- Analiza Głównego Urzędu Statystycznego ujawnia, dlaczego opłacalność produkcji rolnej spadła do jednego z najniższych poziomów od lat
- Rekordowo wysokie koszty produkcji zmuszają polskich rolników do ograniczania kluczowych inwestycji i ratowania płynności finansowej kredytem
- Eksperci ostrzegają, że nadchodzący unijny mechanizm CBAM może podnieść ceny nawozów nawet o jedną trzecią już w 2026 roku
- Nieuczciwa konkurencja ze strony taniego importu żywności z Ukrainy to jedno z kluczowych wyzwań dla stabilności polskich gospodarstw
Rosnące koszty produkcji i zadłużenie. Jaka jest opłacalność rolnictwa w Polsce?
Nastroje w polskim rolnictwie nie napawają optymizmem, co jasno pokazują dane Głównego Urzędu Statystycznego. Wskaźnik oceniający ogólną sytuację w gospodarstwach (WZOS) w pierwszej połowie 2025 roku wyniósł -23,6. Choć jest to wynik nieznacznie lepszy niż w 2024 roku, wciąż świadczy o przewadze negatywnych opinii. Główną barierą w prowadzeniu działalności, na którą wskazuje ponad 60% rolników w aż czternastu województwach, są stale rosnące koszty produkcji. Szczególnie trudne warunki panują w uprawach roślinnych, gdzie według danych GUS saldo ocen opłacalności osiągnęło alarmujący poziom -48,0. W tej sytuacji, jak wynika z analiz Santander Bank Polska, rolnicy, by ratować płynność finansową, coraz częściej sięgają po kredyty na bieżącą działalność, których wartość wzrosła o 17% rok do roku. Niestety, dzieje się to kosztem inwestycji kluczowych dla rozwoju gospodarstw, na które kredytów zaciągnięto o 9% mniej.
Analizy Głównego Urzędu Statystycznego pokazują, że problemy finansowe dotykają rolników niezależnie od wielkości ich gospodarstw, choć w różnym stopniu. Najtrudniejsza sytuacja panuje w największych gospodarstwach, o powierzchni powyżej 50 hektarów, gdzie wskaźnik WZOS spadł do poziomu -44,5. Dla porównania, w mniejszych gospodarstwach, od 1 do 10 hektarów, wyniósł on -22,8. Rosnącą presję kosztową dobrze obrazują konkretne podwyżki cen środków do produkcji. Jak informuje „Tygodnik Poradnik Rolniczy”, w 2025 roku na Podlasiu cena saletrosanu wzrosła już o 120 złotych na tonie, a saletry o 80 złotych. W efekcie blisko 63% rolników przyznaje, że opłacalność ich produkcji się pogorszyła, a zaledwie 2,5% zauważa poprawę, co niestety często prowadzi do trudnych decyzji o ograniczeniu lub nawet wstrzymaniu działalności.
Unijne przepisy, tani import i ASF. Z jakimi problemami borykają się rolnicy?
Sytuację w sektorze rolnym dodatkowo komplikują nowe wymogi administracyjne i unijne przepisy. Zgodnie z informacjami Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, od tego roku obowiązują nowe normy GAEC, które nakładają na rolników kolejne obowiązki, takie jak konieczność rotacji upraw. Właściciele gospodarstw powyżej 10 hektarów gruntów ornych muszą pilnować, aby na co najmniej 40% tej powierzchni uprawa była inna niż w roku poprzednim. Na horyzoncie pojawiają się też kolejne obciążenia finansowe. W 2026 roku ma wejść w życie unijny mechanizm CBAM, który, jak ostrzega Stowarzyszenie Producentów Nawozów, może podnieść ceny nawozów nawet o 20-30%. Byłby to dotkliwy cios dla budżetów gospodarstw, ponieważ koszty nawożenia już teraz stanowią od 15% do nawet 30% wszystkich wydatków produkcyjnych.
Jednocześnie polscy rolnicy muszą mierzyć się z silną presją importową z zagranicy. Jak alarmuje Wielkopolska Izba Rolnicza, rosnący napływ żywności z krajów trzecich, w tym z Ukrainy, stwarza warunki nieuczciwej konkurencji. Dzieje się tak, ponieważ sprowadzane produkty często nie muszą spełniać tych samych, rygorystycznych norm jakościowych i środowiskowych, które obowiązują rolników w Unii Europejskiej. Chociaż w czerwcu 2025 roku zakończył się okres pełnej liberalizacji handlu z Ukrainą, presja taniego importu wciąż jest mocno odczuwalna na rynku. Wszystkie te problemy nakładają się na istniejące już zagrożenia, takie jak afrykański pomór świń (ASF), który według danych Głównego Inspektoratu Weterynarii od ponad dekady stanowi stałe obciążenie dla hodowców trzody chlewnej, generując straty liczone w setkach milionów złotych.
