Matuesz Morawiecki - wielki, samotny minister

2015-11-19 12:56

Ufff! Zdało się słyszeć na rynkach finansowych po ogłoszeniu składu nowego rządu. Mimo emocji ocena ministrów, którzy będą kierować resortami gospodarczymi, jest raczej pozytywna. Paweł Szałamacha, Dawid Jackiewicz, Anna Streżyńska, no i ten najważniejszy - Mateusz Morawiecki.

Nazywany superministrem Morawiecki stanął na czele superresortu, czyli połączonych ministerstw Gospodarki i Rozwoju. Wywalczył też sobie tytuł wicepremiera. Olbrzymie pieniądze do rozdysponowania. Olbrzymia władza. Przynajmniej w teorii.

Czytaj również: Expose premier Beaty Szydło. Co obiecał nowy rząd?

Nowy wicepremier, minister rozwoju kierował przez kilka lat bankiem BZ WBK. Ma opinię fachowca. Człowieka krystalicznie uczciwego - jako jedyny prezes banku w czasie kryzysu obciął sobie pensję w geście solidarności z pracownikami. Wydaje się więc wymarzonym kandydatem na to stanowisko. Przynajmniej w teorii.

Niestety w polskich realiach, najlepszy minister to nie ten, który jest mądry, ceniony i zna się na materii, którą ma zarządzać. Oczywiście te przymioty mogą się przydać, ale najważniejsze jest jednak to, czy minister ma polityczne zaplecze. Czy jest na tyle silny, by realizować swoje zamierzenia. Czy ma oparcie w parlamentarzystach, działaczach regionalnych, by przeciwstawiać się szkodliwym pomysłom szefa rządu. Mateusz Morawiecki jest człowiekiem spoza polityki. Nie jest posłem, nie jest szefem regionu, nie jest partyjnym liderem. Bardzo łatwo mogę sobie wyobrazić spór pomiędzy ministrami o rozdysponowywanie pieniędzy. Łatwo mogę sobie też wyobrazić naciski szefowej rządu albo prezesa Kaczyńskiego na superministra. Cóż, efekt tych sporów również mogę sobie łatwo wyobrazić.

A może się mylę? Chciałbym bardzo. I chciałbym, żeby Mateusz Morawiecki pełnił funkcję ministra pełną kadencję, a Jarosław Kaczyński, faktyczny szef rządu, zagwarantował mu autonomię.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze