z czego 11,5 mld zł to inwestycje w infrastrukturę, a reszta to koszty jej utrzymania. Znaczną część tych obciążeń ponoszą bezpośrednio sklepy, które muszą nie tylko kupić i serwisować drogie automaty, ale także zamrażać własne środki na bieżące wypłaty kaucji. Według szacunków Polskiej Izby Handlowej, miesięczna dopłata do obsługi systemu dla średniej wielkości sklepu może sięgać nawet 2,5 tysiąca złotych. To pokazuje, że za każdą zwróconą butelką stoi potężna i kosztowna machina, której ciężar spoczywa głównie na handlu.

To prawdziwa rewolucja w sklepach. Sprawdziliśmy, jak działa nowy system kaucyjny
Super Biznes SE Google News
QUIZ PRL. Dekrety i plany – gospodarka PRL w pigułce
Pytanie 1 z 15
Jakie przedsiębiorstwa dominowały w gospodarce PRL?
QUIZ PRL: „Dekrety i plany – gospodarka PRL w pigułce”

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki