Sami przedstawiciele PiS-u wahają się, na jaką formę opodatkowania banków się zdecydować. Czy na podatek od bankowych aktywów, czy też może od transakcji finansowych? Różnica jest spora, bo pierwszy wariant byłby dla budżetu zastrzykiem w postaci 5 mld zł rocznie, a drugi – 1,7 mld zł.
ZOBACZ TEŻ: PiS dokręci śrubę marketom i bankom. Tak partia Kaczyńskiego chce zyskać 30 mld zł
Na który wariant ostatecznie zdecyduje się PiS? Eksperci są podzieleni. Wskazują, że sprawa rozstrzygnie się najpewniej dopiero po wyborach parlamentarnych. Część specjalistów uważa, że PiS jest bardziej skłonny przychylić się do pierwszej opcji, co wiąże się z większymi wpływami do budżetu, ale z drugiej strony partia może być za opcją drugą, bo niższa kwota, z którą będą musiały się pożegnać banki, będzie dla nich łatwiejsza do zaakceptowania.
ZOBACZ TEŻ: Najbogatszy Niemiec ma sześć razy większy majątek od najbogatszego Polaka!
Eksperci są jednak zgodni w tym, że wprowadzenie podatku od transakcji da bankom większą możliwość przeniesienia jego kosztów na klientów, co może wiązać się ze wzrostem opłat i prowizji. Niezależnie od tego, na co zdecyduje się Prawo i Sprawiedliwość, eksperci podkreślają, że banki będą mogły chcieć odbić sobie straty na klientach – w obu przypadkach mowa nawet o 1,6 mld zł rocznie.
Źródło: rp.pl
Za podatek bankowy PiS-u klienci banków mogą zapłacić aż 1,6 mld zł
O wprowadzeniu podatku bankowego, który dałby polskiemu budżetowi spory zastrzyk gotówki słychać już od dłuższego czasu. Propozycja taka jest forsowana przez Prawo i Sprawiedliwość. I choć jej szczegóły nie są jeszcze znane, dość łatwo można przewidzieć, że sporą część swojego obciążenia banki będą chciały przenieść na klientów. Może być mowa nawet o 1,6 mld zł rocznie.