Super Biznes: Afera taśmowa, czy nic się nie stało?

2014-06-24 4:00

Po ujawnieniu rozmowy prezesa NBP Marka Belki z ministrem Sienkiewiczem, w której szef podobno niezależnego banku zdaje się opracowywać strategię wsparcia partii rządzącej przed wyborami, żądając przy tym głowy byłego już ministra finansów Jacka Rostowskiego, premier Tusk zachował zimną krew.

Po ujawnieniu rozmowy prezesa NBP Marka Belki z ministrem Sienkiewiczem, w której szef podobno niezależnego banku zdaje się opracowywać strategię wsparcia partii rządzącej przed wyborami, żądając przy tym głowy byłego już ministra finansów Jacka Rostowskiego, premier Tusk zachował zimną krew. Szef rządu skupił się na nielegalnych podsłuchach, marginalizując to, co w tej rozmowie mogliśmy usłyszeć. Premier nie miał ani pretensji do służb, które pozwoliły nagrywać polityków, ani do ministra spraw wewnętrznych o to, że daleko wybiegł poza swoje kompetencje. Przekonywał zaś, że do czynienia mamy z zamachem stanu. Politycy PO tłumaczyli z polskiego na "swoje" (bo nie na "nasze"), co mieli na myśli rozmówcy, próbując wmówić nam, że nie rozumiemy tego, co słyszymy.

 

Afera taśmowa - czy naprawdę nic się nie stało?

Może nawet ktoś uwierzyłby w wersję premiera, gdyby nie wtargnięcie ABW do redakcji "Wprost". Prokuratorzy, ABW i policja, używając siły, próbowali zmusić redaktora naczelnego do wydania taśm i złamania tajemnicy dziennikarskiej. Naczelna Rada Adwokacka, obserwatorzy OBWE i inne organizacje w akcji, do której doszło w tygodniku, widzą próbę łamania wolności słowa. Wszyscy, poza prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem, który zapewniał, że prokuratura nie ma sobie nic do zarzucenia. Premier zaś mętnie tłumaczył, że o metodach działania decyduje niezależna prokuratura, jednocześnie nie odżegnując się od tego, że dzwonił w tej sprawie do prokuratora generalnego. Choć Ministerstwo Sprawiedliwości przyznało, że prokuratura "podjęła zbyt daleko idące działania, które budzić mogły uzasadnioną obawę naruszenia tajemnicy dziennikarskiej", nie udało się zatrzeć przykrego wrażenia. Czy dojdzie do przedterminowych wyborów? Czy prokuratura dotrze do tego, kto i po co nagrywał najważniejszych polityków w kraju? Czas pokaże. Jedno wiemy już dziś. Polityka od kuchni jest niestrawna, służby są nieudolne, a standardy ich postępowania rodem z Białorusi.

red. Super Biznesu

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail

Czytaj: Super Biznes: Telewizyjnie wykluczeni

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany

Najnowsze