Kto zabił JFK?

Zamach na Johna F. Kennedy'ego. Za zabójstwem stała ekonomia, czy polityka?

2022-11-21 18:14

„Udajemy się do „krainy szaleńców”, powiedział John F. Kennedy, prezydent USA, do żony Jacqueline na pokładzie samolotu Air Force One, lądującego na lotnisku Love Field w Dallas w stanie Teksas. Było samo południe 22 listopada 1963 roku. Data jego śmierci.

Spis treści

  1. Dallas wiwatuje Kennedy’emu
  2. Jacqueline Kennedy zbroczona krwią
  3. To nie zamach, to tylko pojedynczy szaleniec
  4. Pogrzeb JFK, jak pochówek Abraham Lincolna
  5. Jeden zamach, setki teorii spiskowych
  6. Francuski ślad zabójstwa w Dallas
  7. Motyw ekonomiczny
  8. Teoria zwana okrutną prawdą
  9. Odtajnione dokumenty zamachu na JFK

W mieście, gdzie JFK postanowił zapoczątkować swoją kampanię wyborczą, przed kilkoma tygodniami agresywny tłum sponiewierał ambasadora przy ONZ Adlaia Stevensona, za sprzyjanie administracji Kennedy’ego, która „hołubi pieprzonych komunistów”. Uratowany przed linczem ambasador został wielokrotnie opluty. Następnego dnia prawica zamieściła w gazetach ogłoszenia grożące prezydentowi wprost, a nowe plakaty porozwieszane na mieście pod zdjęciem JFK miały podpisy „Poszukiwany za zdradę” lub „On wspiera antychrześcijan i komunistów”. Krótko mówiąc, wrogość i nienawiść do prezydenta osiągnęła temperaturę wrzenia. Kennedy, jadąc do „gniazda os” chciał pokazać wyborcom, że zależy mu na wszystkich Amerykanach – także tych, dla których jest Antychrystem. W Teksasie miał najgorsze notowania w kraju. Uważał, że okazując mieszkańcom szacunek, tłumacząc pobudki swoich działań i odżegnując się od komunistów, przeciągnie na swoją stronę choćby teksaskie gospodynie domowe.

Dallas wiwatuje Kennedy’emu

Prezydenta, gotowego na afronty tutejszych władz, zaskoczyło przyjazne przyjęcie na lotnisku. Odkryta limuzyna z JFK, Jacquelin Kennedy, gubernatorem Teksasu Johnem Connallym i jego żoną Nellie przemierzała centrum Dallas pośród wiwatujących tłumów. Nellie, cała w skowronkach, zagaiła: „panie prezydencie, nie może pan chyba powiedzieć, że Dallas pana nie kocha?”. Wybiła 12:30, gdy kolumna prezydencka wjechała na Dealey Plaza, a potem skręciła w  lewo. Strzały padły gdy limuzyna mijała skład podręczników szkolnych. Pierwsza kula roztrzaskała prezydentowi kark. Gdyby się odruchowo skulił, być może kolejne pociski wbiłyby się w siedzenie powyżej głowy. Ale nie, Kennedy stracił przytomność, osuwając się na oparcie z odsłoniętą szyją. Drugi pocisk rozerwał mu gardło, kolejne zmasakrowały głowę. Kości czaszki rozprysły się po karoserii i przylgnęły do niej lepką stroną, tą z warstwą mózgu. W szoku Jacqueline wspięła się na samochód, i zbierała je, wyjąc nieludzko. Z bliska byłaby to niezwykle krwawa rzeź. Ale scenę sfilmowano z daleka, dlatego USA zobaczyło tylko targane strzałami ciało JFK i jego żonę pełznącą na tył samochodu. I stało się to dopiero po latach, bo akurat w momencie zamachu limuzyna znajdowała się poza zasięgiem kamer.

Jacqueline Kennedy zbroczona krwią

To, co zrobiła Jacquelin Kennedy zaraz po huku wystrzału, było odruchem znanym psychologii. Jeśli ktoś np. rąbiąc drewno ucina sobie dłoń czy palec, od razu instynktownie szuka brakujących fragmentów swojego ciała. Dla Jacqueline utrata kawałków głowy jej męża oznaczała, że nie da się jej już naprawić, ale gdyby skompletować „puzzle”, być może byłaby na to szansa. Młoda wdowa na karoserii mknącej limuzyny to najbardziej wstrząsający widok wczesnego popołudnia 1963 r. Oto zdradzana kobieta dała dowód miłości pośród świstu kul. Strzelanina dosięgła również gubernatora Teksasu: dostał w udo, rękę i plecy. W szpitalu Parkland pół godziny później stwierdzono, że prezydent USA, John Fitzgerald Kennedy nie żyje.

Tym samym samolotem Air Force, którym odważnie leciał do Teksasu, jego obłożone lodem ciało wracało teraz do Waszyngtonu. Ledwie uruchomiono silniki, w kołującym po płycie lotniska samolocie przysięgę prezydencką złożył Lyndon Baines Johnson, wiceprezydent, polityk Partii Demokratycznej. Jackie Kennedy stała obok, bo tak jej kazano. Była jak martwa. Poruszała się automatycznie, w szoku i rozpaczy. Nie była nawet w stanie przebrać się przed odlotem do Waszyngtonu i wciąż miała na sobie bladoróżowy kostiumik Chanel, cały we krwi męża.

Policja z Dallas znalazła się pod ogromną presją. Nawet ci, którzy nie zgadzali się z antywojenną polityką JFK, teraz głośno domagali się ujęcia zabójcy prezydenta.

To nie zamach, to tylko pojedynczy szaleniec

Tłum nie ruszył się z ulic Dallas. Kobiety i mężczyźni płakali, podczas gdy młodsi Amerykanie gotowali się do rozerwania strzelca na strzępy.

Lee Harvey Oswald został aresztowany jeszcze zanim samolot prezydencki opuścił Dallas. Oskarżono go o zabójstwo, a on wszystkiemu zaprzeczył. „To tylko kozioł ofiarny” – myślało potem wielu oglądających wieczorne wiadomości NBC (w konserwatywnym Teksasie częściej telewizji CBS (przeznaczonej dla mniej wymagających obywateli).

Oswald został ujęty dlatego, że był pracownikiem składu podręczników – budynku, na którego szóstym piętrze znaleziono karabin i skąd prawdopodobnie padły strzały. Polska prawica z pewnością określiłaby dzisiaj poglądy oskarżonego jako „lewackie”. Ale chcący osiedlić się na Kubie ateista raczej nie miałby nic przeciwko „lewicującemu” JFK. Czy więc naprawdę go zabił? Jego wina do dzisiaj budzi wątpliwości, tym bardziej, że sam zginął 2 dni po zamachu, zastrzelony w budynku policji przez Jacka Ruby’ego, właściciela klubu nocnego. W ten sposób sprawie „ukręcono łeb”. Nie doszło do procesu Oswalda, ale przez to, a może raczej dzięki temu dla Ameryki miał pozostać winnym zamachu. Niespełna rok później, komisja do zbadania zabójstwa Kennedy’ego (Komisja Warrena) potwierdziła w raporcie, że Oswald działał bez niczyjej inspiracji, „niechętny USA i niezadowolony z życia”, a do „dążący do sławy”. Nie wskazywało na to nic w jego zachowaniu po ujęciu. To był tylko dobry, zmyślony argument świadczący na rzecz winy zaburzonego strzelca mającego „radziecką żonę”. No i przede wszystkim przeciw zamachowi.

Pogrzeb JFK, jak pochówek Abraham Lincolna

Pogrzeb przystojnego prezydenta, dającego rodakom nadzieję na nowoczesność państwa i uosabiającego władzę mającą za nic koncerny dorabiające się miliardów na prowadzonych przez USA wojnach, wywarł na Amerykanach ogromne wrażenie. NBC bez końca powtarzała fragment uroczystości załobnych, w którym trzyletni synek prezydenta Kennedy’ego i Jacqueline salutuje trumnie taty.

Pogrzeb, na życzenie wdowy, był ścisłym odtworzeniem pochówku Abrahama Lincolna. Tak, jak przed niemal stu laty, trumna stała równie długo na tym samym katafalku, a w kondukcie pogrzebowym szedł koń bez jeźdźca.

To był moment, w którym narodziły się teorie spiskowe i ezoteryczne dotyczące śmierci prezydenta JFK. Po latach zresztą odżyły, kreując „klątwę Kennedych”. Tymczasem „opowieści dziwnej treści” zaczęły się od doszukiwania się kabalistycznych związków między JFK a Lincolnem: zgadzające się liczby liter w nazwiskach, daty zamachów i wiele innych szczegółów z życia obu „bohaterów Ameryki” obudziło spiskową manię w sercach wielu obywateli USA i nie tylko.

Tymczasem Robert Kennedy, brat zamordowanego i prokurator generalny, dręczył dyrektora CIA, wprost oskarżając o zamach Agencję. Jacqueline po swojemu nie wierzyła w winę Oswalda. Jej antypatię budził nowy prezydent Johnson, bo to on „dziedziczył” po zabitym. Tak więc – miał motyw. „Prawdziwym zabójcą” nazywał go także były prezydent i bohater „afery Watergate” Richard Nixon, uważany za paranoika oskarżającego wszystkich o wszystko, co nie służyło powadze koncepcji Jacqueline Kennedy. Za to CIA uparcie zwalała winę na Kubę, która miała rzekomo odegrać się za zamachy na Castro.

Jeden zamach, setki teorii spiskowych

Po śmierci 35. Prezydenta Amerykę czekał „czas apokalipsy” coraz bardziej pogrążającej się w szaleństwie wojnie w Wietnamie. Ale jednocześnie czas dojrzewania do praw człowieka i obywatela: rewolta studencka i rewolucja „dzieci kwiatów”. Mega protest song „Blowing with the wind” śpiewał dla Ameryki Bob Dylan, zakochany w Joan Baez, która w jednej ze swoich obrazoburczych pieśni nazwała Henry’ego Kissingera, sekretarza stanu prezydenta Nixona, ni mniej, ni więcej, tylko „killerem”.

W 1975 roku odnalazł się jedyny film uwieczniający zabójstwo Kennedy’ego. Jego analiza przeczyła winie Oswalda, a jako miejsce, w którym stał prawdziwy zamachowiec wskazano „trawiasty pagórek” po drugiej stronie ulicy. Kto się tam zaczaił z bronią? Czy rzeczywiście agent CIA?

JFK ginął wiele razy. Zawsze gdy na nowo analizowano materiał filmowy nakręcony podczas zamachu, pojawiały się odkrywcze podejrzenia. W końcu okazało się nawet, że za spust pociągnął kierowca, a jeśli nie on, to z pewnością zazdrosna, upokorzona romansami męża Jacqueline „Jackie” Kennedy, która potem, dla niepoznaki, zbierała kawałki rozerwanego mężowskiego czerepu.

Pieniądze to nie wszystko. Cezary Kochalski

Francuski ślad zabójstwa w Dallas

W większości wersji zamachu z 22 listopada 1963 roku pierwsze skrzypce gra CIA. Współpracując z francuską organizacją OAS (Organizacja Tajnej Armii) ludzie z Centralnej Agencji Wywiadowczej mieliby opracować plan zabicia prezydenta, który będąc przeciwnikiem wojny w Wietnamie, chciał popsuć interesy wielu wpływowym Amerykanom. Z kolei Francuzi patrzyli z niepokojem jak USA coraz bardziej zabiega o wpływy w Azji Południowej (Indiach i Pakistanie), gdzie mieli swoje rozliczne interesy i powiązania jeszcze z okresu Indii Francuskich. Amerykańska Agencja mogła zawiązać spisek z Francuzami z OAS, a człowiek z Tajnej Armii miał zastrzelić prezydenta. 

W Dallas, we właściwymi miejscu i czasie, stawił się Jean Rene Souetre, francuski bohater wojenny, a jednocześnie wysoki rangą członek OAS. We Francji poszukiwany, podejrzewany o udział w dwóch spiskach na krajowych dygnitarzy, przez przyjaciół nazywany Robin Hoodem. Dlaczego właśnie on? Bo był niezawodny, zdecydowany i odważny, a przy tym zwinny jak kot. CIA potrzebowało kogoś, kto nie spudłuje i ucieknie. Jak wykazało śledztwo francuskich historyków, którzy doszukali się związków OAS z CIA, Souetre faktycznie przebywał w Dallas w dniu zabójstwa Kennedy'ego. Twierdził, że wybrał się tam na wycieczkę. Traf chciał, że obserwował tragiczne zdarzenie z odległości pozwalającej na celny strzał. Z „trawiastego pagórka”…

Motyw ekonomiczny

Uznano jednak, że prezydenta USA, John Fitzgerald Kennedy zwany Jackiem, został zabity przez samotnego strzelca, Lee Harveya Oswalda. Do dzisiaj wielu Amerykanów podejrzewa, że za zamachem stał wiceprezydent Lyndon Baines Johnson, późniejszy prezydent USA.  Koncerny przemysłowe, które po wycofaniu amerykańskiego wsparcia dla Wietnamu południowego straciłyby intratne kontrakty z ówczesnym reżimem wietnamskim, przekonały LBJ, że usuwając JFK zyska ich popracie i szybko zajmie jego fotel, co okazało się prawdą. Ten wątek historii zabójstwa Kennedy'ego wzmocniło wyznanie wdowy Jackie, że Johnson mógł maczać palce w zabójstwie jej męża. Podobno dowiedziała się od przyjaciół, że funkcję wiceprezydenta Lyndon dostał od JFK w zamian za milczenie. Wiedział wszystko o romansach prezydenta oraz o tym, że on i jego brat Robert mieli zwyczaj wymieniania się kochankami (czego faktycznie doświadczyła Marylin Monroe). W Dallas do prezydenta strzelał agent FBI. Prawdziwy wykonawca umowy z firmami zbrojeniowymi szybko unieważnił rozkaz Kennedy'ego o wycofaniu wojsk USA z Wietnamu. Mogły więc dalej zarabiać krocie na wojnie.

Teoria zwana okrutną prawdą

Na konflikt prezydenta z CIA wskazuje zupełnie inny, nieziemski wątek. Po 2 lipca 1947 roku CIA weszło w posiadanie wraku UFO. Latający spodek, z czterema obcymi istotami na pokładzie, rozbił się na rancho 120 km od Roswell w stanie Nowy Meksyk. Katastrofę miał przeżyć jeden z załogantów. Przewieziony do bazy wojskowej w Roswell, a następnie do nieistniejącej jeszcze wówczas Strefy 51 w Nevadzie, nawiązał kontakt z innymi obcymi, a ci zawarli układ z CIA. Agencja prowadziła tajny program, pozyskując nieziemskie technologie w zamian za zezwalanie na tzw. wzięcia (porywanie ludzi przez UFO). Kennedy stanowczo domagał się od agencji dostępu do informacji o współpracy z kosmitami. Słał do CIA pisma, stanowiące coraz większy kłopot. Był oburzony, że nie jest dopuszczany do tak ważnych spraw dotyczących bezpieczeństwa, chociaż jego poprzednik, Dwight D. Eisenhower, uścisnął podobno dłoń kosmity. Dr Robert Wood, inżynier lotnictwa i były szef wytwórni lotniczej McDonell Douglas, zapamiętał spór Kennedy'ego z CIA na tle UFO. Kilka lat temu stwierdził w wywiadzie: „JFK chciał odtajnienia współpracy z kosmitami, chciał wiedzieć co jest grane, no to go sprzątnęli”.

Odtajnione dokumenty zamachu na JFK

W grudniu 2021 roku administracja Joe Bidena odtajniła część dokumentów dotyczących zamachu na 35. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Krajowe Archiwa opublikowały prawie 1500 dokumentów. Jednak ku rozczarowaniu zainteresowanych historyków są to w większości kopie wcześniej ujawnionych dokumentów. Wiadomo, że nadal tajne archiwa skrywają 14 tys. dokumentów, stanowiących materiały dochodzeniowe w sprawie zamachu. Akta miały być ujawnione w 2017 roku, jednak mimo licznych monitów, zdecydowano się odtajnić zaledwie małą cząstkę, a na resztę należy czekać do grudnia 2022. Czy kiedykolwiek dowiemy się prawdy co się stało 22 listopada 1963? Kto stał za zabójstwem JFK i z jakiego powodu?  Być może dowiemy się tego wkrótce. Albo nigdy.  

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze