Otwarcie pierwszego sezonowego stoiska w renomowanej galerii handlowej to wydarzenie dla całej branży jagodowej. Na naszych oczach, w maju 2024 r., otwiera się kolejny kanał dystrybucji. Producenci sprzedają na plantacjach, we własnych punktach na ulicach, placach, ryneczkach, na stałych i świątecznych targowiskach. Wielkie, wielofunkcyjne, centra handlowe to ewidentnie inna liga. Czy strategia „Truskawki od Rolnika” polega na tym by wejść do centrów handlowych? Czym kierowała się para przedsiębiorców, podejmując tak odważną decyzję? O swoich biznesowych motywach i wizji rozwoju opowiadają, uchylając rąbka tajemnicy na temat ich truskawkowego imperium.
Przekonać klienta końcowego
– Chcemy, żeby klient docenił nasz towar i naszą pracę. Chcemy poznać klienta, tego pojedynczego, końcowego. To jemu chcemy opowiedzieć o tym jak produkujemy i zaprosić do gospodarstwa na samozbiory. Chcemy by skosztował naszych owoców i docenił ich smak, jakość – tak o priorytetach mówi Michał Leleń.
– Szukaliśmy kontaktu z klientem, chcieliśmy bezpośrednio do niego dotrzeć. Jesteśmy w galerii dlatego, że tu jest dużo klientów, dużo tych, którzy przychodzą z dziećmi – dodaje Agnieszka Leleń.
Strategia Państwa Leleń to dotrzeć do klienta końcowego, poznać go i uniezależnić się od giełdy. Wyspa w galerii handlowej to „tylko” narzędzie. Miejsce stworzone do rozmowy i zrozumienia obaw kupujących. Co ciekawe jest ich więcej niż można się było spodziewać. Połowa klientów pierwszego dnia pytała o to „czy owoce są polskie?”.
Na giełdzie liczy się tylko cena
– Chcieliśmy, żeby nasze owoce trafiły do osób, które będą je spożywały. Na giełdzie towar zawsze był bezimienny. Chcieliśmy nadać owocom imię, nazwać jakość, którą mamy. Na giełdzie nasz towar nie był doceniany pod względem jakości, na giełdzie liczy się tylko cena. Chcieliśmy iść wyżej, rozmawiać jeszcze o czymś innym. Postanowiliśmy szukać galerii, która umożliwi nam sprzedaż detaliczną. Stworzyliśmy stoisko, które pokazuje jakość, edukuje i zaprasza. Jesteśmy blisko miasta, do tej galerii mamy zaledwie 15 km. To najwygodniejsze takie miejsce dla nas, ale też dla jej klientów. O każdej porze mogą do nas zadzwonić i dotrzeć. To dla nich będziemy organizować samozbiory, pokazywać jak wszystko rośnie i jak się to zbiera – dodaje Michał Leleń.
Polecany artykuł:
Czas na to by razem iść wyżej
Ciekawe jest to, że promując swoją ofertę Leleniowie „podpierają” się branżą. Mówią zwykle w liczbie mnogiej – my plantatorzy. Mówią o walorach gatunku i zapraszają na plantacje „w całej Polsce”.
„Szukajcie takich stoisk jak to”, „Szukaj plantacji najbliżej Twojej okolicy”, „Poznaj pracę plantatorów”, „Za każdym owocem stoi człowiek”, „Warto w sezonie kupować świeże polskie owoce” – to słowa Pani Agnieszki skierowane do klientów jej stoiska w galerii.
Co godne zauważania, jako producenci truskawek, mówią Leleniowie o całej grupie gatunków. Nie mają oporów by mówić o wszystkich polskich superowocach.
Prezentując całą „jagodową sztafetę” budują przekaz:
– Cieszmy się pełnią sezonu truskawkowego i już powoli wypatrujmy jagód kamczackich, polskich malin… Już w czerwcu spróbujemy pierwszych borówek, potem porzeczek, jeżyn. Jako producenci truskawek przypominamy, że nasza jagodowa oferta to także agrest, rokitnik i minikiwi.
To jest przekaz edukujący konsumentów, budujący kategorię i pozycjonujący owoce jagodowe. To przekaz bardzo pożądany. Aż trudno sobie wyobrazić efekt jaki uzyskalibyśmy gdyby tak komunikowało się 50-60 tys. gospodarstw jagodowych.
– Nie jesteś sam, jesteśmy wielką i ważną branżą. Produkujemy znakomitej jakości owoce, o wybitnych walorach, których ludzie potrzebują. Mamy do obalenia kilka mitów, ale niczym są one, gdy potrafimy współpracować – mówią Państwo Leleń.
Za każdym owocem stoi człowiek
Jednym z przykładów współpracy producentów jest akcja licytacji pierwszych owoców. „Truskawka od Rolnika” Agnieszki i Michała Leleń to owoc pożądany w Małopolsce. W tym roku pierwszy ich kilogram wylicytowano za 330 zł. Otwarcie stoiska w Centrum Serenada było okazją do zaproszenia zwycięzcy tej licytacji.
– Bardzo lubimy truskawki i bardzo doceniamy pracę polskich ogrodników. Nasz syn Albert jest wolontariuszem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zbierał pieniądze a my wylicytowaliśmy pierwsze truskawki. Są bardzo słodkie i smakują wybornie. Staramy się jeść ich dużo w sezonie. Cieszymy się, że przybywa punktów ze świeżymi truskawkami od polskich rolników. Jest to dla nas budujące. Zapraszamy wszystkich, proponujemy znaleźć w swoich okolicach takie punkty. Są dobrym rozwiązaniem na zakup świeżych owoców – mówi Andrzej Szumera, mieszkaniec Krakowa, zwycięzca licytacji pierwszego kilograma i stały odbiorca owoców z gospodarstwa Państwa Leleniów.
Za każdym stoi człowiek. Każdy jest dla kogoś. Są tak wartościowe, że żaden nie powinien się zmarnować.