Zgodnie z dotychczasowymi zasadami, gdy wynagrodzenie pracownika w ciągu roku przekroczy łączność wartość 30 średnich pensji, płatnicy przestają odprowadzać składki na ubezpieczenie społeczne. Ten górny limit składek wynosi obecnie 142,9 tys. zł rocznie, co oznacza, że pracownik przestaje płacić składki, gdy jego miesięczne zarobki przekroczą 11,9 tys. zł. Zniesienie tego limitu, zmusiłoby najbogatszych do opłacania składek, a budżet wzbogaciłoby o dodatkowe 5 mld zł. Jednocześnie, taki scenariusz oznaczałby ogromny wzrost kosztów ponoszonych przez pracodawców.
- To zmiana, przeciwko której występowaliśmy od dawna. Jest to zła decyzja, która dodatkowo negatywnie wpisuje się w promocje PPK oraz budowanie kultury oszczędzania. Zniesienie limitu 30-krotności składek ZUS spowoduje m.in. podniesienie kosztów zatrudnienia. W ciągu 10 lat będzie to kosztować pracodawców 11 mld zł, a więc ponad miliard zł rocznie - zauważa dr Wojciech Nagel z BCC.
Według Business Centre Club zwraca uwagę, że podniesienie kosztów zatrudnienia dla firm jest trudne do zaakceptowania, jeśli pod uwagę weźmiemy odpływ pracowników spowodowany obniżeniem wieku emerytalnego i zmianami demograficznymi.
- Wprowadzenie tych zapisów przede wszystkim nie nie umacnia kultury trójporozumienia między politykami, pracodawcami i pracownikami. Mamy nadzieję, że rząd po prostu wycofa się z tego pomysłu, ponieważ obiektywnie zagraża to rozwijaniu PPK i osłabia konkurencyjność działalności gospodarczej - mówi dr Nagel.