Robert Janowski odchodzi z „Jaka to melodia”! Ile zarabiał jako prowadzący?

Ile zarabia Robert Janowski prowadzący"Jaka to melodia?"
Robert Janowski, znany wszystkim telewidzom głównie z roli prowadzącego program muzyczny „Jaka to melodia" rozstaje się z Telewizją Polską. Powodem ma być zmiana formuły show na którą dziennikarz muzyczny miał się nie zgodzić. Janowski miał również zostać pracownikiem TVP (do tej pory pracował na kontrakcie), a więc musiałby „firmować" swoją twarzą projekty Telewizji Polskiej.

Zdobywca kilku „Wiktorów" i „Telekamer" już rok temu pytany o to, czym zajmowałby się, jeśli nie współpracowałby z Telewizją Polską odpowiadał, że nie będzie miał ze znalezieniem zajęcia żadnego problemu, ponieważ w swoim życiu ma wiele pasji. Mało kto wie, że był m.in. liderem w trzech zespołach rockowych: Sekcji Z, Oddziału Zamkniętego czy ZOO czy ukończył weterynarię.

Zobacz także: Uberyzacja pracy. Jak odnaleźć się na rynku bez szefa i etatu?

Tak jak szokująca jest wiadomość o jego odejściu z „Jakiej to melodii", tak owiane tajemnicą są jego zarobki. Kilkukrotnie media próbowały dociec, ile tak naprawdę zarabia prowadzący show. Zdania na temat pensji Janowskiego są podzielona. Jak donosiły niektóre źródła, Janowski miał dostawać 10 tys. złotych za jeden odcinek programu. Plotki o jego horrendalnych zarobkach, sięgających ok. 250 tys. złotych miesięcznie skomentował kiedyś słowami:" Nie. Błagam was, ludzie, nie ma takich pieniędzy w polskiej telewizji. Słowo honoru. Mówi, że ktoś palnął bzdury, które poszły w świat."

Sprawdź również: Rodzinne firmy na topie. Dlaczego nie chcemy już pracować w korporacjach?

Oprócz odejścia Janowskiego, w całym programie „Jaka to melodia" szykują się zmiany. Jak podaje „Flesz" nowe odcinki pojawią się jesienią, ale już pod inną nazwą. Inny będzie także repertuar, który będzie zawierał piosenki patriotyczne. Więcej o Robercie Janowskim można dowiedzieć się z książki „Przypadki", która ukazała się w 2016 roku. Dziennikarz zdradza w niej sekrety swojego życia w rozmowie z Marią Szabłowską.

Źródło: se.pl /Flesz /Viva