W ocenie szwedzkiego banku centralnego, który przyznaje Nobla z ekonomii, jego największą zasługą było rzucenie nowego światła na problem "siły rynkowej i regulacji". Prestiżową nagrodę otrzymał więc za prace dotyczące oligopoli, monopoli i regulacji rynkowych, zwłaszcza w branżach, które są zdominowane przez kilka potężnych firm, takich jak Microsoft, Google czy Apple.
Chciał opodatkować duże firmy
Z badań prof. Tirole'a, które pokazują, w jakim kierunku powinni zmierzać regulatorzy, jeżeli chcą zapobiec szkodliwym dla gospodarki i społeczeństwa praktykom globalnych firm, nie da się wyciągnąć jednego wniosku, jednej koncepcji, która mogłaby zostać wdrożona we wszystkich państwach. Czy zatem nagradzanie tego typu prac badawczych ma sens? Nobel z ekonomii od lat wzbudza kontrowersje. Po pierwsze dlatego, że Alfred Nobel, fundując nagrodę, nie wspomniał słowem o ekonomii. Po drugie - ze względu na kontrowersyjność, a często i nieprzydatność prac noblistów.
Zobacz też: Super Biznes: nowe stawki podatków. Sprawdź już teraz!
Jean Tirole nie wzbudza aż takich kontrowersji, jakie niegdyś wzbudzał Milton Friedman, ale są i tacy, którzy przypominają, że w 2003 r. Tirole zaproponował, jak można zmniejszyć bezrobocie i uratować bankrutujący system świadczeń socjalnych we Francji. Chciał opodatkować duże firmy, które masowo zwalniają pracowników bez ekonomicznych przyczyn, a jedynie w pogoni za zyskami, jednocześnie wprowadzając elastyczniejsze prawo pracy. Pomysł Tirole'a wywołał furię związków zawodowych i nie wszedł w życie, nie można więc stwierdzić, czy był cokolwiek wart. No ale tak to już z większością ekonomistów bywa - to teoretycy, którzy choć znają cenę wszystkiego, nie znają wartości niczego.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail