Hubert Biskupski: Falowanie i spadanie

2012-03-27 4:00

To jest w końcu u nas ten kryzys czy go nie ma? Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, komu je postawimy. Główny Urząd Statystyczny poinformował właśnie, że produkcja przemysłowa w lutym wzrosła o 4,6 proc. w ujęciu rok do roku, a w porównaniu z poprzednim miesiącem spadła o 1,0 proc. Tymczasem ekonomiści prognozowali, że będzie dużo lepiej i po otrzymaniu najnowszych danych orzekli bez wahania - zaczyna się kolejna fala kryzysu.

Do takiej opinii może nas też skłaniać analiza rosnących zatorów płatniczych, które przebiły pułap miliarda złotych (już niemal jedna czwarta firm w Polsce nie płaci w terminie swoim dostawcom). A to oznacza, że szykuje się fala bankructw. Wyjątkowo źle jest w sektorze budowlanym, spożywczym oraz metalowym.

Jeśli zagłębimy się w najnowszą prognozę zatrudnienia według Barometru Manpower, to można wysnuć wnioski umiarkowanie optymistyczne. 16 proc. pracodawców planuje zwiększenie zatrudnienia w najbliższym kwartale, 69 proc. nie planuje zmian personalnych i tylko 10 proc. przewiduje redukcje.

Jeszcze większym optymizmem powieje, gdy spojrzymy, jak w zeszłym roku rosły

pensje bankierów. Średnia płaca prezesa banku notowanego na GPW przekroczyła w 2011 roku 2,1 mln zł, czyli wzrosła o 27 proc. rok do roku. A przecież te płace nie rosły bez powodów. Były efektem doskonałych wyników.

Mało optymizmu? No to na koniec posłuchajmy słów ministra finansów, które w skrócie sprowadzają się do stwierdzenia: Europa spowalnia, my pędzimy.

No to jak w końcu jest - dobrze czy źle? A, to już zależy komu.

Najnowsze