Tylko czy istnienie wąskiej grupy oszustów wśród milionów uczciwie pracujących jest wystarczającym powodem, by wszystkich traktować jak złodziei? Okazuje się, że dla Ministerstwa Finansów tak, czego dowodem jest protokół z narady naczelników urzędów skarbowych woj. opolskiego z listopada 2014 r. "Urzędy skarbowe, które będą miały najwyższy procent kontroli negatywnych w skali kraju, zostaną pozbawione pracowników kontroli podatkowej. (.) Celem na 2015 r. jest wzrost dochodów budżetowych, wzrost kontroli okresów bieżących i wzrost kontroli pozytywnych" - to chyba najistotniejszy fragment zapisu z narady. Przekaz wydaje się oczywisty: kontrolujcie, aż coś znajdziecie, a jak nie znajdziecie, to was zwolnimy.
Resort finansów tłumaczy, że powszechna interpretacja tych słów jest niezgodna z intencjami ministerstwa. Chodzi bowiem tylko o to, by kontrolować tych podatników, wobec których podejrzenia złamania prawa graniczą niemal z pewnością. Gdybym był naiwny, mógł-bym w takie tłumaczenie uwierzyć. Ale przecież w zapisie z narady stoi wyraźnie, że celem jest "wzrost dochodów budżetowych".
Jedna z organizacji pracodawców uznała, że powyższa instrukcja jest nakłanianiem do łamania prawa, i złożyła doniesienie do prokuratury na kierownictwo resortu finansów. Gdybym był naiwny, pomyślałbym, że szykuje się ciekawa prawna batalia, ale naiwny nie jestem i wiem, jak się to skończy.