O kłopotach przedsiębiorców, którzy skorzystają z tzw. ulgi na start napisała we wtorek "Rzeczpospolita". Przypomnijmy, że ulga na start to jedna z najważniejszych propozycji Konstytucji Biznesu. To nowość dla zakładających działalność gospodarczą, która obowiązuje od 30 kwietnia br. Dzięki niej przedsiębiorcy nie muszą płacić składek na ZUS przez pierwsze pół roku od rejestracji firmy, a jedynie składkę na ubezpieczenie zdrowotne (319,94 złotych miesięcznie).
Ulga na start dla firm była szeroko zachwalana, ale okazało się, że po lipcowym orzeczeniu ZUS, to w praktyce pułapka na przedsiębiorców. Korzystający z nowych ulg nie będą traktowani przez ZUS jako przedsiębiorcy, ale zleceniobiorcy. Wtedy składki płaci się od każdej zarobionej złotówki! Dodatkowo firmy byłyby narażone na zapłatę zaległych składek wraz z odsetkami.
W tym ogromnym zamieszaniu głos ponownie zabrał ZUS oraz resort przedsiębiorczości i ministerstwo pracy. - Zleceniodawcy nie mają obowiązku odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne za kontrahentów, którzy korzystają z ulgi na start - wyjaśnia Zakład w komunikacie prasowym. Ale dodaje, że firmy muszą spełnić określone warunki.
Warunkami są jednak, że jej przedmiot musi być taki sam jak przedmiot prowadzonej działalności, a osiągane przychody są opodatkowane jako przychód z działalności gospodarczej.
Wspólny komentarz wystosowały też Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Zakład Ubezpieczeń Społecznych. - Zgodnie z Prawem przedsiębiorców, w okresie korzystania z ulgi na start przedsiębiorcy nie podlegają obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym w ramach prowadzonej działalności gospodarczej. Dotyczy to świadczenia usług i realizowania zleceń w ramach tej działalności (...) W czasie korzystania z ulgi na start zgłoszenie do ubezpieczeń społecznych z tytułu prowadzonej działalności ma charakter dobrowolny i następuje na wniosek przedsiębiorcy - czytamy na stronie MRPiPS.
Specjaliści nadają mają wątpliwości
– Publikacja informacji na stronie internetowej nie ma charakteru wiążącego – mówi cytowany przez "Rz" Arkadiusz Łagowski, doradca podatkowy z firmy Grant Thorton. Przekonuje, że "do czasu zmiany interpretacji przepisów wydawanych przez ZUS lub zmiany prawa przedsiębiorców współpraca z osobami korzystającymi z ulgi na start jest obarczona dużym ryzykiem".
Ekspert kwituje gorzko, że rząd chciał pomóc osobom rozkręcającym nowy biznes, a spowodował, że przedsiębiorcy nie będą chcieli z nimi współpracować. Dodatkowo "Rz" zauważa, że w stanowisku rządu i ZUS nie ma słowa o przedsiębiorcach, którzy prowadzą działalność nierejestrowaną i nie muszą opłacać składek ZUS.
- Taką możliwość mają osoby, których przychody z działalności gospodarczej nie przekraczają 1050 zł miesięcznie. Zamiarem rządu było, żeby to rozwiązanie pomogło zalegalizować działalność osobom funkcjonującym dotychczas w szarej strefie - czytamy w dzienniku.
Źródło: "Rzeczpospolita"