- Dane Głównego Urzędu Statystycznego potwierdzają, że opłacalność produkcji rolnej w 2025 roku jest na dramatycznie niskim poziomie
- Ogromna dysproporcja cen nawozów i pszenicy to główna przyczyna obecnego kryzysu w rolnictwie
- Eksperci ostrzegają, że unijny podatek węglowy CBAM może od 2026 roku wywołać kolejną falę podwyżek cen nawozów
- Zaawansowane negocjacje UE z krajami Mercosur grożą zalaniem rynku tanią żywnością spoza Unii
Nożyce cenowe w rolnictwie. Ile rolnik traci na pszenicy i nawozach?
Pod koniec listopada 2025 roku polskie drogi, między innymi w Koszutach i Rudy-Rysie, ponownie zapełniły się ciągnikami. Nawet 200 maszyn wyjechało na ulice w geście protestu rolników, a powód jest jeden i ten sam od miesięcy: dramatycznie niska opłacalność produkcji rolnej. Nie są to tylko odczucia gospodarzy, ale twarde dane. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny (GUS), wskaźnik oceny opłacalności za pierwszą połowę 2025 roku osiągnął alarmujący poziom -42,9 punktu. W praktyce oznacza to, że zdecydowana większość rolników uważa swoją pracę za nierentowną. Codzienność na rynku tylko to potwierdza. W październiku cena pszenicy w skupie spadła do 74,47 zł za decytonę, czyli o ponad 15% w skali roku. Z kolei jak donosi portal AgroFakt, rażące dysproporcje widać na przykładzie ziemniaków, za które rolnik dostaje od 5 do 10 groszy za kilogram, podczas gdy w sklepie ten sam kilogram kosztuje nawet 2 złote.
Problem niskich cen w skupach to tylko jedna strona medalu. Druga, równie bolesna, to stale rosnące koszty prowadzenia gospodarstwa. Tygodnik Rolniczy zwraca uwagę na ogromną przepaść: rolnicy za tonę nawozów płacą nawet 2,5 tysiąca złotych, podczas gdy za tonę zboża otrzymują zaledwie 600-700 złotych. Chociaż w ostatnich miesiącach ceny środków do produkcji nieznacznie spadły, to, jak podkreśla Wielkopolska Izba Rolnicza, wciąż są one o wiele wyższe niż przed kryzysem energetycznym. Na horyzoncie pojawiają się kolejne wyzwania. Niedawno Sejm przyjął ustawę wdrażającą unijny mechanizm CBAM, czyli rodzaj granicznego podatku węglowego. Eksperci obawiają się, że jego pełne wejście w życie od 2026 roku może stać się impulsem do kolejnej fali podwyżek cen nawozów, dodatkowo obciążając budżety gospodarstw.
Import z Ukrainy i Mercosur. Czego domagają się protestujący rolnicy?
Wśród postulatów protestujących rolników na pierwszy plan wysuwa się kwestia niekontrolowanego importu towarów rolnych. Choć 29 października 2025 roku weszła w życie nowa umowa handlowa Unii Europejskiej z Ukrainą, Polska konsekwentnie utrzymuje jednostronne embargo na przywóz ukraińskiego zboża. Takie stanowisko nie podoba się Brukseli. Jak informuje Komisja Europejska, naszemu krajowi grozi za to pozew przed unijnym trybunałem. Mimo to, Minister Rolnictwa Stefan Krajewski zapowiedział, że zakaz importu będzie obowiązywał co najmniej do końca bieżącego roku. Jest to wyraźny sygnał, że rząd uwzględnia presję rolników, którzy obawiają się, że napływ znacznie tańszych produktów ze Wschodu zaleje polski rynek i doprowadzi do jeszcze większego spadku cen.
Obawy polskich gospodarzy wykraczają jednak daleko poza wschodnią granicę. Jak donosi Parlament Europejski, Unia Europejska prowadzi zaawansowane rozmowy handlowe z krajami Mercosur, co może wkrótce otworzyć europejski rynek na tanią żywność z Ameryki Południowej. W odpowiedzi na te zagrożenia, organizatorzy z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników przedstawili listę konkretnych postulatów. Domagają się oni między innymi uregulowania pozycji sieci handlowych, wprowadzenia cen minimalnych na wybrane produkty rolne oraz zaostrzenia kontroli jakości żywności sprowadzanej spoza UE. Co prawda w sierpniu 2025 roku znowelizowano ustawę o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, jednak w ocenie protestujących to wciąż za mało. Ich zdaniem doraźne zmiany nie rozwiązują problemu w obliczu potężnych, globalnych wyzwań handlowych, które bezpośrednio wpływają na przyszłość polskich gospodarstw.
