W logo Mercedesa po dziś dzień znajduje się trójramienna gwiazda, którą, jak mi się przynajmniej wydaje, kojarzymy wszyscy. W 2013 r. duży amerykański magazyn modowy „Complex” nawet umieścił ją na wysokim, szóstym, miejscu, pośród pięćdziesięciu najbardziej ikonicznych symboli marek w historii. Mercedesa wyprzedziły tylko Nike, Coca-Cola, Ford, Apple i Pepsi. W jaki sposób logo powędrowało ze zwykłej pocztówki na karoserie aut, do reklam, katalogów i masowej świadomości? O tym opowiem za chwilę, bo zacząć należy od czynnika, dzięki któremu w ogóle mogło ono zaistnieć, czyli samego powstania firmy. Mercedes zawdzięcza swoje narodziny i sukcesy kilkorgu rodziców. Nie tylko Gottliebowi Daimlerowi, ale i m.in. Bercie i Carlowi Benzom, Wilhelmowi Maybachowi czy Emilowi Jellinkowi. Każda z tych postaci jest na tyle ciekawa, że można by jej poświęcić osobny artykuł, a więc, aby nikogo nie faworyzować, ani nie pomijać, w niniejszym tekście skupię się jedynie na tych faktach z ich życia, które miały istotny wpływ na historię marki Mercedes.
Carl na francuską modłę
Wszystko zaczęło się w 1870 r. w Niemczech. To tu wraz ze wspólnikiem swoją pierwszą firmę założył Carl Benz, inżynier zafascynowany budową silników. Warto zaznaczyć, że w zależności od źródła można spotkać jego imię zapisane na dwa sposoby - przez „k” lub „c” - i oba są poprawne. Benz zarejestrowany był bowiem jako Karl przez „k”, ale na francuską modłę zaczął podpisywać się Carl - przez „c”. Przedsiębiorstwo Benza wytwarzało drobne przedmioty z metalu, co konstruktorowi nie bardzo się podobało. Chciał bowiem produkować silniki, co nie widziało się z kolei jego wspólnikowi. W 1872 r. Benz ożenił się z Berthą Ringer, która wniosła do małżeństwa w posagu sumę wystarczającą, by spłacić biznesowego partnera męża, dzięki czemu Benz mógł prowadzić zakład samodzielnie. Inżynierowi udało się stworzyć i częściowo opatentować dwusuwowy silnik spalinowy. Benz tak skupił się nad pracą nad nim, że dopuścił do bankructwa swego warsztatu. Znów musiał więc wejść w spółkę. Skoro już stworzył silnik, zaczął myśleć nad zaprojektowaniem pojazdu, który mógłby być dzięki niemu napędzany. Historia powtórzyła się - pomysł inżyniera nie spodobał się jego wspólnikom, przez co Benz musiał opuścić firmę.
ZOBACZ TEŻ: Historia wielkich marek. Fanta – narodowy napój III Rzeszy
Kolejne przedsiębiorstwo założył w roku 1883. Tym razem współwłaściciele nie robili mu problemów i tak, trzy lata później, światło dzienne ujrzał pierwszy zaprojektowany od podstaw samochód z silnikiem spalinowym. Trójkołowe auto (powstały trzy minimalnie się od siebie różniące egzemplarze) błyskawicznie zostało opatentowane przez Benza, ale konstruktor nie zdecydował się na jego produkcję na większą skalę ze względów bezpieczeństwa. Pierwsza jazda próbna skończyła się bowiem stłuczką z murem. W dodatku okazało się, że automobil ludzi ani ziębi, ani grzeje. Miało się to zmienić dopiero dwa lata po jego premierze. Wtedy to na scenę znów wkroczyła żona Benza, Bertha. Postanowiła udowodnić mężowi, że jego wynalazek może odnieść finansowy sukces, jeśli tylko klientom pokaże się jego praktyczne zastosowanie. 5 sierpnia 1888 r. wykradła jeden z egzemplarzy trójkołowca i wraz z synami pojechała nim w odwiedziny do swojej matki. Pokonała ponad 100 km i tym samym stała się pierwszą osobą w historii, która odbyła podróż długodystansową samochodem. Wszelkie usterki, które przydarzyły się po drodze, bez problemu naprawiała sama (świetny prztyczek w nos dla tych, którzy uważają, że kobiety nie powinny mieć z motoryzacją nic wspólnego). Jazda zajęła jej cały dzień – od świtu do zmierzchu. I tak było to jednak o wiele szybciej, niż gdyby miała podróżować dorożką.
Daimler – największy konkurent
Benz o wyczynie małżonki dowiedział się z depeszy, którą wysłała doń z rodzinnej miejscowości. Zapytał żonę o uwagi, które wykorzystał przy wprowadzeniu poprawek do kolejnej wersji auta (dodał choćby niski bieg ułatwiający pokonywanie wzniesień). Wydarzenie to bezsprzecznie miało wpływ na popularyzację automobili. Kilka lat później powstały odnoszące sprzedażowe sukcesy modele Benz Wiktoria i Benz Velo (oba czterokołowe). W krótkim czasie pojawiały się kolejne modele, które sprzedawano nie tylko w Europie, ale i w Azji oraz Ameryce Południowej. Do 1899 r. po świecie jeździło już 2 tys. benzów! Jak widać, początkowo nie były one nazywane mercedesami. Tę markę zawdzięczamy wspomnianemu na wstępie Gottliebowi Daimlerowi, a właściwie jego kontrahentowi. Ale do rzeczy. Przez wiele lat Daimler był konkurentem Benza. Obaj równolegle i niezależnie pracowali nad stworzeniem silnika benzynowego, ale to Daimlerowi przypisuje się większy sukces w tej kwestii. To właśnie bowiem on w 1883 r. zbudował silnik o niespotykanej wcześniej prędkości obrotowej, do tego lżejszy i mniejszy, niż znane wcześniej urządzenia tego typu. Ten cud techniki Daimler opracował wraz z najlepszym przyjacielem Wilhelmem Maybachem.
Panowie pracowali razem przy produkcji silników na długo przed tym, zanim zbudowali swój własny egzemplarz, w fabryce znajdującej się na przedmieściach Kolonii. Już wtedy Daimler myślał o otwarciu własnej firmy i to właśnie w tamtym czasie wysłał do żony pocztówkę z trójramienną gwiazdą. Dlaczego ramiona były trzy? Daimler chciał, by jego silniki były używane w maszynach lądowych, wodnych i powietrznych, co miała odzwierciedlać gwiazda. Aby urzeczywistnienie marzeń było możliwe, Daimler i Maybach musieli odejść z firmy, gdyż nakładano na nich coraz więcej obowiązków, przez co nie mogli skupić się na swoim projekcie. Daimler rozpoczął nowe życie – kupił dom, w którego ogrodzie wznieśli z Maybachem mały warsztat. Pewnej nocy musieli się ponoć zmierzyć z nalotem policji, gdyż zaniepokojeni hałasem działającego silnika sąsiedzi zgłosili funkcjonariuszom, że konstruktorzy nie mogą robić nic innego, jak tylko wybijanie fałszywych monet (wynalazcy trzymali swoją działalność w tajemnicy, by nie interesowała się nimi konkurencja)! Przybyli na miejsce policjanci byli podobno bardzo zawiedzeni, kiedy po wejściu do warsztatu zamiast lewych monet znaleźli jedynie urządzenie, którego działania nie mogli nawet zrozumieć… Na szczęście Daimler i Maybach w pełni doceniali swoje dzieło. Zamówili powóz, który wyposażyli w silnik, tworząc w ten sposób czterokołowy automobil. W odróżnieniu od Benza, nie zaprojektowali pojazdu własnego pomysłu - te pojawiły się dopiero potem. Coraz doskonalsze silniki Daimlera były montowane m.in. w łodziach i sterowcach, no i, rzecz, jasna w automobilach. W ten sposób zaczął się spełniać sen Daimlera o trzech obszarach działalności.
Wyścigowy ojciec
W 1897 r. pierwsze swoje auto u Daimlera zamówił Emil Jellinek, austriacki przedsiębiorca i pasjonat rajdów samochodowych (te organizowano już od 1894 r.!). Wystawiał on samochody w wyścigach, a team rajdowy od imienia swojej ukochanej córki nazwał Mercedes (imię to pochodzi od hiszpańskiego słowa „merced”, czyli „łaska”). Do 1900 r. Jellinek zamówił u Daimlera 30 automobili, zaczął też sam nimi handlować. Ponieważ zależało mu na tym, aby miały na koncie jak najbardziej spektakularne osiągnięcia sportowe, polecił fabryce Daimlera (sam konstruktor już wtedy nie żył) stworzenie silnika jeszcze doskonalszego, który nazwał Daimler-Mercedes. Z czasem drugi człon nazwy stał się marką aut sprzedawanych przez firmę Daimlera, a sam Jellinek wystąpił nawet o urzędową zmianę nazwiska na Jellinek-Mercedes. „To chyba pierwszy przypadek w historii, kiedy ojciec przyjmuje imię córki” - zwykł później żartować. Popularność aut zarówno Daimlera jak i Benza nie słabła. Zmieniło się to po wybuchu I wojny światowej, bo w trudnych czasach ludzi najzwyczajniej nie było stać na to, by kupować dobra luksusowe, do których samochody wtedy niewątpliwie należały.
Sytuacja nie poprawiła się już po zakończeniu działań wojennych. W 1924 r. konkurenci zmuszeni byli zacząć współpracę. Początkowo jedynie razem reklamowali swoje auta, ale już w 1926 r. zarządy firm zdecydowały o ich połączeniu. Tak powstała spółka akcyjna Daimler-Benz AG. Aby żadna ze stron nie czuła się pokrzywdzona, zaczęła ona sprzedawać auta pod marką Mercedes-Benz. Połączono nawet logo obu firm – gwiazdę Daimlera (używaną od 1900 r. po tym, jak synowie zmarłego inżyniera znaleźli w papierach wspominaną już przez mnie pocztówkę) opleciono wieńcem laurowym używanym w logo przez Benza. Dla marki Mercedes nastał prawdziwy złoty okres. W 1928 r. zadebiutował Mercedes Nurburg, którzy był tak doskonały, że sprezentowano go samemu papieżowi Piusowi XI. Inna limuzyna, dzięki której Mercedes zdobył opinię marki niesamowicie luksusowej, model 770, również miała słynnego pasażera, ale zdecydowanie gorzej się kojarzącego, bo był nim Adolf Hitler. Jeśli już przy nim jesteśmy, to podczas II wojny światowej koncern Daimler-Benz produkował m.in. silniki do samolotów i czołgów. Trwało to aż do 1944 r., kiedy zakłady produkcyjne uległy całkowitemu zniszczeniu w alianckim bombardowaniu.
Fabryka w Jaworze
Po wojnie firma zdołała się jednak podnieść z ruiny. Pod koniec lat 40-tych i w latach 50-tych powstawały znane modele takie jak 170, 300 czy 300SL. Mercedes produkował auta zarówno dla zwykłych użytkowników, elit, jak i samochody wyścigowe. Przez lata dorobił się mnóstwa kultowych aut. Mercedesem jeździł choćby Elvis Presley, a Janis Joplin poświęciła marce utwór, śpiewając w latach 70-tych: „O, Panie, nie kupiłbyś mi Mercedesa-Benza?”. W piosence tej prestiżowa marka była symbolem idealnej nagrody za lata ciężkiej pracy. W 1998 r. nastał nowy rozdział w historii firmy. Daimler-Benz za 36 mld dolarów zakupił amerykański koncern motoryzacyjny Chrysler, zmieniając tym samym nazwę na DaimlerChrysler AG. Mariaż przetrwał do roku 2007 r., kiedy niemiecka spółka sprzedała Chryslera za zaledwie 1,35 mld dolarów, aby tylko pozbyć się przynoszącej straty firmy. Nabywcą był amerykański fundusz inwestycyjny Cerberus. Po transakcji DaimlerChrysler ponownie się przemianował, tym razem na Daimler AG. Pod tą nazwą funkcjonuje do dziś, a człon „Benz” występuje już tylko w marce Mercedes-Benz.
ZOBACZ TEŻ: Historia wielkich marek. Dlaczego upadła Nokia
Obecnie jej wartość jest szacowana na 26 mld dolarów. Według danych z 2014 r. Daimler zatrudnia na całym świecie aż 280 tys. pracowników, z czego aż 60 proc. w samych Niemczech. W Polsce zaś dla koncernu pracuje 247 osób. Za jakiś czas dołączy do nich kilkuset nowych pracowników, którzy znajdą zatrudnienie w mającej powstać fabryce silników, którą Daimler chce wybudować w Jaworze (woj. dolnośląskie) kosztem 500 mln euro. Kiedy to się stanie, należy mieć nadzieję, że silniki „made in Poland” będą na tyle doskonałe, że o prestiżu Mercedesa powstanie jeszcze niejedna piosenka w wykonaniu gwiazdy tego samego formatu, co Janis Joplin.
Źródła: daimler.com, complex.com, quora.com, forbes.com, ar2014.daimler.com, thenewswheel.com, encyklopedia.pwn.pl, money.pl, motofakty.pl, selcar.pl, moto.pl, anagram.pl, motokobiety.pl, w114-115.org.pl, topgear.com.pl, planeteplus.pl, gospodarka.dziennik.pl