Spis treści
- Czym jest Clean Industrial Deal?
- System handlu emisjami - wyzwania i konsekwencje
- ETS 2 - wpływ na gospodarstwa domowe
Zielona transformacja, wysokie ceny energii i utrata konkurencyjności europejskiej gospodarki – to tematy, które budzą dziś największe emocje wśród przedsiębiorców i decydentów. Czy Europa może jednocześnie realizować ambitne cele klimatyczne i utrzymać pozycję silnego gracza na globalnym rynku? Jakie wyzwania wiążą się z rozszerzeniem systemu handlu emisjami na gospodarstwa domowe? W rozmowie z ekspertką Forum Energii szukamy odpowiedzi na pytania kluczowe dla przyszłości polskiej i europejskiej gospodarki.
Czym jest Clean Industrial Deal?
Szymon Szadkowski, dziennikarz "Super Expressu": Czy rewizja Europejskiego Zielonego Ładu jest konieczna, niezbędna?
Sonia Buchholtz: Europejski Zielony Ład to jest coś, co w pewnym sensie jest rewidowane przez Clean Industrial Deal, czyli dokument komisyjny, który został opublikowany w lutym bieżącego roku. Rewizja polega na tym, że wprawdzie zostawiamy cele klimatyczne takie jak były wcześniej, czyli nadal mówimy o -55% w 2030 roku, -90% w 2040, natomiast większy nacisk kładziemy na utrzymanie konkurencyjności.
Można sobie wyobrazić to w ten sposób, że Komisja Europejska ma świadomość tego, że elektrociepłowni nie można przenieść, natomiast produkcję przemysłową można przenieść do krajów, które wprawdzie więcej emitują, ale jest to albo tańsze, albo po prostu nie przywiązujemy do tego wagi.
Czy to jest rewizja? Prawdopodobnie nie jest to rewizja w tym sensie, że nie zobowiązujemy się do czegoś zupełnie nowego, natomiast kładziemy zupełnie inne akcenty i z pewnością ten aspekt gospodarczy jest tam eksponowany. Co jest istotne, to fakt, że to jest na razie komunikat. Od komunikatu do prawa jest bardzo długa droga.
Do praktyki.
Tak, zdecydowanie. Po komunikacie jest etap, w którym państwa członkowskie będą się wypowiadać na temat tego, jak to powinno być uszczegółowione, a później samo to uszczegółowienie, takie kierunkowe, przekłada się na akty prawne dla pewnych tematów, które tam są wskazane. Dla niektórych to są dokumenty o charakterze urzędowym i takiej ścieżki legislacyjnej.
To powinno zająć około dwóch lat, bo taki jest harmonogram. Jest tam dość dokładnie opisane, czego się spodziewać w którym kwartale. Na ogół Komisja się tych terminów trzyma, więc jest to taki horyzont. Natomiast to są propozycje legislacyjne, więc potem jeszcze trochę minie.
Co jest ważne, to jak się odniosą do tego rynki. Czy uznają, że to jest przekonujący program tego, jak utrzymywać konkurencyjność gospodarczą Europy. Bardzo istotną cechą Clean Industrial Deal jest właśnie to, że on mówi o mobilizowaniu środków. Określa, o jakiej puli pieniędzy mówimy, natomiast nie mówi, skąd ona ma pochodzić.
Czy to mają być pieniądze europejskie, czy krajowe, czy prywatne? Czy pożyczki?
My też nie wiemy, jak będzie wyglądał kolejny siedmioletni budżet unijny. W wielu aspektach jest to pewnie wskazanie woli tego, jak Komisja widzi utrzymanie tych celów klimatycznych w taki sposób, żeby one nie wywoływały niezadowolenia firm, ale również oczywiście niezadowolenia społecznego. Bo to wszystko to są miejsca pracy, to jest zdolność do zakupywania tego wszystkiego.
Zdecydowanie.
Także tutaj nie mówimy o jakiejś rewizji, ale na pewno widać, że pewne aspekty są wyeksponowane inaczej i że nie możemy rozmawiać o osiągnięciu celów klimatycznych bez uwzględnienia faktu, że za tym stoi nowy model gospodarki, taki w którym się trochę inaczej produkuje, trochę co innego, pewne potrzeby się inaczej zaspokaja, a pewnych tych największych emitentów się po prostu obciąża kosztami środowiskowymi.
System handlu emisjami - wyzwania i konsekwencje
Jeśli jesteśmy przy okazji konkurencyjności unijnej gospodarki, warto też zwrócić uwagę na system handlu emisjami. On ma istotny wpływ. Czy uważa pani, że system ten można poddać racjonalizacji, aby wspierać gospodarkę, nie tracąc przy tym tych zasadniczych funkcji? Jakie konkretne zmiany mogłyby być tutaj wprowadzone?
Na poziomie koncepcyjnym ETS to jest mechanizm, który się nazywa "cap and trade", czyli my ustalamy, jaka jest maksymalna ilość emisji i potem handlujemy tymi emisjami. Wiadomo, że jeżeli tych uprawnień jest mało, a emitentów jest wielu, to ta cena musi być wysoka.
W związku z czym ekonomicznie rzecz biorąc, w teorii to jest naprawdę dobre narzędzie w tym rozumieniu, że na pewno osiągamy cel, ponieważ emisje są odpowiednio ograniczone. Natomiast mechanizm cenowy mówi tyle, że jeżeli takich emitentów jest dużo, to powinien być duży bodziec do tego, żeby jednak się dekarbonizować, żeby te inwestycje przeprowadzać.
Ta skuteczność faktycznie jest widoczna, to znaczy te sektory, w których ten mechanizm jest wprowadzony, wykazują większe spadki emisji niż te, w których go nie ma. Z tej perspektywy takiej brutalnej, technicznej tego, co chcemy jako decydenci osiągnąć, to się wszystko zgadza.
Natomiast ten ETS nie ma dobrej prasy i jest z nim dużo wyzwań takich już technicznych we wdrażaniu. Teraz czeka nas wkrótce już ETS 2 i on dotknie już przeciętnego Kowalskiego.
ETS 2 - wpływ na gospodarstwa domowe
Czy powinniśmy to przesunąć w czasie?
To jest właśnie część problemu. Ten ETS 1 obejmował przemysł i energetykę. Tam było mało podmiotów, które musiały się z tego rozliczać. Rozwiązania były dosyć homogeniczne. A teraz przechodzimy do ETS 2, który ma go uzupełnić, który obejmie transport drogowy, budynki, czyli generalnie wpłynie na decyzje gospodarstw domowych.
To jest oczywiście ogromny problem w tym sensie, że zostaną w pewnym sensie ukarani emitenci, ale tymi emitentami są wyborcy. Więc niestety to jest bardzo trudna rzecz.
Przełoży się na domowe budżety, ten ETS 2. Czasy są niełatwe, żyjemy w czasach podwyższonej inflacji. Mamy wojnę handlową nasilającą się, więc może być to istotnym obciążeniem dla budżetu.
Jest to obciążenie dla budżetów gospodarstw domowych. Co gorsza, niestety to działa w ten sposób, że obciąża tych, którzy bardzo często emitują nie ze swojej winy.
To znaczy są ubodzy, więc mieszkają w domu, który ma niski standard energetyczny. Mieszkają na wsi bez komunikacji publicznej, w związku z czym muszą mieć, powiedzmy, trzy stare samochody na posesji. Nie jest to ich wybór. Woleliby mieć jeden nowy albo komunikację, która będzie im świadczyć taką usługę.
Częścią historii o ETS 2 jest to, że wprowadzony jest społeczny fundusz klimatyczny. Zanim ETS ma działać, mamy świadomość tego, że jest ponad 3 miliony domów opalanych węglem w Polsce. Mamy świadomość, że tych starych samochodów jest dużo, istnieje ubóstwo energetyczne.
I różne jego wymiary oczywiście, cieplny, transportowy i tak dalej.
Pytanie brzmi, czy w ten rok, który wyprzedza wprowadzenie ETS 2, jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, którzy emitują nie ze swojej winy? To absolutnie nie jest technicznie możliwe, ponieważ mówimy o termomodernizacji domów, o wymianie źródeł ciepła, dosłownie w milionach. W związku z czym to jest technicznie niemożliwe.
Oczywiście pytanie brzmi, czy jeżeli przesuniemy to o rok, co jest akurat możliwe, bo tak wynika z aktu prawnego, który to formułuje, że pod pewnymi warunkami można przesunąć to o rok, ale nie dłużej, to czy ten jeden rok nas zbawi? Na pewno wielu ludziom mogłoby pomóc, natomiast nie rozwiązuje wszystkich problemów.
Całkowicie nie rozwiąże wszystkich problemów.
Druga rzecz, która jest związana z tymi emisjami, jest oczywiście to, że my wkraczamy w bardzo delikatną sferę, jaką jest styl życia. To znaczy są ludzie, którym po prostu musimy powiedzieć, że czegoś nie będą robić albo że będzie to bardzo drogie. To jest politycznie bardzo trudne.
Inna rzecz jest taka, że należy sobie uświadomić fakt, że ETS 1 jest już płacony w naszych rachunkach, jeżeli ktoś na przykład mieszka w bloku, który jest ogrzewany z ciepłowni. Także to jest w pewnym sensie kwestia takiej sprawiedliwości, że gospodarstwa domowe, które się opalają, grzeją indywidualnym źródłem, one też będą tym obciążone. Bo emisja tu i emisja tam to jest emisja.
W związku z czym jest to jakąś tam miarą sprawiedliwości, ale jest to bardzo trudne i drażliwe. Drugim takim dosyć drażliwym tematem jest to, że oczywiście my mówimy o ETS-ie, który funkcjonuje wewnątrz Unii Europejskiej. Tych ETS-ów jest dużo, ale generalnie są kraje, które ich też nie posiadają, w związku z czym tam nie ma kary za emitowanie.
Jeżeli tak jest, to oczywiście takie kraje i producenci z takich krajów są w uprzywilejowanej pozycji w stosunku do naszych, bo nasi emitenci płacą, tamci nie płacą, ich produkty są tańsze, mogą konkurować z naszymi i to pole gry nie jest równe.
W tym celu stworzono coś, co się nazywa CBAM, po polsku granicznym podatkiem węglowym, mechanizmem, który ma zrównywać to działanie ETS-u. To znaczy my każemy swoich producentów, którzy emitują, ale jednocześnie nie dopuszczamy do sytuacji, w której ci, którzy emitują poza Unią, mogliby czerpać z tego korzyści.
Problem jest taki, że póki co jest to nałożone na nieliczne produkty typu żelazo i stal, aluminium czy będzie to w takim kształcie, że obejmuje tylko surowce i półprodukty, i to wybrane. W związku z czym nie obejmuje na przykład gotowych produktów.
To może wprawdzie nasze aluminium będzie obłożone, ale już produkt z aluminium niekoniecznie, co oczywiście nie rozwiązuje tego problemu. Druga rzecz jest taka, że to jest generalnie mechanizm dość zbiurokratyzowany, więc też podatny na luki.
Należy też powiedzieć, że nie jest to jedyny sposób, w jaki kraje próbują ominąć takie ograniczenia, w związku z czym ten brak takiej globalnej harmonizacji powoduje, że jeżeli my jesteśmy, powiedzmy, na awangardzie tego ruchu, który jest związany z produkcją, która mogłaby być neutralna klimatycznie czy być blisko tego, to inni tutaj czyhają na naszą niekorzyść, ponieważ wykorzystują te luki.
Jest wiele krajów, które są w stanie produkować taniej i energia jest jednym z tych składników kosztowych, ale Europa jest generalnie droga jako producent, oczywiście z powodu płac. Mamy już duże przykłady wielkich korporacji, które się przenoszą poza Europę, wynoszą produkcję poza Europę ze względu właśnie między innymi na wysokie koszty związane z ochroną klimatyczną.
Tak, ale to też są poziomy płac.
To są płace, to jest oczywiście ETS, ale również cena energii elektrycznej po prostu i surowców, które kupujemy.
Należy też powiedzieć, że jeżeli my chcemy produkować w oparciu o odnawialne źródła energii, żeby to było zelektryfikowane, dla środowiska neutralne i bezodpadowe, to musimy mieć tanią energię elektryczną, a to się w tej chwili nie dzieje.
Zwłaszcza w Polsce mamy podobno najdroższą...
Tak, Polska ma jedną z najdroższych dla odbiorców przemysłowych cen zarówno energii elektrycznej, jak i gazu. I oczywiście to na pewno nie pomaga.
To wynika z opóźnienia w inwestycjach?
Nie tylko. Z energią elektryczną jest tak, że Polska tak naprawdę zdecydowała się, żeby mieć tańszą energię elektryczną dla gospodarstw domowych, ale jest to wybór polityczny, czy chcemy bardziej te korzystne warunki tworzyć dla przemysłu czy dla gospodarstw domowych. My wybraliśmy gospodarstwa domowe. I był to wybór aprobowany społecznie na pewno.
Natomiast należy o tym myśleć w ten sposób, że nie wszystkie kraje Europy się tak zdecydowały.
A nie da się pogodzić i dla przemysłu, i dla Kowalskiego?
To jest bardzo ważne pytanie. Czy to nie jest tak, że jeżeli obniżymy te ceny energii elektrycznej dla przemysłu, to taniej zapłacimy w produktach, które są wytwarzane? Ale to jest coś, co nadal wymaga przeliczenia.
Ostatnie pytanie - o dekarbonizacji jeszcze chciałem zapytać, bo jest to coraz bardziej powszechna. Jakie technologie i innowacje mogą przyspieszyć ten proces, jednocześnie oczywiście minimalizując koszty dla firm i przedsiębiorstw?
Z dekarbonizacją jest tak, że dla przedsiębiorstw to jest historia o byciu konkurencyjnym, o kosztach, które ponoszą, o tym, jakie inwestycje chcą poczynić, kiedy one się zwrócą. Więc z tej perspektywy ta dekarbonizacja to jest historia o tym, jak produkować taniej, a ślad węglowy jest tam obok, jest wątkiem pobocznym.
Dwie rzeczy, które się da zrobić, o których się mówi najczęściej, to jest poprawa efektywności energetycznej. My na ogół ją kojarzymy z budynkami, ale ona dotyczy również przemysłu. Czyli realizacja tych samych zadań mniejszą ilością zużytej energii, mniejszą ilością zasobów.
Możemy mieć wyższe standardy silników w urządzeniach, możemy monitorować i konserwować tam, gdzie to zużycie jest większe, optymalizować ustawienia, wykorzystywać ponownie ciepło, które pojawia się w tych procesach produkcyjnych, bo one bardzo często wymagają ogrzewania i chłodzenia, więc można to wtórnie wykorzystać. To jest jeden wątek, natomiast drugim jest elektryfikacja, czyli właśnie to, o czym mówiłam wcześniej.
Chcemy tam, gdzie to możliwe, wykorzystywać prąd i to w szczególności, żeby ten prąd był z odnawialnych źródeł energii.
Tak, ale do tego jest potrzebna modernizacja sieci elektroenergetycznych, a jak wiemy, w Polsce to dość mocno kuleje.
To jest bardzo złożony temat, ponieważ elektryfikacja jest możliwa przy odpowiednich warunkach. Mamy tysiące procesów przemysłowych, w niektórych jest to łatwiejsze, w innych jest to trudniejsze. Raczej nie użyjemy energii elektrycznej do wyrobu cementu, natomiast bardzo łatwo to zrobimy na przykład przy pasteryzacji koncentratów warzywnych.
W związku z czym, jeżeli wiemy, gdzie to jest możliwe, to tam, gdzie takie technologie są dostępne, są wyskalowane, są dostępne cenowo dla firm i jest tego, generalnie oferta szeroka, tam należałoby zaczynać to robić.
Podsumowując, jakie mamy wyzwania i co możemy zrobić na już, żeby taniej produkować, przy zachowaniu oczywiście jak najmniejszego, przy zmniejszeniu śladów węglowych?
Na już, to należy bardzo wyraźnie powiedzieć, każda firma będzie musiała to przeanalizować sama, zrobić ten rachunek, ponieważ to nie jest tak łatwo jak w przypadku, powiedzmy, pomp ciepła w domach indywidualnych. Natomiast zaczynamy od pomiaru i monitoringu tego, co się dzieje.
Potem korzystamy z efektywności energetycznej, potem elektryfikacja przy wykorzystaniu OZE, ale ma pan rację w tym sensie, że potrzeba do tego również porządnej infrastruktury. Żeby mieć odnawialne źródła energii, to trzeba zadbać również o te sieci średnich i niskich napięć, więc tutaj też jest rola rządu, żeby przemysł mógł efektywnie produkować.
Dziękuję za rozmowę.
