Do włamania doszło na giełdzie Bitfinex w Hongkongu. Z doniesień Bloomberga wynika, że z parkietu zniknęło 119 756 bitcoinów. Straty są szacowane na 65 mld dolarów. Po odkryciu przestępstwa giełda wstrzymała wypłaty i przyjmowanie depozytów we wszystkich walutach, mimo że skradziono wyłącznie bitcoiny.
W zeszłym roku giełda rozpoczęła współpracę z zarejestrowaną w Kalifornii firmą BitGo. co miało zwiększyć zakres bezpieczeństwa depozytów online. W trosce o waluty użytkowników przechowywane on-line BitGo wykorzystuje zabezpieczenie wielokrotnego podpisu.
Przeczytaj również: Wiemy, kim jest twórca Bitcoina – najsłynniejszej wirtualnej waluty
W dalszym ciągu za bitcoina trzeba zapłacić więcej niż na początku roku, jednak w ciągu tygodnia wirtualna waluta potaniała o ok. 100 dolarów. Jeżeli wierzyć wyliczeniom CoinDesk, to na przełomie lipca i sierpnia z kapitalizacji rynkowej wycofano bitcoiny warte 1,5 mld dolarów.
- Bitfinex jest obecnie zablokowany, znajduje się w trybie dochodzenia. W ciągu najbliższych kilku dni na pewno nie będziemy mogli powiedzieć niczego więcej – napisał w oficjalnym oświadczeniu Peter Todd, konsultant ds. kryptografii i tzw. blockchain tech, który pracował nad wykorzystywanym w bitcoinach kodem.
Atak hakerów na giełdę w Hongkongu to najpoważniejsze włamanie na rynek bitcoina od 2014 r., kiedy to cyberprzestępcy zrabowali giełdę MT Gox, doprowadzając ją do bankructwa.
Kolejnym celem ataków mógłby stać się OKCoin – giełda, która dominuje pod względem wymiany bitcoinów na chińskie juany.
Źródła: bloomberg.com, bankier.pl