Jadwiga Emilewicz

i

Autor: JACEK DOMINSKI/REPORTER

Wywiad

Jadwiga Emilewicz: Wyborów nie wygrywa się samymi marszami

2023-06-08 20:49

Dla mnie niezwykłym zaskoczeniem jest to, że po 8 latach w opozycji, głównym postulatem opozycji jest odsunąć PiS od władzy. To trochę za mało. Wybory wygrywa się nie tylko marszami i mobilizacją, chociaż ta jest istotna i to opozycji w pewnym sensie się udało - mówi Jadwiga Emilewicz, wiceminister Funduszy i Polityki Regionalnej, pełnomocnik rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej.

„Super Express”: Czym dla Pani minister jest data 4 czerwca?

Jadwiga Emilewicz: To pierwsza świadoma moja data polityczna. To koniec szkoły podstawowej. Było ogólne poruszenie w moim rodzinnym Krakowie. Wynik wyborów był bardzo radośnie przyjęty przez rodzinę. Był to moment, gdy Polacy powiedzieli nie. Drugą datą, która pamiętam były wybory prezydenckie w Sejmie, które wygrał Jaruzelski. I pamiętam wielkie oburzenie młodego wtedy posła Jana Rokity. Datę 4 czerwca wspominam jako coś optymistycznego, jako nowy początek. I nie tylko dla mnie, bo poszłam do liceum, ale też jako początek nowej historii Polski.

I nie jest Pani smutno, że ta data zamiast jednoczyć tak nas strasznie dzieli?

Wolałabym, żeby było to święto wieńczące Polską drogę do wolności.

Widziała Pani marsz opozycji 4 czerwca?

Nie uczestniczyłam w nim ale oglądałam relacje i zdjęcia.

Donald Tusk już zapowiedział kolejny marsz na 16 czerwca w Poznaniu, z którego pani kandydowała do parlamentu. Czy ten marsz to sukces opozycji?

Każda partia ma prawo zachęcać do głosowania na siebie. Ale dla mnie niezwykłym zaskoczeniem jest to, że po 8 latach w opozycji, głównym postulatem opozycji jest odsunąć PiS od władzy. To trochę za mało. Wybory wygrywa się nie tylko marszami i mobilizacją, chociaż ta jest istotna i to opozycji w pewnym sensie się udało. Zobaczymy na ile im tego paliwa starczy. Jednak frekwencji nie będę umniejszać.

Czy ta wysoka frekwencja nie jest wynikiem działania PiS, począwszy od ustawy powołującej komisję ds. badania rosyjskich wpływów a na spocie wykorzystującym Auschwitz skończywszy?

Ocenę zostawiam sztabowi wyborczemu. Naszym zadaniem jest przygotowanie przekonywującego przekazu dla naszych wyborców i dla wszystkich Polaków, tego że mamy wiarygodne pomysły rozwojowe. Warto nieustannie przypominać, że mamy dobre perspektywy gospodarcze. Jeśli chodzi o komisję ds. badania rosyjskich wpływów, to prezydent skierował ustawę do Trybunału Konstytucyjnego do kontroli następczej, i jednocześnie jest jego projekt nowelizacji, który rozwiewa wszelkie wątpliwości, również Komisji Europejskiej.

Kto był autorem spotu, w którym instrumentalizowano Holocaust?

Nie jestem członkiem sztabu wyborczego i nie będę spekulować, kto był autorem, ale spot mi się nie podobał.

Jest pani pełnomocnikiem rządu do spraw polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej. Jak jest zakres Pani kompetencji?

Dość obszerny. Przede wszystkim wsparcie polskich podmiotów gospodarczych w nawiązaniu współpracy z ukraińskimi odpowiednikami, wsparcie polskiego biznesu w aktywności na rynku ukraińskim w tym trudnym czasie, kiedy toczy się jeszcze wojna, ale także już po wojnie, aby Polska uczestniczyła w odbudowie Ukrainy.

Z rozmów z przedsiębiorcami wynika, że chcą pełnomocnika, w ręku którego skupiałyby się kompetencje, które w tej chwili są rozproszone między MSZ, MSW, Ministerstwo Aktywów Państwowych czy Ministerstwo Rozwoju. Pani funkcja nie jest spełnieniem marzeń przedsiębiorców.

Zależy kiedy Pan rozmawiał z przedsiębiorcami. Spotykam się z nimi codziennie od dwóch tygodni i sądzę, że są usatysfakcjonowani, oczywiście – po owocach mnie poznają. W przyszłym tygodniu zostanie powołany międzyresortowy zespół pod moim kierownictwem. Będzie to platforma koordynacji. Przez 6 lat byłam najpierw podsekretarzem stanu, potem ministrem odpowiadającym za gospodarkę i poruszam się dość swobodnie po administracji. Mam dobre kontakty robocze z ministrami, wiceministrami i dyrektorami z kilku resortów. Pracujemy ręka w rękę, czego efekty widać. Niedługo otwierany biuro PAIH w Kijowie, będzie nowelizacja ustawy o Korporacji Ubezpieczeniowej Kredytów Eksportowych, która pozwala KUKE ubezpieczać inwestycje na Ukrainie. To niezwykle istotne. KUKE formalnie mi nie podlega, ale tu razem pracujemy z Ministerstwem Rozwoju.

Jaki może być nasz wkład w odbudowę Ukrainy i jakimi obszarami są zainteresowani polscy przedsiębiorcy?

Naszą przewaga nad konkurencją jest to, że przed wojną ok. 2 tys. polskich podmiotów gospodarczych było na Ukrainie i co ważne nadal prowadzi tam działalność gospodarczą. Pomimo wojny gospodarka ukraińska ciągle pracuje - mniej więcej na połowę obrotów ale na zachodzie Ukrainy właściwie pracuje bez przeszkód. Największe nasze podmioty to Kredobank, którego właścicielem jest PKO BP, mający 70 oddziałów i ponad 1700 pracowników na Ukrainie, jest oddział PZU. Na Ukrainie mamy firmy produkujące ceramikę budowlaną, materiały wykończeniowe. One są gotowe się rozwijać i oczekują od nas takich instrumentów jak ubezpieczenia czy parasol dyplomatyczny. Jeśli np. ukraińska administracja skarbowa w sposób nadspodziewany nagle nalicza podatek to my będziemy interweniować. Kilka tygodni temu miała miejsce taka ingerencja zakończona skuteczną obroną polskiego inwestora. Te podmioty, które tam są będziemy wspierać na różny sposób: ubezpieczeniowo czy finansowo. Oczywiście są nowe przedsięwzięcia – chociażby szeroko rozumiana branża budowlana, która jest gotowa przygotować nowe projekty.

Póki co wielkich środków na odbudowę Ukrainy nie ma.

Tak, na razie nie mówimy o wielkich środkach, bo tych środków nie ma. Nie ma ich Komisja Europejska – może przedstawi je do końca czerwca. I nikt nie spieszy się z ich wydawaniem . Z powodu transparentności procesów biznesowych i administracyjnych na Ukrainie. Po drugie – duże podmioty gospodarcze nie są chętne do wysyłania tam pracowników. Powiedziałabym, że polscy „chuligani wolności”, przedsiębiorcy, którzy potrafią w tych trudnych warunkach się odnaleźć, są w większej awangardzie niż zachodni koledzy.

Obecnie możemy pomóc wspólnie z Ukrainą w przygotowaniu projektów. Kiedy zostaną uruchomione środki – to projekty będą już gotowe. To szeroko rozumiana branża budowlana, inwestycje liniowe i kubaturowe, domy modułowe. Technologie, o których mówię produkowane są blisko granicy. I wreszcie – odbudowa będzie odbywał się przez Polskę. Taka jest geografia i geopolityka. Mamy szansę stać się hubem logistyczno-spedycyjno-transportowym. Na tym będziemy się koncentrować. Będziemy różnić się od dużych podmiotów takich jak Europejski Bank Inwestycyjny, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju czy Bank Światowy tym, że my z instrumentem KUKE na przełomie lipca i sierpnia będziemy już gotowi.

Jak z Pani perspektywy wygląda współpraca z ukraińską administracją centralną i regionalną?

Autonomia regionów w Ukrainie jest bardzo duża i dzięki temu mamy ogromną szansę, bo wiele dobrych relacji pojawiło się już przed wojną np. w województwie podkarpackim. Oczywiście w polityce nie ma przyjaźni, są interesy i trzeba robić swoje. Mamy trudną historię jednak poziom relacji po wybuchu wojny jest wyjątkowy. To ważny element do budowania zaufania w strefie biznesu. My Ukrainie przypominamy, że najdłuższa ich granica jest z przyjaznym sąsiadem. A w naszym interesie jest niepodległa Ukraina. Pomagamy i będziemy robić to w sposób roztropny. Nasza oferta skierowana jest i do Ukrainy i do Komisji Europejskiej, która pod koniec czerwca ma przedstawić zarys Funduszu Solidarności.

Rozmawiał Hubert Biskupski

Sonda
Czy 800 plus oraz darmowe leki i przejazdy autostradą sprawią, że PiS wygra wybory?
Pieniądze to nie wszystko - Jadwiga Emilewicz

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze