Problem z ASF w małych chlewniach. Dlaczego pomoc omija najbardziej potrzebujących?

Każdy hodowca trzody chlewnej drży na myśl o afrykańskim pomorze świń, który potrafi zniszczyć dorobek całego życia. Choć cała uwaga skupia się na wielkich fermach, dane pokazują, że to właśnie małe, przydomowe chlewnie stały się główną bramą dla wirusa. Mało kto jednak wie, że przyczyna tej sytuacji leży w zaskakującym paradoksie finansowym, przez który pomoc trafia nie tam, gdzie jest najbardziej potrzebna.

Stado różowych świń w ciasnej zagrodzie, z widocznymi głowami i uszami zwierząt. Zdjęcie ilustruje problem ASF w małych chlewniach oraz wyzwania hodowców trzody chlewnej, o czym można przeczytać na portalu Super Biznes.

i

Stado różowych świń w ciasnej zagrodzie, z widocznymi głowami i uszami zwierząt. Zdjęcie ilustruje problem ASF w małych chlewniach oraz wyzwania hodowców trzody chlewnej, o czym można przeczytać na portalu Super Biznes.
Super Biznes SE Google News
  • Analiza danych Głównego Lekarza Weterynarii ujawnia, dlaczego to małe gospodarstwa odpowiadają za ponad 60% ognisk ASF w Polsce
  • Koszty pełnej bioasekuracji sięgające 33 tysięcy złotych stanowią barierę finansową dla większości hodowców trzody chlewnej
  • Eksperci wskazują na paradoks, w którym kluczowe dotacje na bioasekurację omijają gospodarstwa najbardziej zagrożone wirusem
  • Rekordowa liczba zakażonych dzików w 2025 roku potwierdza, że zagrożenie afrykańskim pomorem świń dla hodowli stale rośnie

Ponad 60 proc. ognisk ASF w małych gospodarstwach. Jaka jest tego przyczyna?

Dane serwisu Agropolska z bieżącego roku jasno pokazują, że małe gospodarstwa, w których utrzymuje się do 50 sztuk trzody chlewnej, są najbardziej narażone na afrykański pomór świń. Chociaż stanowią one mniejszość krajowego pogłowia, to właśnie w nich stwierdzono ponad 62 proc. wszystkich ognisk ASF w Polsce. Skalę problemu potwierdzają informacje od Głównego Lekarza Weterynarii, według których w październiku wirus zaatakował nawet hodowle liczące zaledwie jedną sztukę w województwie zachodniopomorskim i cztery sztuki w lubelskim. Głównym rezerwuarem wirusa i źródłem zagrożenia pozostaje stale rosnąca populacja zakażonych dzików. Do końca października 2025 roku potwierdzono już 2 757 przypadków ASF u tych zwierząt, co stanowi liczbę wyższą niż w całym ubiegłym, 2024 roku, kiedy odnotowano ich 2 311.

Choć mogłoby się wydawać, że największe ryzyko niosą duże fermy przemysłowe, to odpowiadają one za zaledwie 1,5 proc. wszystkich ognisk. Jednak gdy wirus już do nich dotrze, straty w pogłowiu są ogromne ze względu na skalę produkcji i sięgają około 80 proc. wszystkich likwidowanych zwierząt. Jak podaje raport Europejskiej Fundacji Rozwoju Wsi Polskiej (EFRWP), rekordowe ognisko w historii Polski doprowadziło do likwidacji niemal 27 tysięcy świń w jednym tylko gospodarstwie. Mimo to eksperci EFRWP wskazują, że to właśnie w małych gospodarstwach wirus najłatwiej przenika do chlewni. Przyczyną jest często nieprzestrzeganie podstawowych zasad bioasekuracji, takich jak brak solidnych ogrodzeń, niezabezpieczanie paszy czy brak mat dezynfekcyjnych, co czyni te miejsca wyjątkowo podatnymi na zakażenie.

Ile kosztuje bioasekuracja i dlaczego brakuje na nią dotacji?

Główną przeszkodą w poprawie bezpieczeństwa biologicznego w mniejszych gospodarstwach jest bariera finansowa. Zgodnie z raportem Najwyższej Izby Kontroli (NIK) z 2025 roku, średni koszt wdrożenia wszystkich niezbędnych zabezpieczeń to wydatek rzędu 33 tysięcy złotych. Dla wielu drobnych hodowców jest to kwota nie do udźwignięcia, co w praktyce oznacza, że zaledwie 6 proc. z nich jest w stanie samodzielnie sfinansować wymagane modernizacje. Taka sytuacja tworzy błędne koło, w którym gospodarstwa o najniższym poziomie ochrony nie mają środków na jego poprawę. NIK wprost stwierdził, że program bioasekuracji okazał się nieskuteczny, ponieważ jego założenia nie uwzględniły realiów polskiego rolnictwa, gdzie aż 93 proc. gospodarstw utrzymuje do 50 świń.

Problem pogłębiają luki w dostępnych programach pomocowych. Jak informuje Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR), istnieją co prawda dotacje na bioasekurację sięgające nawet 100 tysięcy złotych, jednak są one obwarowane twardym warunkiem. Aby otrzymać wsparcie, należy utrzymywać co najmniej 50 świń, co automatycznie wyklucza najmniejszych i najbardziej potrzebujących rolników. O skali zapotrzebowania na taką pomoc świadczy fakt, że do 1 października 2025 roku wpłynęło blisko 1200 wniosków na łączną kwotę prawie 90 milionów złotych. Trudną sytuację w sektorze potwierdzają też dane Głównego Urzędu Statystycznego z czerwca 2025 roku, wskazujące na spadek pogłowia świń o 0,1 proc., a ankieta przytoczona przez „Tygodnik Rolniczy” pokazuje, że aż 72 proc. hodowców ocenia swoją sytuację jako złą lub bardzo złą.

Chlewnia pod Miliczem. Więcej w materiale reportera Radia ESKA, Sebastiana Stelmacha:
QUIZ. Polska wieś w czasach “Znachora”, czyli wsi sielska i anielska II RP
Pytanie 1 z 10
Inicjatorem budowania sławojek, czyli wolnostojących ustępów, był:
Polska wieś w II RP

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki