Rekordzista, firma TFL, spędziła aż 20 lat w sądach zanim udowodniła, że nie unikała płacenia podatków. Według obliczeń GT, średnio aż 56 miesięcy mija od momentu, w którym fiskus dopatrzył się nieprawidłowości podatkowych, do wyroku NSA na korzyść podatnika.
Zobacz również: Polska to raj dla pracowników z Ukrainy. Ilu imigrantów przyjęliśmy?
- Przewlekłość postępowań w sprawach podatkowych jest poważną bolączką polskiego systemu podatkowego i sądowego. Jeśli dzisiaj uczciwa firma, rzetelnie płacąca podatki, zostanie przez organ podatkowy niesłusznie oskarżona o popełnienie nieprawidłowości w rozliczeniach podatkowych, to oczyści się z tych zarzutów dopiero... w lutym 2021 r. To stanowczo za długo -uważa Dariusz Gałązka Biegły Rewident Partner, szef zespołu Bieżącego Doradztwa Podatkowego Grant Thornton.
Najdłużej CIT, najkrócej akcyza
Najdłużej toczą się postępowania dotyczące podatku dochodowego od osób prawnych – średnio 69 miesięcy. Niewiele lepiej jest w przypadku podatku dochodowego od osób fizycznych – tu niesłusznie oskarżeni o zaniżanie zobowiązań podatkowych czekają na wyrok uniewinniający przeciętnie 67 miesięcy. Podatnicy VAT oczyszczają się z zarzutów w ciągu 54 miesięcy. Najkrócej toczą się natomiast spory dotyczące akcyzy – 34 miesiące.
Fiskus często się myli
Nie dość, że postępowania sądowe trwają latami, to często okazuje się, że skarbówka niesłusznie oskarżała przedsiębiorcę o nieuczciwe praktyki. Świadczą też statystyki orzeczeń sądowych. Sądy w pierwszej lub drugiej instancji aż w 32 proc. stawały po stronie podatnika i uchylały decyzje organów podatkowych. Czyli, aż w co trzecim przypadku niezawisły sąd stwierdzał, że to firma miała rację w sporze z fiskusem. Szkoda tylko, że w tym nieraz dochodziło do utraty płynności finansowej i firma upadała. Dlaczego? Bo, inaczej niż w sprawach karnych czy cywilnych, w sporach podatkowych, najpierw jest kara, a dopiero potem wyrok. Przedsiębiorca, któremu fiskus postawił zarzuty, musi zapłacić sporne należności jeszcze zanim zapadnie ostateczne rozstrzygniecie w jego sprawie. I to zwykle w ciągu zaledwie kilku miesięcy od wydania decyzji urzędu skarbowego i pomimo tego, że nie zgadza się z jego ustaleniami, a o swoje dobre imię walczy przed sądami administracyjnymi.
Fiskus uprzywilejowany
- Sytuacja, w której podatnik zostaje zmuszony do zapłaty wątpliwych kwot zaległego podatku przed wydaniem decyzji przez sądy administracyjne, a które to decyzje zapadają po kilku latach od wpłaty środków pieniężnych na konto urzędu skarbowego, oznacza, że nie ma tu równowagi – w sporze z podatnikiem aparat skarbowy stoi na wyraźnie uprzywilejowanej pozycji – twierdzi Gałążka.
Sprawdź koniecznie: Rząd podnosi podatek na fast foody
Gra niewarta świeczki
Postępowanie sądowe trwa jednak tak długo, że nierzadko bankrutuje zanim zapadnie korzystny dla niego wyrok WSA i/lub NSA. A jeśli wygra i przetrwa, to tak naprawdę nie może liczyć na rzetelne zadośćuczynienie. Dostaje jedynie zwrot niesłusznie zapłaconego domiaru podatkowego z ustawowymi odsetkami oraz zwrot kosztów sądowych. Może oczywiście, żądać od skarbu państwa odszkodowania na drodze cywilnej. Jednak po średnio 56 miesiącach spędzonych w urzędach i sądach mało kto ma jeszcze siłę i chęć na rozpoczynanie od zera nowego procesu sądowego.