Wielkie zwolnienia w fabryce samochodów
Coś niedobrego dzieje się z rynkiem pracy. Coraz częściej informujemy o dużych zwolnieniach w znanych firmach. Mamy kolejne wieści na temat zwolnień u giganta. Tym razem likwidację nawet 500 stanowisk zapowiada producent samochodów firma Stellantis Gliwice. Fabryka w Gliwicach ma zrezygnować z trzeciej zmiany i przejść na dwuzmianowy tryb produkcji. Stellantis N.V. to francusko-włosko-amerykański koncern samochodowy, z siedzibą w Amsterdamie, powstały w 2021 roku w wyniku fuzji włosko-amerykańskiej spółki Fiat Chrysler Automobiles z francuską spółką Groupe PSA.
Przyczyną tak ogromnych zwolnień mają być regulacje unijne i spadek sprzedaży. Jak to możliwe? Unia Europejska zmierza do pełnej elektryfikacji floty samochodowej. Zgodnie z unijnymi przepisami, będącymi częścią Europejskiego Zielonego Ładu, od 2035 roku ma obowiązywać zakaz sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi na terenie UE. Według przedstawicieli branży do produkcji aut elektrycznych potrzeba mniej ludzi. Zatem naturalną koleją rzeczy jest redukcja zatrudnienia. Tylko chyba nikt nie przewidział, że zmiany w tej branży nastąpią tak szybko i na tak dużą skalę. Decyzje o tak szybkiej redukcji załogi dziwią związkowców. - Samochody elektryczne się nie sprzedają. Przede wszystkim dlatego, że są drogie - ocenia w rozmowie zmoney.pl Mariusz Król, przewodniczący "Solidarności" w Stellantis Gliwice. I jednocześnie zwraca uwagę na znaczące zmiany w planach produkcyjnych fabryki. Pierwotnie zakładano pracę na 18 zmian tygodniowo, produkując 40 aut na godzinę. Obecnie planuje się jedynie 10 zmian w tygodniu, z tempem produkcji 21 samochodów na godzinę.
Czy rząd Taska uratuje fabryki?
Zatem dlaczego tak nagłe zwolnienia skoro wymogi transformacja unijna ma trwać co najmniej 10 lat. I nawet jeśli faktycznie do produkcji elektryków nie będzie potrzebnych tylu pracowników, to póki co raczej nie możemy mówić o masowej sprzedaży takich aut. Zatem nagła rewolucja, a nie transformacja, raczej nie jest konieczna. - Pracownicy muszą wiedzieć, jaka czeka ich przyszłość. Mamy bardzo doświadczoną i kompetentną załogę. Jeżeli nie będzie miała poczucia stabilności, zacznie po prostu uciekać z firmy - stwierdza cytowany przez money.pl Mariusz Król.
Związkowcy szukają wsparcia u rządzących. - Kryzys w branży jest spowodowany decyzjami polityków. Dlatego to oni, a nie pracownicy powinni wziąć za niego odpowiedzialność - przekonuje Król. Dodaje, że podczas rozmów z przedstawicielami Ministerstwa Rozwoju i Technologii związkowcy usłyszeli, iż na takie rozwiązania nie ma jednak pieniędzy.