- Niedawno został pan prezesem PKP CARGO. To duże wyzwanie. Czuje pan ciężar odpowiedzialności?
- Moja obecność w PKP CARGO to dla mnie wielki zaszczyt. Kierowanie firmą, która zatrudnia około 24 tys. osób, uruchamia przeciętnie tysiąc pociągów w trakcie doby, jest oczywiście dużym wyzwaniem. Na szczęście spółkę znam dobrze, bo zanim zostałem prezesem, pracowałem w PKP CARGO jako członek zarządu do spraw finansowych. Mam też do dyspozycji zespół profesjonalnych współpracowników.
- Najważniejszym zadaniem dla nowego szefa będzie przeprowadzenie prywatyzacji spółki. Akcje PKP Cargo trafią na giełdę, choć wcześniej miała być to sprzedaż inwestorowi zagranicznemu. Parkiet to lepsza alternatywa?
- Decyzje o przyszłości PKP CARGO podejmuje właściciel spółki, czyli PKP SA. A właściciel otrzymał zgodę ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej na przeprowadzenie prywatyzacji PKP CARGO w trybie debiutu giełdowego. Moim zdaniem decyzja o upublicznieniu spółki przez giełdę to atrakcyjniejsza perspektywa mająca na uwadze strategiczny charakter PKP Cargo dla polskiej gospodarki. W przypadku wejścia na giełdę PKP SA utrzyma kontrolny pakiet akcji w PKP CARGO.
- Kiedy możemy spodziewać się debiutu? Jak przebiegają przygotowania do wejścia na giełdę?
- Zgodnie ze strategią PKP SA debiut ma nastąpić w czwartym kwartale 2013 roku, jednak nie jest to termin wiążący i będzie zależał od wielu czynników, w tym m.in. od uwarunkowań rynkowych.
- Jaka jest obecnie kondycja spółki i jakich efektów spodziewa się pan po prywatyzacji?
- Nie mogę na razie ujawnić naszej prognozy finansowej na 2013 r. i nie podam też danych za rok ubiegły, bo audytorzy nie zatwierdzili jeszcze sprawozdania finansowego. Przykłady państwowych spółek, które debiutowały w przeszłości na giełdzie, pokazują, że firmy te dzięki obecności na rynku kapitałowym rozwijają się szybciej i poprzez poprawę standardów korporacyjnych stają się bardziej przejrzyste.
- Ma pan wieloletnie doświadczenie, w tym zagraniczne, w dziedzinie restrukturyzacji, fuzji, przejęć i finansowania firm. Na pewno będzie pan chciał je teraz wykorzystać....
- Będziemy uważnie obserwować rynek i jeżeli pojawią się możliwości przejęć, będziemy je na bieżąco analizować.
- Tak duża spółka jak PKP Cargo to nie łódka, nie można zmienić jej kursu o 180 stopni, powiedział pan w jednym z wywiadów. Czy to oznacza, że rewolucyjnych zmian nie będzie?
- Rewolucja w przypadku tak dużego podmiotu jak PKP CARGO niczego dobrego nie wróży, ale zmiany w spółce będą. Nie możemy ich wstrzymać, bo konkurencja nam tego nie wybaczy, a skutki zaniechań w tym obszarze zobaczylibyśmy za rok, może dwa. Będziemy więc kontynuować najważniejsze działania, które miały miejsce, kiedy spółką kierował pan Wojciech Balczun - czyli między innymi optymalizację zasobów spółki, głównie w obszarze utrzymania taboru czy zarządzania logistyką.
- PKP Cargo jest pierwszą spółką w Grupie PKP przeznaczoną do prywatyzacji. To początek prywatyzacji polskich kolei?
- To pytanie do właściciela spółek kolejowych z naszej grupy, czyli PKP SA.
- Jakie jest obecnie miejsce PKP Cargo na rynku kolejowych przewozów towarowych w Polsce i Europie?
- Według najświeższych danych mamy ponad 60-proc. udział w rynku towarowych przewozów kolejowych w Polsce pod względem wykonanej pracy przewozowej. W Unii Europejskiej jesteśmy numerem dwa na rynku kolejowych przewozów towarowych i jest to powód do dumy, bo niewiele jest polskich firm, które mają status lidera na rynku UE.
- Które segmenty działalności spółki chce pan szczególnie rozwijać w najbliższym czasie?
- Dynamicznie rozwija się rynek przewozów intermodalnych, a więc łączących przewozy kolejowe np. z przewozami morskimi czy drogowymi. Dlatego jeszcze w tym roku zamierzamy kupić 330 wagonów platform do przewozu kontenerów.
- Czy planuje pan zwiększać przewozy zagraniczne?
- Jest to jeden z trzech filarów strategii spółki. Obecnie możemy wykonywać samodzielne przewozy na terenie Niemiec, Czech, Słowacji, Austrii oraz Belgii. Zabiegamy o licencje na wykonywanie samodzielnych przewozów na Węgrzech i w Holandii.
- Co dalej ze współpracą z Chinami?
- Na polskim odcinku uczestniczyliśmy w kolejowych przewozach towarów z Chin do Niemiec, Polski czy Czech. Wiemy już, że transport kolejowy z Azji do Europy jest szybszy od drogi morskiej. Czy będzie więcej takich transportów, zależy od klientów, o których stale zabiegamy.
- Czy planuje pan jakieś przejęcia w najbliższym czasie? Może zakup innego przewoźnika?
- Nie wykluczamy ich. Ale każda taka decyzja musi mieć podstawę ekonomiczną.
- Niedawno PKP CARGO otrzymało nagrodę za promowanie zabytków kolei. Po co nowoczesnej firmie parowozy?
- Jesteśmy właścicielem ponadstuletniej parowozowni w Wolsztynie, która jest jedyną na świecie, z której prowadzone są regularne połączenia pasażerskie parowozami. W tym roku w Wolsztynie organizujemy XX, jubileuszową, paradę parowozów i chcemy, aby wzięło w niej udział przynajmniej 20 parowozów z Europy. Mamy także skansen w Chabówce, gdzie organizujemy pikniki o nazwie Parowozjada. Po co nam parowozy? Bo kochamy kolej i chcemy zachować zabytki techniki kolejowej dla naszych potomków.
- Jakie ma pan marzenia związane z pozycją PKP CARGO na rynku? Kiedy będzie pan mógł powiedzieć, że osiągnął swój cel?
- Moim marzeniem jest, aby PKP CARGO stało się istotnym podmiotem na rynku środkowo-europejskim. Na pewno nie będzie to jednak moment, w którym będzie można usiąść na laurach. Bo rynek kolejowy zmienia się tak dynamicznie, że ten, kto stoi w miejscu, w rzeczywistości cofa się, a zyskują tylko ci, którzy stale biegną, a więc przesuwają się do przodu..
Łukasz Boroń
Prezes PKP Cargo. Absolwent finansów i bankowości SGH. Karierę rozpoczął w ACCESS 2. Był wicedyrektorem działu w KPMG Corporate Finance. Od 2011 r. był wicedyrektorem Erste Group Bank AG Investment Banking w Wiedniu. Od 2012 roku zawodowo związany z PKP Cargo.