Wydaje się, że prawdziwymi szczęściarzami w tym roku są posiadacze działek i domków letniskowych. Ten rodzaj wypoczynku jest najbezpieczniejszy i najtańszy. Urlopowicze, którzy zdecydowali się spędzić tegoroczne wakacje, czy to nad polskim morzem czy to w górach, muszą szykować się na większe wydatki. Drożyzna na dobre rozszalała się w wakacyjnych kurortach.
Zobacz także: Praca sezonowa. Mimo pandemii Polacy chcą wyjeżdżać do pracy
Dla branży turystycznej i gastronomicznej minione miesiące były trudne. Przez wiele tygodni restauracje i bary pozostawały zamknięte (mogły świadczyć swoje usługi jedynie poprzez dowóz zamówień do klienta). Wszystko wskazuje zatem, że w momencie zniesienia części rządowych obostrzeń wielu przedsiębiorców chce odbić sobie to co stracili na wiosnę.
Sprawdź również: Acer Enduro - nowa seria notebooków i tabletów do zadań specjalnych [ZDJĘCIA]
Od zawsze wiadomo, że decydując się na posiłek w restauracjach zlokalizowanych w popularnych kurortach należy być podwójnie czujnym. Właściciele takich miejsc często próbują naciągnąć urlopowiczów, a rachunki za posiłek potrafią być niewyobrażalnie wysokie. Jak podaje serwis finanse.wp.pl jeden z ich czytelników za obiad dla dorosłego i dwójki dzieci zapłacił blisko 200 złotych. - Obiad dla: 1 dorosły, 2 dzieci (12 i 14 lat): 3 porcje dorsza, 3 porcje frytek, 1 surówka, 2 napoje. Cena dorsza zachęcająca 99,00 zł/kg. Wszystko niby ok. Myczek w tym, że 1 porcja dorsza to 0,5 kg - pisze oburzony mężczyzna.