Sankcje zamiast edukacji w szkole
Projekt nowelizacji ustawy o zdrowiu publicznym zakłada wprowadzenie całkowitego zakazu sprzedaży napojów z dodatkiem tauryny i kofeiny osobom poniżej 18. roku życia, na terenie szkół oraz w innych jednostkach systemu oświaty, a także sprzedaży w automatach.
Według projektu zakazana ma być reklama i promocja napojów z dodatkiem kofeiny lub tauryny m.in.: w telewizji, radiu, kinie i teatrze między godziną 6.00 a 20.00, z wyjątkiem reklamy prowadzonej przez organizatora imprezy sportu wyczynowego lub profesjonalnego w trakcie trwania wydarzenia. Reklama takich napojów nie byłaby także możliwa w prasie młodzieżowej i dziecięcej.
Planowany jest zakaz promocji na okładkach dzienników i czasopism oraz na słupach, tablicach reklamowych i innych stałych oraz ruchomych powierzchniach przystosowanych na potrzeby reklamodawców, jak również na plakatach czy w środkach usług informatycznych.
Ponadto, wprowadzone mają zostać ograniczenia w samej treści – przekaz nie może być skierowany do dzieci i młodzieży ani wykorzystywać ich wizerunku, a także nie może zachęcać do nadmiernego spożywania tych napojów czy sugerować łączenie energetyków z alkoholem.
Niepotrzebna nadregulacja
Zamiast restrykcyjnych zakazów należałoby jednak zadbać o edukację, chociażby umieszczając w podręcznikach do biologii treści dotyczące odpowiedniego odżywiania się i zbilansowanej diety. Zamiast tego forsuje się kolejne obostrzenia sprzedaży oraz promocji – w dodatku w sposób wybiórczy i fragmentaryczny. Nie jest to przejaw troski o dobro publiczne, ale niepotrzebna nadregulacja ograniczająca podstawowe prawa i wolności. Według badań, jedynie 8,6 proc. osób poniżej 18. roku życia przekracza dzienne wartości spożycia kofeiny. Kofeinę znajdziemy w wielu produktach, nie tylko w energetykach. Projekt nie przewiduje jednak ograniczeń w sprzedaży ani promocji takich artykułów jak kawa, herbata, napoje gazowane czy czekolada. Mimo, że zawierają nie mniejsze wartości kofeiny, co przeciętny energetyk. Dla porównania, w energetykach znajdziemy 32 mg kofeiny na 100 ml napoju, w kawie rozpuszczalnej nawet przeszło dwa razy więcej kofeiny (73,25 mg), a pół tabliczki gorzkiej czekolady dostawcza organizmowi ok. 33,5 mg. Tymczasem, kluczowym czynnikiem w prawidłowym odżywianiu jest umiarkowane spożycie, także kofeiny, a nie całkowite wyeliminowanie jej z diety.
Proponowane zmiany uderzają w branżę producentów napojów energetycznych. Tym, jak pamiętamy, niedawno narzucono już ograniczenia związane z podatkiem cukrowym dla napojów zawierających cukier oraz dodatki takie jak kofeina i tauryna. Dodatkowa danina wywindowała ceny wszystkich napojów, w tym także tych gazowanych, ograniczając na nie popyt. Państwo nie może oprzeć się przed pokusą ingerencji w rynek, produkując kolejne przepisy ograniczające funkcjonowanie wolnego handlu.
A znacząca większość producentów i wytwórców napojów energetycznych to polskie firmy, które płacą podatki w Polsce i zapewniają miejsca pracy.
Wprowadzenie restrykcyjnej regulacji doprowadzi do osłabienia ich pozycji w stosunku do zagranicznych konkurentów, którzy bez ograniczeń będą mogli dalej promować się w zagranicznych mediach, które są dostępne dla polskich konsumentów.
Najsurowsze przepisy w Europie
Planowane przepisy będą jednymi z najrestrykcyjniejszych w Europie. W wielu krajach, takich jak: Niemcy, Wielka Brytania, Czechy, Hiszpania, Portugalia czy Szwecja nie ma zakazu sprzedaży napojów energetycznych dzieciom i młodzieży, a wymogi dotyczące reklamy i marketingu nie obejmują większych ograniczeń niż samoregulacja już obecnie stosowana przez branżę. Sama wielkość spożycia energetyków wśród młodych osób różni się pomiędzy wspomnianymi państwami – np. dużo wyższy odsetek konsumpcji napojów energetycznych wśród dzieci i młodzieży odnotowano w Czechach niż w Niemczech. Pokazuje to, że czynnikiem kluczowym niekoniecznie jest różnica w regulacjach.
W ocenie Warsaw Enterprise Institute nie ma wątpliwości, że proponowane przepisy stanowią niepotrzebną i nieuzasadnioną nadregulację, która nie spełnia wymogu proporcjonalności. Jest to kolejna sytuacja, w której państwo wykracza poza swoją rolę i chce nadmiernie ingerować w życie obywateli. Zamiast kolejnych ustaw, które mają na celu wprowadzanie odgórnego zakazu – państwo powinno zaangażować się w działania społeczne i edukacyjne. Jeśli mowa o zdrowiu publicznym – jak w tytule ustawy – należy przede wszystkim budować świadomość czym jest zdrowa dieta i właściwe odżywianie. Same zakazy nie wystarczą – szczególnie, gdy kierowane są do nastoletniej młodzieży.
Autor: Katarzyna Rumiancew, główny analityk Warsaw Enterprise Institute (WEI).
Polecany artykuł: