O palących problemach związanych z nieprzyjęciem do tej pory przez Polskę dyrektywy unijnej regulującej rynek tytoniowy, a także obawach, jakie budzą ewentualne nadregulacje, i nadziejach związanych z innowacyjnymi produktami tytoniowymi, rozmawiali podczas debaty biznesowej przedstawiciele branży tytoniowej, posłowie i eksperci.
Czytaj koniecznie: Papieros bez dymu? Palaczy czeka rewolucja
Hubert Biskupski, z-ca redaktora naczelnego "Super Expressu", szef "Super Biznesu": - Nieuchronnie zbliża się termin implementowania unijnej dyrektywy tytoniowej. Kilkaset tysięcy osób żyje z tej branży, przynosi ona 23 miliardy wpływów do budżetu, do tego dochodzą miliardy z importu papierosów i tytoniu. Czy nie można znaleźć rozwiązania, które z jednej strony satysfakcjonowałoby Ministerstwo Zdrowia, a z drugiej dbało o interesy gospodarki?
Tomasz Latos, poseł PiS, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia: - Ponieważ nieimplementowanie dyrektywy jest dzisiaj problemem, trzeba jak najszybciej zmierzyć się ze szczegółowymi rozwiązaniami. Wiadomo, że np. kwestie takie jak przestawienie produkcji wymagają czasu. Musimy więc stworzyć możliwość przystosowania się nie z dnia na dzień czy z tygodnia na tydzień. Źle się stało, że ustawy powiązanej z dyrektywą nikt nie skierował do parlamentu np. rok temu. Wtedy byłby czas na spokojną pracę.
Artur Dunin, poseł PO, sejmowa Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi: - Opóźnienia we wprowadzeniu do polskiego prawa implementacji dyrektywy wynikały z późnego, bo dopiero w grudniu, wydania rozporządzeń do dyrektywy przez Brukselę. Pierwsze zaczęły wpływać dopiero w grudniu 2015 roku. Natomiast teraz, w luźnych rozmowach, nieoficjalnie pojawiła się informacja o możliwości przedłużenia terminu wejścia tej ustawy do lutego przyszłego roku.
Agnieszka Durlik-Khouri, dyrektor biura komunikacji Krajowej Izby Gospodarczej: - Nie wszystko jest regulowane w ustawach. Część w rozporządzeniach, np. oznaczenia paczek. Trzeba pamiętać, że branża przyjęła fakt, że będą obostrzenia. Nikt tu nie dyskutuje o tym, że na paczkach mają być oznaczenia. Jednak bębnów (matryc do nadruków) nie da się zamówić, ponieważ nie ma informacji, pod jakie numery telefonów w Ministerstwie Zdrowia należy w związku z tym dzwonić. Likwidując przemysł tytoniowy w Polsce, nie ograniczymy palenia. Przeciwnie, wzrośnie szara strefa.
Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu: - Po 20 maja nie będzie już wolno produkować opakowań zgodnie z dotychczasowymi rozwiązaniami. Za kilkadziesiąt dni produkcja wyrobów tytoniowych musi być dostosowana do nowych wymogów. Dopóki wszystko nie będzie doprecyzowane, nikt niczego nie zamówi. W efekcie 20 maja stanie produkcja. Opustoszeją magazyny, potem sklepy. A konsumenci nie będą czekali. Szara strefa, która stanowi od ok. 30 do ponad 70 proc. we wschodnich rejonach kraju, wzrośnie do 100 procent. W efekcie w Polsce będzie można kupić wyłącznie nielegalne papierosy.
Sprawdź też: Marta Gajęcka zastąpi Zbigniewa Jagiełłe w PKO BP?
Przemysław Noworyta, dyrektor Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu: - Już teraz odczuwamy pewną presję ze strony koncernów tytoniowych, jeżeli chodzi o zamówienia na rok 2016. Tymczasem resort zdrowia przekazuje na komisji rolnictwa jasny komunikat: zdążymy na 20 maja. Zdążycie, ale rozłożycie całą produkcję i dystrybucję wyrobów tytoniowych.
Maciej Ptaszyński: - Jest trzech zaledwie dostawców cylindrów, a przy tym sześć fabryk i kilkadziesiąt nowych ostrzeżeń, które muszą się losowo pojawiać na opakowaniach. Ostrzeżenia pomnóżmy przez wszystkie dostępne opakowania papierosów. Dopiero iloczyn tych dwóch liczb pomnożony przez liczbę fabryk i linii produkcyjnych, da nam informację o tym, jak wiele trzeba zrobić. Nikt nie zainwestuje pieniędzy, a mówimy tu o grubych milionach dolarów, w coś, czego nie można potwierdzić. W tej chwili rocznie sprowadza się do Polski około 200 milionów paczek papierosów produkowanych na przemyt - a papierosy podrabiane zawierają opiłki metalu, drobinki szkła i odchody zwierząt. Ta liczba zostanie błyskawicznie zwielokrotniona, aby zapełnić lukę na rynku.
Franciszek Sójka, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Przemysłu Tytoniowego NSZZ "Solidarność": - To nie jest pierwsza regulacja i na pewno nie ostatnia. Pracownicy dotąd nie przyjmowali tego z radością, ale też nie było to wielkim problemem. Teraz po raz pierwszy jest to problemem dla załóg. Są już sugestie w zakładach pracy, że mogą być przymusowe postoje, czyli zmuszanie do urlopów. Już nawet padły terminy, kiedy i w jaki sposób ma to być przeprowadzone, a to wielki dyskomfort. Ten przemysł zainwestował 3 miliardy złotych, a matryce będą kosztowały ponad pół miliarda.
Przemysław Noworyta: - Branża tytoniowa jest najbardziej regulowaną branżą spośród wszystkich działów gospodarki. Każda dalsza regulacja nie przełoży się na zmniejszenie liczby palaczy, może za to przynieść skutki odwrotne. Zastanawia mnie, dlaczego skoro dotychczas w ramach różnych dyrektyw, które implementowano, przyjmowano słuszną zasadę "dyrektywa plus zero", akurat tę dyrektywę Ministerstwo Zdrowia postanowiło rozszerzyć. W projekcie MZ znalazł się zapis zakazujący jakichkolwiek informacji handlowych w punkcie sprzedaży. To oznacza de facto delegalizowanie produktu, który funkcjonuje na rynku. W Polsce jest 10 tys. gospodarstw produkujących tytoń, ale przy uprawie tytoniu pracuje w sumie blisko 60 tys. osób, również pracownicy sezonowi. Opieszałość resortu zdrowia we wdrożeniu dyrektywy ma przełożenie na funkcjonowanie przemysłu, a w konsekwencji ma również wpływ na zamówienia.
Z powodu zmniejszenia zamówień, część osób zrezygnuje z uprawy.
Zobacz również: Masz firmę? Uważaj na niezapowiedziane kontrole PIP
Tomasz Latos: - Istotną kwestią jest, czy wykraczać poza dyrektywę, czy też nie. Być może w czymś należy wykroczyć, a w czymś innym nie. To pewnie okaże się między innymi w czasie prac parlamentarnych...
Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki: - Patrząc na to rozsądnie, należałoby powiedzieć: nie więcej szkody polskim wytwórcom tytoniu, niż to nakazuje dyrektywa.
Tomasz Latos: - Zgadzam się. Natomiast osobiście w zakazie informacji nie widzę szkód dla rodzimej produkcji.
Franciszek Sójka: - Dla producenta jest to sprawa naprawdę ważna. Homo homini przeprowadził badania, zadając wiele pytań, między innymi "co cię odstręcza od kupowania papierosów?". Cena, wiadomo, to numer jeden. A brak informacji? Twierdząco odpowiedziało tylko 7 procent. Tak więc nie tędy droga.
Maciej Ptaszyński: - Niedawno Polska Izba Handlu zrobiła konferencję prasową i symulację (zdjęcia dostępne na stronie www.pih.org.pl), jak będzie wyglądało stoisko z papierosami i co zobaczy klient. Nie zobaczy się nic poza ostrzeżeniami. Jeśli usunie się jakiekolwiek informacje o wyrobach, uzyskamy stoisko, gdzie klient nie będzie informowany o niczym. A to uderzy w handel, bo papierosy z przemytu nie będą miały takich ograniczeń.
Agnieszka Durlik-Khouri: - Zachowujemy się, jakby Polska nie miała w otoczeniu najbardziej nielegalnie działających producentów. Jesteśmy w Unii Europejskiej, ale tam gdzie jest to możliwe, musimy brać pod uwagę realia i stosować jak najmniejsze obostrzenia.
Maciej Ptaszyński: - Nie jesteśmy w stanie kontrolować 1300 km granicy i zatrzymać 13 miliardów sztuk papierosów, które przez nią przepływają.
Hubert Biskupski: - KIG napisała swego czasu list do wówczas jeszcze pana ministra Zembali, w sprawie nadregulacji. Była tam między innymi poruszona kwestia zakazu sprzedaży na odległość, czyli elektronicznie, oraz braku przejrzystych uregulowań dotyczących nowatorskich wyrobów tytoniowych. Czy są to rzeczy, które mogą wpłynąć na rozwój branży i gospodarki?
Franciszek Sójka: - Co do wyrobów nowatorskich, mógłbym strawestować znane porzekadło, że nie ma tego złego, co by na zdrowie nie wyszło, dlatego że przemysł tytoniowy został zmuszony do szukania alternatywnych rozwiązań. Od wielu lat firmy tytoniowe prowadzą badania nad produktami obniżonego ryzyka, wydając na ten cel miliardy dolarów. Efektem są właśnie papierosy nowatorskie, czyli bezdymne. W nich też jest tytoń, ale ten tytoń się nie pali, tylko podgrzewa. Jest wiele badań toksykologicznych i klinicznych, które pokazują, że te nowatorskie papierosy bezdymne mogą okazać się mniej szkodliwe. Ponadto one nie wytwarzają dymu tytoniowego, więc nie ma efektu biernego palenia. Kiedy zbadano pomieszczenie, gdzie używano tych produktów, okazało się, że jakość powietrza praktycznie pozostała bez zmian. Dlatego uważamy, że to jest sposób, aby pomóc palącym.
Agnieszka Durlik-Khouri: - W przypadku papierosów bezdymnych mamy do czynienia z tytoniem, i to też jest pozytywne.
Przemysław Noworyta: - Dla mnie słowo "tytoniowe" to nadzieja na przyszłość, bo rzeczywiście niemal wszystkie największe koncerny pracują nad produktem, który będzie znacząco mniej szkodliwy. Z badań wynika, że szkodliwość takiego bezdymnego papierosa, zawierającego tytoń, który jest podgrzewany, a nie spalany, jest znacząco obniżona. To ciekawa alternatywa dla palaczy, ale i dla plantatorów tytoniu. Gdyby pokusić się o opodatkowanie takiego wyrobu w przyszłości, byłaby to również alternatywa dla budżetu. To nie są tylko prace na etapie eksperymentu. IQOS jest dostępny we Włoszech, Niemczech, w Szwajcarii, podobno też na Ukrainie. Polska ma potencjał, żeby powoli przestawiać produkcję na te nowatorskie metody, które spowodują zmniejszenie ryzyka dla zdrowia i przyniosą korzyści gospodarce. Myślę, że zmieni się w przyszłości wizerunek tytoniu. Ten negatywny spowodował, że plantatorom tytoniu zniesiono jakiekolwiek dopłaty. Nowa technologia podgrzewania, chociażby w wyrobie iQOS, to coś, co pozwoli zmienić także wizerunek palacza. Nie będzie to już człowiek, który dymi i zatruwa. Zniknie problem palenia biernego, a wtedy i palarnie nie będą potrzebne.
Czytaj również: Firma korepetytorska, czyli złoty interes [POMYSŁ NA BIZNES]
Hubert Biskupski: - Co stoi na przeszkodzie, aby te nowatorskie wyroby tytoniowe zostały zalegalizowane i żeby informacja o ich mniejszej szkodliwości była dostępna konsumentom?
Artur Dunin: - Wynika to bezpośrednio z zapisów dyrektyw unijnych, związanych ze szkodliwością palenia papierosów, czego przykładem jest zakaz informowania i tego niestety nie obejdziemy. Nie wolno doprowadzić do rozszerzenia dyrektywy zakazującej umieszczania informacji w punktach sprzedaży i mam nadzieję, że jako parlament nie przyjmiemy tego dodatkowego zakazu i że jako posłowie wybierzemy dobre rozwiązanie. Ponieważ już rozpowszechnione są e-papierosy, a dodatkowo na terenie naszego kraju może pojawić się nowatorski produkt, dlatego nie warto utrudniać zapisami ustawowymi możliwości rozwoju tej części branży. Nie wrzucajmy użytkowników e-papierosów, czy nowatorskich papierosów do jednego worka z osobami palącymi. Rozszerzenie dyrektywy powodujące, że palacze e-papierosów, nie będą mogli palić w miejscach publicznych, spowoduje, że będą musieli przebywać w pomieszczeniach lub miejscach z osobami palącymi normalne papierosy w kłębach szkodliwego dymu, przez co będą narażeni na jego szkodliwe działanie. Im szybciej ustawa wpłynie do parlamentu, tym szybciej zaczniemy nad nią pracować i tym wcześniej branża pozna możliwości swojego działania. A oficjalna informacja ze strony rządu o tym, że faktycznie wejście dyrektywy zostanie przesunięte na luty przyszłego roku, pozwoli na uspokojenie całej branży.
Janusz Piechociński: - Z jednej strony, i słusznie, nowy rząd mówi, że trzeba czyścić szarą strefę i poszerzać w ten sposób podstawę opodatkowania. Jest też opcja, nazwijmy umownie "lekarska", nieprodukcyjna. W związku z tym ważne jest, aby nie wylać dziecka z kąpielą. Oceniając racjonalnie, doszliśmy już do granicy obciążeń odnośnie papierosów. Popatrzmy na Europę pod względem wytwórczości tytoniowej 20 lat temu, i teraz. Zobaczmy, gdzie się te fabryki przesunęły. Jak się którąś fabrykę zamknie, to się jej już potem nie odtwarza. A chcemy mieć ten sektor, bo on daje miejsca pracy, dopóki mamy surowiec. Jako były minister gospodarki przestrzegam wszystkie strony tej debaty, która musi się odbyć, przed skrajnością. Bo zysku z tego nie będzie, tylko dużo strat.
Hubert Biskupski:- Jak widzicie państwo przyszłość rynku tytoniowego w Polsce?
Przemysław Noworyta: - Dla mnie najważniejsze jest, żeby szybko przeprowadzić implementację dyrektywy, i żeby w kilku punktach ustawy implementującej wróciła racjonalność.
Franciszek Sójka: - Ja myślę, że nikt nie będzie zarzynał kury, która znosi złote jajka, i Sejm poradzi sobie z implementacją dyrektywy. Istotne jest to, co powiedział pan premier. Żebyśmy nie zrobili czegoś, co spowoduje, że firmy tytoniowe wyniosą się z Polski, bo nigdy by już tu nie wróciły. A te firmy to przecież duży zastrzyk dla budżetu, zatrudnienie dla 6 tys. pracowników, plantatorów i kilkuset tysięcy ludzi handlu.
Maciej Ptaszyński: - Bruksela plus zero - to naprawdę ważne, o to postulujemy od lat. Mam nadzieję, że proces implementacji zakończy się tak szybko, jak to możliwe, bez strat dla handlu i bez zwiększania szarej strefy, która już i bez tego jest ogromna.
Agnieszka Durlik-Khouri: - Najważniejsze jest to, by ze strony rządu, a następnie parlamentu wychodziły komunikaty czytelne i jasne, żeby ta praca polegała na dialogu, również z przemysłem.
Tomasz Latos: - Trzeba ze sobą rozmawiać, bo z pewnością tych rozmów brakowało. Miejmy nadzieję, że będą realizowane czy to w komisji, czy jeszcze przed skierowaniem tam tego dokumentu. Bo może z punktu widzenia urzędnika taki czy inny kształt pudełka nie robi różnicy, ale branży z pewnością nie jest wszystko jedno. Więc choćby w tak prostych sprawach można dojść do kompromisu. Skoro już obywatele palą, trzeba czasem wybierać mniejsze zło, ale też pod pewnymi warunkami. To wszystko musi być określone w dokumentach prawnych, ustawach czy rozporządzeniach, bo coś, co nie jest opisane, jest dozwolone bez jakiejkolwiek kontroli.
Artur Dunin: - Wierzę, że rząd szybko skieruje projekt ustawy do prac w Sejmie. Oraz że regulacje wykraczające poza dyrektywę, jeżeli w ogóle znajdą się takie w projekcie, uda się z niego usunąć. Mam nadzieję, że choćby ze względu na modę niepalenia palacze zwykłych papierosów będą mogli nadal bez przeszkód korzystać z alternatywnych rozwiązań w postaci e-papierosów czy z innowacyjnego produktu w przyszłości .