O potrzebie spójności nowoczesnych systemów w transporcie mówi się od dawna, ale do tej pory w jej kierunku robiło się niewiele. Czy zmiana podejścia decydentów na bardziej strategiczne sprawi, że samochodowa przeprawa przez Polskę przestanie przypominać komedię w stylu "W krzywym zwierciadle"?
Scenariusz produkcji pt. "Nasze polskie autostrady" krzyżuje losy bohaterów w postaci czterech zarządców, odcinków o łącznej długości prawie 1500 kilometrów i około dwudziestu milionów kierowców. Istnieje w nim także mnóstwo znaczących wątków: niedokończone fragmenty dróg, cztery różne sposoby poboru opłat i konieczność wprowadzania interoperacyjności systemów drogowych, której wymaga Unia Europejska. Wydaje się, że wobec powyższego najbardziej potrzebujemy zmiany w podejściu do zarządzania infrastrukturą drogową.
U nas na "hajłejach"
Kiedy w 1997 r. przyznawano prywatnym firmom koncesję na budowę autostrad w Polsce, pojęcia typu "inteligentne systemy" czy "interoperacyjność" dopiero raczkowały. Niemniej jednak zabrakło wtedy perspektywicznego podejścia. Umowy zawarte siedemnaście lat temu dziś wiążą ręce decydentom chcącym wprowadzić spójność chociażby w autostradowym systemie płatności. A przecież techniczna rewolucja, jaka dokonała się od tamtego czasu powoduje konieczność wdrażania nowych technologii. Mogą one stanowić zarówno efektywne narzędzie do zarządzania transportem, jak i przynosić państwu realne oszczędności czy podnieść jakość życia obywateli.
Uwolnić autostrady
Nonsensem jest fakt, że zastąpiliśmy szlabany graniczne szlabanami poboru opłat i to w różnych systemach płatności. Dlatego korzyści upatruje się we wprowadzeniu wspólnego elektronicznego rozliczenia za przejazd po drogach płatnych. Takie rozwiązanie mogłoby przynieść spadek kosztów budowy i utrzymania infrastruktury poborów opłat czy wzrost zainteresowania kierowców autostradami dzięki zwiększeniu komfortu jazdy. Byłby to również jeden z kroków do zbudowania ogólnounijnego, jednolitego systemu opłat drogowych.
Na dobrej drodze
Okazuje się, że nawet ten film ma szansę na happy end. Obrazują to rozmowy toczące się między zarządcami autostrad. W lutym br. pojawiła się informacja, że Gdańsk Transport Company, koncesjonariusz północnego odcinka autostrady A1 oraz państwowy zarządca - Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - dążą do ujednolicenia opłat za przejazd na jej fragmencie od Gdańska do Strykowa. Co prawda nadal różniłyby się w przeliczeniu na kilometr, ale zarządcy rozliczaliby się między sobą. To oznacza, że na wskazanej trasie kierowca płaciłby tylko raz, a nie dwa. Rozwiązanie miałoby być oparte na istniejącym już systemie viaTOLL - opłata byłaby ściągana automatycznie, eliminując konieczność zatrzymywania się na bramkach. Problemem są jednak obowiązujące przepisy. Ministerstwo Infrastruktury zapewnia jednak, że trwają pracę nad zmianą ustawy o autostradach płatnych, co umożliwi długo wyczekiwane ujednolicenie sposobu płatności. Miejmy nadzieję, że nastąpi ono już wkrótce.