Ponad 80 proc. osób spośród zarządzających finansami jednostek samorządów terytorialnych – skarbników – pracuje powyżej 40 godzin tygodniowo. Blisko ⅒ wykonuje pracę po godzinach codziennie, a niemal połowa kilka razy w tygodniu. To dane z najnowszego raportu na temat pracy w polskich jednostkach samorządów terytorialnych „Tykająca bomba w administracji”, przygotowanego przez Publink, firmy tworzącej oprogramowanie i aplikacje dla urzędników, działającej już od 15 lat.
- W Polsce mamy trochę ponad 2800 samorządów, a skarbnicy pełnią w nich rolę odpowiadającą pozycji głównych księgowych czy dyrektorów finansowych w firmach prywatnych. Pojedyncze decyzje potrafią kosztować lub oszczędzać miliony złotych, a w największych jednostkach nawet miliardy. W przeciwieństwie do osób zatrudnionych w sektorze prywatnym, skarbników obowiązuje rygor pracy ze środkami publicznymi, który ma gwarantować odpowiednie zarządzanie finansami publicznymi. Wiąże się też jednak z ciągłymi kontrolami, mnóstwem sprawozdawczości oraz odpowiedzialnością przed wszystkimi mieszkańcami gminy czy miasta. Często prowadzi też do nadgodzin, wbrew stereotypowi, że główną zaletą pracy w administracji jest lekka praca tylko w ściśle określonych godzinach. Jednocześnie, podczas gdy w ciągu ostatnich pięciu lat wysokość średniego wynagrodzenia w Polsce wzrosła o ok. 66 proc., w instytucjach samorządowych było to tylko 47,6 proc. – mówi Mateusz Klupczyński, CEO Publink.
Stres, negatywne komentarze, a nawet groźby karalne
Prawie 70 proc. badanych skarbników deklaruje, że odczuwa wysoki poziom stresu, a prawie ⅓ rzadko spotyka się ze wsparciem ze strony swoich przełożonych lub nie otrzymuje go wcale. Tylko 23 proc. sądzi, że ich stanowisko w danym miejscu pracy jest lubiane, a 31 proc. jest przekonanych, że nie jest. Jedynie 30 proc. nigdy nie spotkało się z negatywnymi uwagami ze strony współpracowników na temat swojej pracy. Oprócz tego w mniejszych jednostkach skarbnicy często są osobami rozpoznawalnymi i muszą mierzyć się z komentarzami pod adresem swoim oraz swoich rodzin. Aż 42 proc. przyznaje, że spotyka się z uwagami mieszkańców jednostek samorządowych na temat swojej pracy, w większości nieprzychylnymi, a czasem nawet z groźbami karalnymi. Co 5. badana osoba podaje, że spotkała się w swojej pracy z różnego rodzaju naciskami przy podpisywaniu umów lub zatwierdzaniu płatności, a aż 35,5 proc. woli nie odpowiadać na to pytanie nawet w anonimowej ankiecie.
Ponad połowa skarbników martwi się o stabilność zatrudnienia
Przepisy Kodeksu Pracy nie dotyczą skarbników w tym samym zakresie, co innych pracowników. Są oni powoływani na swoje stanowiska i odwoływani z nich na wniosek wójta w gminie, starosty w powiecie czy marszałka w województwie, a ich odwołanie nie wymaga żadnego uzasadnienia. W 2024 r. ze swojej funkcji odwołanych zostało co najmniej 10,6 proc. wszystkich skarbników, a główną tego przyczyną były zmiany władz po wyborach samorządowych. Nie dziwi więc fakt, że ponad połowa badanych skarbników obawia się o stabilność swojego zatrudnienia. Poruszany przez nas problem skarbników to fragment znacznie szerszego problemu administracji publicznej. Regulujące jej działanie przepisy są przestarzałe. Nienadążające za sektorem prywatnym wynagrodzenia i brak realnej perspektywy zmian będą powodować odpływ pracowników, szczególnie tych dobrze wykwalifikowanych. A przecież w obecnej erze cyfryzacji i standaryzacji są oni szczególnie potrzebni – komentuje Mateusz Klupczyński, CEO Publink.
– Za wdrażanie nowych rozwiązań, kosztujących setki miliardów złotych z publicznych pieniędzy, będą w samorządach odpowiadać przede wszystkim administratorzy, sekretarze, skarbnicy oraz pracownicy z ich wydziałów. Muszą to być osoby kompetentne i adekwatnie wynagradzane. Wynagrodzenia skarbników w samorządach są prawie dwukrotnie niższe niż na podobnych stanowiskach w sektorze prywatnym, mimo porównywalnej odpowiedzialności, mniejszej stabilności pracy i większego zakresu obowiązków. Trudno się dziwić, że co 5. badany skarbnik przyznaje, że rozważa przejście do sektora prywatnego, a tylko 40 proc. jest zdecydowane kontynuować dotychczasową pracę. Aż 90 proc. uważa swoje wynagrodzenie za niewspółmierne do ponoszonej odpowiedzialności.