- Czy podczas swojej działalności natknął się pan na bariery hamujące innowacyjność?
- Oczywiście. U nas opiniowaniem projektów innowacyjnych zajmuje się NCBiR (Narodowe Centrum Badań i Rozwoju). Moim zdaniem ta jednostka nie do końca może sprostać wyzwaniom rynku. Wiele pozytywnie ocenianych projektów innowacyjnych było w pewnych aspektach kopiami rozwiązań zachodnich. Uważam, że polskie firmy potrafią tworzyć całkowicie nowe projekty, szkoda tylko, że ich liczba jest w dalszym ciągu dość mała.
- Skoro urzędy nie pomagają, to może dobrze rozwija się współpraca z uczelniami stawiającymi na innowacyjność?
- Mamy dobre doświadczenia ze współpracy z wydziałami, z których wywodzą się pracownicy naszej firmy. Ale znam też nieudane próby nawiązania kontaktu ze środowiskami akademickimi. Niestety, zdaniem akademików wielu rzeczy nie da się zrobić ze względu na ograniczenia czasowe, budżetowe, formalne. Pamiętam cykl spotkań na uczelniach, gdzie próbowano zaszczepić kilka idei dotyczących nowych projektów i z przykrością stwierdzam, że tylko w pojedynczych przypadkach udawało się te plany przenosić na praktykę.
- Jak zatem można zmienić tę niekorzystną dla innowacji w gospodarce sytuację?
- Przede wszystkim powinno się rozliczać urzędników z pracy. Ponadto wydaje mi się, że istnieje duży problem w przedłużających się procedurach administracyjnych.