To nie jest oferta dobra dla wszystkich, ale ludzie wolnych zawodów lub emeryci chętnie zaszyliby się na włoskiej prowincji. Castropignano to włoskie miasteczko w regionie Molise, w centralnej części Półwyspu Apenińskiego. Większość młodych ludzi z niego wyjechała, bo wszystkie stanowiska pracy, to jest burmistrz, strażak, kucharz, piekarz, aptekarz i krawcowa są już w Castropignano obsadzone. 70 procent mieszkańców miasta skończyło 60 lat. Choć miejscowość jest piękna, straszą w niej popadające w ruinę opuszczone domy.Na pomysł sprzedawania pustych domów za bezcen wpadł burmistrz miasteczka, Nicola Scapillati.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Podróż pociągiem PKP Intercity na święta. Zasady, promocje ceny biletów i bezpieczeństwo
Miasto, położone pośród wzgórz porośniętych starymi winnicami, z kamiennymi domami i uliczkami, jest wymarzonym miejscem odzyskiwania równowagi psychicznej po szybkim miejskim życiu. Kupując dom za symboliczną opłatą 1 euro podpisuje się zobowiązanie wyremontowania nieruchomości w ciągu trzech lat od zakupu. oraz zapłacenia kaucji w wysokości 2000 euro (ok. 9 tys. zł), która zostanie zwrócona po remoncie. Wziąwszy pod uwagę ograniczony dostęp do fachowców, może się okazać, że czekanie w kolejce do murarza czy kamieniarza zajmuje w Castropignano właśnie coś tak około trzech lat. Na razie burmistrz reklamuje okolicę jako zachwycającą i czeka na poważne oferty.