Koronawirus nie odpuszcza. Pełzający lockdown daje przedsiębiorcom w kość. Pomocne miało być zwolnienie ze składek do ZUS. Jednak okazuje się, że nie tak łatwo skorzystać z tej oferty. Wielu przedsiębiorców dostaje odmowy z ZUS na swoje wnioski. Niektórym puszczają nerwy i kierują sprawy do sądu. Jak podaje "Rzeczpospolita" obecnie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie wpłynęło już ok. 1000 skarg przedsiębiorców, którym ZUS odmówił zwolnienia ze składek na podstawie tzw. ustawy covidowej. Sprawy spływają z całej Polski. By były w miarę szybko rozpatrywane, może nastać konieczność rozdzielenie skarg firm do właściwych im miejscowo sądów administracyjnych. Stosowny wniosek ma trafić na biurko prezesa NSA w najbliższych dniach. A przedsiębiorcom z sektora małych i średnich firm po prostu już puszczają nerwy i boją się o utratę interesów życia. A niestety pandemia nie odpuszcza. Zatem skarg przedsiębiorców może być dużo więcej.
Składki do ZUS od każdej umowy zlecenie
Jak podaje "Rzeczpospolita", przedsiębiorcy złożyli w ZUS ponad 70 tys. odwołań od decyzji odmawiających ulg. Jeśli ZUS ich nie uwzględni, sprawy mogą trafić do sądu. A wystarczy, że przedsiębiorca nie spełni jednego warunku, jaki wskazał ustawodawca, i już zwolnienia ze składek nie dostanie. Przyczyną odmów najczęściej jest przekroczenie limitu spadku obrotów lub prowadzenie działalności w innej branży niż ta, do której rząd skierował wsparcie. A walczyć o swoje po prostu warto. Już są pierwsi wygrani, którym sąd przyznał rację. Są pierwsze wygrane firm w sprawach o ulgi, którym ZUS odmówił zwolnienia ze składek, np. przed WSA w Bydgoszczy czy w Opolu