Debata Super Biznesu

W zgodzie z naturą, czyli transformacja energetyczna

Zagadnienia związane z przejściem na gospodarkę niskoemisyjną oraz dekarbonizacją były tematem debaty Super Expressu „W zgodzie z naturą, czyli transformacja energetyczna”. Uczestnicy dyskutowali o wpływie tych procesów na środowisko naturalne oraz korzyściach wynikających z redukcji emisji dwutlenku węgla. Próbwali również odpowiedzieć na pytanie: jakie rząd może wprowadzić mechanizmy, aby zachęcić sektor prywatny do udziału w tych procesach.

W dzisiejszych czasach temat ekologii i Zielonego Ładu staje się coraz bardziej istotny w debatach publicznych. Emisja dwutlenku węgla oraz konieczność przejścia na gospodarkę niskoemisyjną to zagadnienia, które dotykają nas wszystkich. Podczas debaty Super Expreesu z cyklu e-Polska rozmawialiśmy o tym, jak transformacja energetyczna i dekarbonizacja mogą pozytywnie wpłynąć na środowisko, jakie są jej bezpośrednie i długofalowe efekty, a także jakie wyzwania i kompromisy są z nią związane. Naszymi gośćmi byli: Jakub Wiech, redaktor naczelny portalu Energetyka24, Marek Garniewski, prezes spółki ORLEN VC oraz Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. Debatę moderował Szymon Szadkowski, dziennikarz Super Expressu. Zapraszamy do lektury pełnej interesujących wniosków i fachowych opinii.

Szymon Szadkowski, dziennikarz Super Expressu: W jaki sposób transformacja energetyczna i dekarbonizacja gospodarki mogą pozytywnie wpłynąć na środowisko?

Jakub Wiech, redaktor naczelny portalu Energetyka24: Takich sposobów jest bardzo wiele. Przede wszystkim musimy rozgraniczyć bliższe i dalsze skutki dekarbonizacji, przejścia na gospodarkę nisko, zeroemisyjną. Stężenie dwutlenku węgla zwiększyło się w ciągu ostatnich 200 lat o około połowę i ta tendencja cały czas jest rosnąca, cały czas emitujemy kolejne miliardy metrów sześciennych tego gazu. W ubiegłym roku to było prawie 40 miliardów ton CO2 wyemitowanych ze światowej gospodarki.

Natomiast są też bardziej uchwytne dla przeciętnego człowieka konsekwencje wynikające ze zmniejszenia i stopnia ingerencji naszej energetyki w bioróżnorodność. Jeżeli przejdziemy z obecnie stosowanych źródeł energii w Polsce, czyli przede wszystkim z energetyki węglowej na przykład energetykę jądrową, która cechuje się najmniejszym wpływem na bioróżnorodność ze wszystkich dostępnych źródeł energii, to na przykład będziemy mogli przywrócić do pewnego naturalnego porządku ogromne tereny, które są w tym momencie spożytkowane jako miejsca wydobycia węgla brunatnego, który jest jednym z naszych kluczowych surowców energetycznych. Będziemy mogli zapomnieć o emisji popiołów, emisji zanieczyszczeń z elektrowni węglowych. To również ma wpływ na środowisko, to również ma wpływ na naturę wokół której żyjemy.

Szymon Szadkowski: Czy transformacja energetyczna będzie się odbywała kosztem przyrody? Wiemy już, że na przykład pod budowę elektrowni atomowej w pomorskim wycięto 40 hektarów lasu, a jak wiemy las pochłania CO2?

Marek Garniewski prezes spółki ORLEN VC: Z założenia nie powinna. Bardziej tutaj można by było się pochylić nad tezą, że wycięcie 40 hektarów lasu pod inwestycje w nowoczesne moce wytwórcze jest szkodą dla środowiska. Mamy dziewięć i pół miliona hektarów lasów w Polsce. Cztery piąte tych lasów to są lasy publiczne. Te 40 hektarów wydaje się być niewielką powierzchnią. Jeżeli mówimy chociażby o skali projektu farm wiatrowych na Bałtyku, nad którymi pracuje ORLEN, czyli do 1,2 GW zielonych mocy wytwórczych, w porównaniu do elektrowni opalanych węglem kamiennym i węglem brunatnym, których jest 32,5 GW to mówimy o potencjalnym zastąpieniu około 3 proc. wysoce emisyjnych aktywów takim 40-hektarowym polem. Jeśli chcemy być konkurencyjni, to niespecjalnie mamy teraz jakąś alternatywną drogę. Tylko trzeba to robić z głową, w porozumieniu z władzami, które tymi lasami zarządzają, tak żeby tej szkody dla środowiska nie wyrządzić.

Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej: Jeżeli mówimy o tej wycince 40 hektarów, to pamiętajmy, że to jest mniej więcej tyle, ile trzeba wyciąć, żeby zrobić 10 kilometrów autostrady, a setkami kilometrów chcemy się cieszyć nowych autostrad co roku, więc oczywiście każda szkoda przyrody jest nieprzyjemna, ale czasami jest tak, że musimy jedne instalacje, które użytkujemy, zamienić innymi, być może zwolnić miejsce na to, żeby można było gdzieś przyrodę przywracać do jej pierwotnego kształtu.

Nie unikniemy strat w naturalnym środowisku, będziemy musieli przeprowadzić tę transformację kosztem natury. Zawsze tak jest, że każdy proces inwestycyjny wymaga jakichś poświęceń. Ważne jest, żeby zachować odpowiednią dbałość przy tym, żeby tych najbardziej cennych przyrodniczo obszarów nie tracić, ewentualnie żeby ingerować w te, które są stosunkowo prosto odtwarzalne i żeby to potem konsekwentnie robić.

Szymon Szadkowski: Co w pierwszej kolejności należy sfinansować w ramach transformacji energetycznej i skąd czerpać środki?

Jakub Wiech: Mamy bardzo różne kategorie źródeł. Oczywiście w pierwszej kolejności nasuwają się środki publiczne, środki będące w budżecie państwa, czy poszczególnych funduszy, natomiast musimy pamiętać, że jeżeli chcemy być konkurencyjni musimy angażować również partnerów prywatnych. Natomiast nie możemy zapominać o potężnych środkach ze strony Unii Europejskiej, takich jak np. KPO, czy takich jak pieniądze, które są przeznaczone już na konkretne działania, jeżeli chodzi o budowę nowych technologii jak te wodorowe. Przykładowo program „Mój Prąd” pokazał, że Polacy chcą finansować, nawet własnymi środkami pieniężnymi, transformację. No i udało się to zrobić i w ciągu zaledwie pięciu lat, założyliśmy około piętnastu, czy nawet więcej już teraz, gigawatów mocy dzięki fotowoltaice, a to jest bardzo dużo.

Piotr Soroczyński: Musimy pamiętać o tym, żeby ten proces był prowadzony bardzo szeroko. Jeżeli myślimy o potrzebach, które są związane z transformacją energetyczną, to mówimy o setkach miliardów i zazwyczaj, kiedy myślimy o logice działania biznesowego nawet dużych podmiotów gospodarczych, zorganizowanie kilkunastu czy kilkudziesięciu miliardów wydaje się bardzo duże, więc te potrzeby wydają się nie do przejścia. Tymczasem, tak jak już było powiedziane, tak naprawdę mamy ogromny rezerwuar podmiotów, które mogłyby i miałyby chęć zainwestować w tą transformację energetyczną, choćby we własne moce wytwórcze. Myślę o ludności, myślę o firmach.

Jeżeli pomyślimy, że my jako osoby prywatne mamy na rachunkach w bankach 1200 miliardów złotych i jakbyśmy chociaż 20 proc. z tego poświęcili na transformację energetyczną, która pozwalałaby nam albo obniżać koszty, albo po prostu realizować jakiś dochód, być może większy niż ten, który mamy na lokacie, to oczywiście dałoby się tutaj sporo sfinansować. Jako przedsiębiorstwa mamy dodatkowe 400 miliardów na rachunkach i też prawdopodobnie spora część z tej kwoty mogłaby tutaj być zaangażowana. Tylko myślę, że trzeba o tym pamiętać, żeby nie tylko ten cały rynek kroić pod bardzo dużych profesjonalnych dostawców, ale również pod całą sieć dostawców mniejszych, średnich, którzy mogliby się na tym rynku uplasować. Jestem zdania, że gdybyśmy przemodelowali ten system na bardziej rozproszony, to mnóstwo dodatkowych wytwórców by się zgłosiło.

Marek Garniewski: Dzisiaj dużym wyzwaniem jest przestarzała infrastruktura, nie tylko w Europie. Uważam, że powinniśmy przede wszystkim skupić się w pierwszej kolejności na efektywności i na tym, co można zrobić na tej istniejącej już infrastrukturze. I tutaj faktycznie jest kilka obszarów do zaadresowania, czyli te środki publiczne, które mogą być inwestowane właśnie chociażby w infrastrukturę, która będzie służyć ogółowi społeczeństwa, ale też te oddolne, mniejsze inicjatywy. Pragnę zauważyć, że jeżeli uważamy, że nasze środki zdeponowane na kontach nie będą brały udziału w transformacji energetycznej tylko dlatego, że ich bezpośrednio nie wydamy, to jesteśmy w błędzie. Każdy z nas zapłaci za tę transformację w ten czy inny sposób. A wyzwań do sfinansowania jest wiele.

Na dobrą sprawę nawet nie do końca wiemy, jaki ten docelowy miks energetyczny powinien być. Dużym wyzwaniem jest proces pozyskiwania zgód przyłączeniowych, co spowalnia dołączanie nowych, zielonych mocy wytwórczych do sieci. Mamy problem również z magazynowaniem energii i mówimy tu o magazynach w różnych technologiach, które są cały czas rozwijane. ORLEN robi to, co może w swoim zakresie i w swoich kompetencjach, co potrafi. Natomiast, nawet pomimo tego, że to jest tak duży podmiot, jeśli to nie będzie ustrukturyzowana ścieżka do tego, aby tą transformację energetyczną przejść razem, jako cała gospodarka, to nie poradzimy sobie z wyzwaniem jakim jest transformacja energetyczna Polski.

...jeśli to nie będzie ustrukturyzowana ścieżka do tego, aby tą transformację energetyczną przejść razem, jako cała gospodarka, to nie poradzimy sobie z wyzwaniem jakim jest transformacja energetyczna Polski.

Szymon Szadkowski: Jakie zachęcające mechanizmy powinien wprowadzić rząd, aby zaangażować zatem sektora prywatnego w transformację energetyczną?

Piotr Soroczyński: Jeżeli myślimy o sferze legislacji, to myślę, że przydałby nam się przede wszystkim mądry dostęp do sieci. W pierwszej kolejności należy wydawać pieniądze na sieć i rozpoczęcie poważnych projektów, naprawdę dobrze przemyślanych, żeby to nie była tylko i wyłącznie sieć z północy na południe, która będzie przesyłała duże moce z dużych źródeł wytwórczych, ale też rozproszona i inteligentna z dostępem dla wszystkich. Wymaga to jednak określenia w prawie, kto by był operatorem i organizatorem, a kto odbiorcą.

Jakub Wiech: Dodałbym, że musimy to wszystko osadzić w pewnych konkretnych realiach cały czas istniejącego kryzysu energetycznego i bardzo dużej niepewności związanej z wytwarzaniem energii, z przesyłem i dostępem, która jest konsekwencją zmian geopolitycznych w Europie, ale też na całym świecie.

Jeżeli spojrzymy na doświadczenia z ostatnich dwóch lat, czyli od kryzysu energetycznego, który rozpoczął się po rosyjskich przymiarkach do rozpoczęcia pełnoformatowej wojny w Ukrainie, to widzimy, że te ostatnie dwa lata były okresem kapitulanctwa podmiotów prywatnych, które nagle okazały się zbyt słabe, żeby sobie radzić. To nie przypadek, że rząd federalny w Niemczech musiał „rzucić na stół” 30 miliardów euro, żeby ratować spółkę Uniper, która była największym odbiorcą gazu z Rosji, bo nagle te dostawy z Rosji zostały przecięte. Teraz wyniki niemieckiego przemysłu jasno pokazują, że jeszcze przez długi czas konsekwencje tych błędnych decyzji, nie uwzględniających rachunku politycznego, będą się za Niemcami ciągnąć. To wymusza na nas trochę inne podejście. Nie załatwimy tych problemów, nie rozwiążemy ich cały czas adresując je w ten sam sposób, jak dotychczas. Wymagane jest trochę większe otwarcie się na kooperację oraz trochę większego zaufania do przedsiębiorców ze strony władzy centralnej.

Marek Garniewski: Zwróciłbym przy tym uwagę, że brakuje dialogu między legislatorami, a biznesem. Samo narzucenie ram działania sprawia, że biznes jest bardzo mocno ograniczony w wielu, zwłaszcza innowacyjnych projektach. I ten brak otwartości na dialog sprawia, że biznes po prostu zostaje wciśnięty w ramy, w których nie jest w stanie odpowiednio funkcjonować.

I dlatego w dużej mierze te mniejsze podmioty bardzo często nie są w stanie poradzić sobie z tymi wyzwaniami. Bo gdybyśmy jednak prowadzili ten dialog, to byśmy widzieli, że właśnie infrastruktura jest tak dużym wyzwaniem i że nie jesteśmy w stanie rozwiązać problemu wyłącznie stawianiem nowych mocy odnawialnych źródeł energii.

Szymon Szadkowski: Dziękuję za rozmowę.

QUIZ PRL. PRL-owski rebus. Czy dasz radę rozszyfrować te nazwy? Młodzież polegnie już na 3. pytaniu
Pytanie 1 z 15
Co to były "teksasy"?
QUIZ PRL. PRL-owski rebus. Czy dasz radę rozszyfrować te nazwy? Młodzież polegnie już na 3. pytaniu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze