Hubert Biskupski: Unia Europejska to gra wielkich interesów

2013-07-16 4:00

Choć Polska członkiem Wspólnoty jest już 10 lat, to bardzo powoli uczy się panujących w niej reguł i tego, że pod szumnymi hasłami eurodeputowanych i komisarzy często skrywają się prozaiczne interesy. Gdy kilka lat temu aprobowaliśmy zapisy dotyczące pakietu klimatycznego, mało kto z naszych negocjatorów, ekspertów i rządzących zdawał sobie sprawę, że rzekoma walka z zanieczyszczeniem środowiska jest w rzeczywistości walką z naszym przemysłem wydobywczym.

Na szczęście dzisiaj nasi politycy zdają sobie sprawę z cynicznej gry różnych "zielonych" i ostro protestują przeciwko ingerencji w nasze interesy. Niestety, same słowa, choćby i najostrzejsze, nie wystarczą. Unia to gra wielkich interesów i żeby w niej uczestniczyć, trzeba umieć tworzyć koalicje i pozyskiwać zwolenników swoich rozwiązań. A z tym jest nam wciąż ciężko. Przykładem może być dyrektywa tytoniowa, która wprowadzała m.in. zakaz produkcji i sprzedaży papierosów smakowych i slimów. Kolejny raz pod hasłem rzekomej troski o nasze zdrowie uderzano bezpośrednio w polskie interesy. Bo tak się dziwnie złożyło, że produkcja tego typu papierosów stanowi spory segment naszego rynku.

Tym razem nasi politycy nie zaspali i nie dali się omamić bajaniami o walce z groźnym nałogiem. Podjęli zakrojone na szeroką skalę działania i uzyskali wsparcie rządu. No, może nie całego, ale na pewno ministra gospodarki. To wystarczyło tylko do tego, żeby Unia zrezygnowała z wprowadzenia zakazu sprzedaży mentoli. Częściowy sukces, czy jednak częściowa porażka? Chyba, i jedno, i drugie. Batalia o dyrektywę tytoniową nie kończy się na głosowaniu Komisji Zdrowia. Ostateczna decyzja zostanie podjęta na posiedzeniu plenarnym. Jest więc jeszcze czas, by zmontować koalicję, która stanie w obronie naszych interesów. I to nie tylko w tej sprawie.

Najnowsze