Stosunek większości Polaków do wydłużenia wieku emerytalnego jest dość jednoznaczny - wolimy otrzymywać niższe emerytury i krócej pracować niż odwrotnie. Tę niechęć wobec planów rządu można zrozumieć. Bo dlaczego mamy rezygnować np. z przyjemności zajmowania się wnukami w zamian za obietnicę wyższych uposażeń. Pozostaje też wątpliwość, czy uda nam się w ogóle znaleźć pracę w wieku przedemerytalnym. Tę niechęć do planowanej reformy skutecznie wykorzystuje opozycja i związki zawodowe, które zapowiedziały masowe protesty. Zapowiada się więc bardzo gorąca wiosna.
Jak sobie poradzi rząd wobec masowych protestów i zapewne spadających notowań? Czy Donald Tusk zrealizuje swoje zapowiedzi? Premier przekonuje, że są rzeczy, które "trzeba wziąć na klatę" i się nie ugnie. Ja takiej pewności nie mam. Patrząc na to, jak nieudolnie postępował wobec ACTA, jak zabrakło komunikacji i konsultacji w tej kwestii, obawiam się, że może skapitulować. Bardzo dużo będzie zależało od postawy lawirującego koalicjanta i prezydenta, który już prowadzi własną grę.
Demografia i ekonomia zmuszają nas do przeprowadzenia tej niechcianej reformy. Im dłużej będziemy ją odkładać, tym bardziej prawdopodobny staje się dla nas grecki scenariusz. A wtedy będzie bolało znacznie bardziej.
Hubert Biskupski, redaktor prowadzący, zastępca red. nacz. "Super Expressu"