W 2015 r. nagrody dostały 54 osoby podlegające parczewskiemu burmistrzowi. Dodatkowych pieniędzy nie otrzymało jedynie czworo zatrudnionych. Według regulaminu Urzędu Miejskiego w Parczewie, urzędnik, który nagrodę otrzymuje, powinien wykazywać się jakimiś szczególnymi osiągnięciami. Czy tak było w przypadku nagrodzonych? – Każdemu należy się nagroda za rzetelnie wykonaną pracę. Urzędnik jest takim samym pracownikiem jak każdy inny. Te nagrody to chociażby kwestia przygotowania dokumentacji pod kątem uzyskania środków na realizację inwestycji ze środków z Unii Europejskiej – tłumaczy burmistrz Paweł Kędracki w rozmowie z innpoland.pl.
ZOBACZ TEŻ: Polscy posłowie mają 100 milionów długów!
Jak wskazuje portal, rzetelnie wykonana praca nie może jednak służyć jako umotywowanie do przyznania nagrody, bo przecież nie jest żadnym szczególnym osiągnięciem, ale obowiązkiem każdego zatrudnionego, za wykonanie którego otrzymuje on wynagrodzenie. Tymczasem w Parczewie nagrody dostało 90 proc. pracowników, co ujawnił portal 24wpsolnota.pl. Burmistrz Kędracki początkowo nie zgadzał się z tymi danymi, mimo że pochodzą one z jego własnego urzędu! Później przyznał jednak, że podana liczba jest prawdziwa, ale „nagrody to chociażby kwestia przygotowania dokumentacji pod kątem uzyskania środków na realizację inwestycji ze środków z Unii Europejskiej”. Burmistrz twierdzi, że nie można powiedzieć, by urzędnicy dostawali nagrody za nic, bo przecież nie dostanie ich ktoś, kto nie przychodzi do pracy.
ZOBACZ TEŻ: Kontrola 500+. Urzędnik nie może żądać paragonów
Dziennikarze innpoland.pl sprawdzili jednak, że w istocie jest inaczej. Np. pani skarbnik gminy w 2013 r. otrzymała 7726 zł nagrody za dwanaście miesięcy pracy, podczas gdy rok później, kiedy przepracowała tylko kwartał, dostała 7207 zł! Innpoland.pl zwróciło się do parczewskiego ratusza z prośbą o udostępnienie wykazu nagrodzonych urzędników wraz z pisemnym uzasadnieniem przyznania im dodatkowych pieniędzy. Przez prawie dwa dni portal nie otrzymał jednak żadnej odpowiedzi w tej sprawie. Czy to normalne, że nagrody są przyznawane w zadłużonej gminie? Zdaniem burmistrza, jak najbardziej, bo wzrost zadłużenia nie powinien nikogo dziwić, skoro samorząd chce pozyskiwać fundusze na projekty z UE, która do ich realizacji wymaga też wkładu własnego.
Urzędnicy w zadłużonej gminie dostali ok. 180 tys. zł nagród za nic?
177,5 tys. zł – tyle w 2015 r. wydał na nagrody dla swoich pracowników burmistrz miejscowości Parczew w województwie lubelskim. Kontrowersje w całej sprawie budzi fakt, że gmina, której siedzibą jest miasteczko, jest zadłużona na 13 mln zł. Tymczasem, jak twierdzą dziennikarze portali 24wspolnota.pl oraz innpoland.pl, urzędnicy dostali nagrody za... przychodzenie do pracy. Burmistrz nie ma zaś sobie nic do zarzucenia.