Nie tylko kwota długu jest intrygująca, najciekawsze jest to, że pani Ola w ogóle o swoim „astronomicznym” zadłużeniu nie wiedziała. Kobieta jest klientką Euro Banku, w którym ma kredyt – jego raty musi spłacać do 13. dnia każdego miesiąca. W czerwcu pieniądze przelała dzień przed terminem, ale jako że akurat przypadał piątek, bank otrzymał należność dopiero w poniedziałek 15 czerwca. I naliczył pani Oli karne odsetki w wysokości 25 gr, nawet jej o tym nie informując.
ZOBACZ TEŻ: Joanna Mucha: "Podatki będą dramatycznie proste". Ale posłanka PO nie umie ich wyjaśnić
Sprawa wyszła na jaw po dwóch miesiącach, kiedy pani Ola chciała wziąć kredyt w innym banku. Tam dowiedziała się, że została wciągnięta na listę dłużników i nie może zaciągnąć kolejnego zobowiązania. Kobieta twierdzi, że winny tej sytuacji jest jej 25-groszowy dług, tymczasem przedstawiciele jej banku jak i BIK uważają, że niemożliwe, by tak niska kwota miała wpływ na odmowną decyzje ws. kredytu, na której musiały zaważyć inne czynniki.
Informacja powyżej 30 zł
Bank tłumaczy też, że nie informował swojej klientki o długu, bo nie przekroczył on 30 zł, a tylko w takich sytuacjach klient jest o dodatkowych należnościach powiadamiany. Bank musi jednak zgodnie z prawem zgłaszać informację o nawet najniższych długach do BIK-u i tak też zrobił w tym przypadku. Pani Ola została już wykreślona z czarnej listy z inicjatywy jej banku, ale jest sytuacją oburzona i poinformowała o niej Komisję Nadzoru Finansowego, rzecznika praw obywatelskich i prokuraturę.
ZOBACZ TEŻ: Spadkobiercy nie odziedziczą już milionowych długów!
Eksperci wskazują, że w takiej sytuacji jak łodzianka jest sporo osób, które często trafiają na listę dłużników za jeszcze niższe należności, o których nie są informowane przez banki. Eksperci tłumaczą, że takie sytuacje to lekcja dla wszystkich kredytobiorców, w których własnym interesie jest monitorowanie swojej sytuacji pod względem zadłużenia.
Źródło: tvn24.pl