- A po co mamy płacić Holandii, skąd sprowadzamy w ramach importu docelowego susz zawierający kannabinoidy za ok. 10 do 20 tys. zł, w zależności od wagi pacjenta, za miesiąc? Uprawa marihuany w kraju będzie dużo tańsza – podkreśla w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda. Wiceminister zdradził, że polskie koncerny i firmy z zagranicznym kapitałem, które posiadają fabryki na terenie naszego kraju, mogłyby produkować na bazie uprawianych roślin leki na eksport. Natomiast w dalszym ciągu hodowla konopi indyjskiej na własny użytek byłaby zakazana.
Zobacz także: NIK bierze się za dopalacze
Chociaż zwolennicy marihuany, którzy mają poparcie klubu Kukiz'15, postulują, aby pacjenci mieli prawo sami uprawiać konopię, resort zdrowia nie chce zliberalizować prawa na tyle, żeby im to umożliwić. Jeszcze do niedawna minister zdrowia Konstanty Radziwiłł krytycznie wypowiadał się na temat uprawy marihuany w celach medycznych.
W chwili obecnej leki na bazie konopi serwuje się osobom chorującym na padaczkę lekooporną. Od marca br. są są one refundowane i legalnie sprowadzane z Holandii. Zgodnie z obowiązującą literą prawa, możemy importować leki zawierające kannabinoidy z Unii Europejskiej. Jednak ich wysoki koszt (10 – 20 tys. zł miesięcznie) sprawia, że import jest nieopłacalny. Dużo taniej byłoby korzystać z rodzimych upraw.
Ponadto sam proces zamawiania i sprowadzania refundowanego leku dla pacjentajest skomplikowany. Aby otrzymać refundację, należy wykazać zapotrzebowanie wystawione przez lekarza i potwierdzone przez konsultanta, a także – złożyć do ministra wniosek o zgodę na refundację. Nawet, jeżeli dopełni się tych procedur, proces sprowadzania leku nieraz się wydłuża.
Obecnie sejm pracuje nad ustawą, która zalegalizowałaby uprawę marihuany w celach medycznych. Projekt ustawy złożył klub Kukiz'15. Własny projekt przygotował również były rzecznik SLD, Tomasz Kalita, który cierpi na raka mózgu i domaga się ulżenia w cierpieniu ludziom znajdującym się w podobnej sytuacji, co on.
Przeczytaj również: Ksiądz znalazł sposób na dopalacze. Jest skuteczniejszy od policji
Ministerstwo Sprawiedliwości potwierdziło, że wytypowano już działki pod państwowe uprawy konopi. Chociaż na początku uprawy byłyby nadzorowane przez jedną z rządowych instytucji ministerialnych, to resort nie wyklucza zalegalizowania w przyszłości upraw prywatnych pod kontrolą państwa. Ministerstwo potwierdziło, że leki na bazie marihuany mogłyby być dostępne na receptę w aptekach.
Aby proces legalizacji upraw marihuany dobiegł końca, potrzebne są zmiany legislacyjne. W przeciwnym razie lekarze nie będą wystawiać lekarstw na leki na bazie marihuany z obawy przed karą. Ponadto chorzy, którzy zażywają leki z kannabinoidami, nie mogą być traktowani na takiej samej zasadzie co osoby, które zażywają marihuanę jako środek wciągnięty na listę substancji niedozwolonych (jest to lista aktualizowana na bieżąco).
- Powstanie upraw i produkcja suszu w Polsce nie oznacza, że jesteśmy za legalizacją marihuany. Jeszcze raz podkreślam, że wszystko odbywałoby się pod specjalnym nadzorem, a konopie byłyby wykorzystywane tylko do produkcji leków. Poza tym to właśnie minister Konstanty Radziwiłł – a nie żaden z jego poprzedników – wydał zgodę na refundację takich leków w imporcie docelowym – zaznacza wiceminister Krzysztof Łanda w wywiadzie dla DGP.
Źródła: zdrowie.dziennik.pl, tvn24bis.pl, serwisy.gazetaprawna.pl