Jak pisze „Rzeczpospolita” która zleciła firmie Euromonitor badanie rynku sklepów pod kątem zakazu handlu, w 2019 roku między innymi w wyniku ustawy zabraniającej otwierania placówek w niedziele, upaść może aż 5 tysięcy mały sklepików. Może się okazać, że przepisy, które w swoim założeniu miały pomagać lokalnym przedsiębiorcom w konkurowaniu z dużymi sieciami handlowymi, będą ich przysłowiowym gwoździem do trumny,
Według danych zebranych przez Euromonitor dla „Rz”, rynek handlowy w 2019 roku może skurczyć się o 3-4 tysiące sklepów. Realnie sytuacja małych, osiedlowych placówek może być jeszcze gorsza, szacuje się, że z rynku zniknie aż 5 tysięcy firm. W tym samym czasie na rynku pojawić się ma 1,8 tysięcy nowych dyskontów i marketów.
I choć przewidywane dane mogą okazać się nieprawdziwe w zderzeniu z rzeczywistością to już na rynku widać sygnały, że ustawa o zakazie handlu nie sprzyja małym przedsiębiorstwom. W 2019 roku obroty mniejszych sklepów spadną o 6,4 proc., gdzie w tym samym czasie rosnąć będzie sprzedaż sieci handlowych (5 proc.).
– Zakaz handlu na pewno dokłada swoje. Widać to po danych z 2018 r. – w listopadzie czy październiku obroty małych sklepów wzrosły o 4–5 proc., ale rok wcześniej ich rozwój był dwukrotnie szybszy, a zatem zmiana jest ogromna – mówi dla „Rzeczpospolitej” Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu.
Zakaz handlu miał w założeniu walczyć z konkurencją dużych marketów. Badania jednak pokazują, że nie odczuły one nowych przepisów tak jak zakładano. Sieci przyciągnęły klientów nowymi promocjami czy wydłużonymi godzinami otwarcia w inne dni. Najmocniej zyskały sklepy na stacjach benzynowych, ale to wciąż niewielka część wydatków na żywność.
Źródło: "Rzeczpospolita"