Plany Volkswagena krytykują też władze Dolnej Saksonii. Decyzja o ich wypłacie jest bowiem sprzeczna z zapowiadaną wcześniej strategią cięcia kosztów, która jest pokłosiem skandalu emisyjnego.
Land Dolna Saksonia jest ważnym udziałowcem Volkswagena. Od początku powstania firmy posiada 20 proc. udziałów i ma dwa miejsca w 20-osobowej rady nadzorczej - organu, który podejmuje decyzje w sprawie płac dla dyrektorów.
W Dolnej Saksonii zlokalizowana jest równiez największa fabryka VW, w której pracuje 100 tys. osób. Tymczasem, jaki informuje niemiecki magazyn "Der Spiegel", cytując źródła z otoczenia firmy, dyrektorzy odmawiają dobrowolnego zrzeczenia się dodatkowych premii. Rzecznik Volkswagena oświadczył z kolei, że rezygnacja z premii nie jest teraz przedmiotem dyskusji.
Czytaj również: Taksówkarze znów atakują Ubera. Do akcji wkroczyła policja
- Nie ma jeszcze decyzji, rada nadzorcza ma się spotkać w drugiej połowie miesiąca. Zarząd pozostaje przy swojej strategii zaciskania pasa. Nikt jednak nie mówił o całkowitej rezygnacji z premii - powiedział rzecznik koncernu.
Presja dotycząca cięć i oszczędności pojawiła się w momencie, gdy Volkswagen odczuł finansowe skutki skandalu emisyjnego. We wrześniu amerykańscy śledczy odkryli nieprawidłowości w systemach pomiaru czystości powietrza.Volkswagen przyznał się do instalowania w swoich autach oprogramowania pozwalającego na manipulowanie pomiarem emisji spalin i zaniżanie pomiaru emisji tlenku azotu.
Źródło: tvn24bis.pl