Rząd, jeśli wprowadzi zapowiadane zmiany, ułatwi życie przedsiębiorcom, nie tylko zostawiając trochę pieniędzy w ich kieszeniach, ich kontrahentów i klientów. Równie istotne jest uproszczenie kategorii produktów, które aktualnie podpadają pod różne progi opodatkowania VAT. W efekcie dochodziło do takich cudów, że jabłka były obłożone inną stawką niż mandarynki, ponieważ, wedle tłumaczeń fiskusa, z tych drugich nie można ... zrobić szarlotki.
ZOBACZ TEŻ: Szałamacha chce odwołania wiceministra finansów
Obecne przepisy kryją wiele podobnych pułapek na przedsiębiorców, zwłaszcza zajmujących się branżą spożywczą. Firmy, aby uniknąć wpadek i pomyłek, zatrudniają towaroznawców, ponieważ jednoprocentowa zmian składu soku może spowodować wyższy - albo niższy - podatek o kilkanaście procent. Co wielokrotnie skutkowały ciągnącymi sie sporami ze skarbówką, a sprawy często trafiały na wokandę sądów administracyjnych. Ostatnio Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie rozstrzygał różnice między sosem musztardowym a musztardą. Uznał, że są na tyle istotne, że każdy z produktów podpada pod inną stawkę VAT!
ZOBACZ TEŻ: Podatek handlowy dopiero w 2017? Możliwy też zakaz handlu w niedziele
Eksperci podatkowi chwalą plany Ministerstwa Finansów, nie tylko z powodu obniżki progów, ale właśnie też z racji uproszczenia przepisów, co niezmiernie ułatwi życie przedsiębiorcom. Zwłaszcza, że popełnienie błędu na samym początku łańcucha dostaw, powoduje że może się ciągnąć przez wszystkich po kolei, czyli np. pomyłka importera może kosztować prowadzącego sklep osiedlowy. Oczekują jedynie konkretów, nie tylko luźnych planów. Obawiają się, że spodziewana dymisja wiceministra Konrada Raczkowskiego, który pilotował zmiany w VAT, może pogrzebać. Jednak w kierowanym przez Szałamachę resorcie odżegnują się, by miało to większy wpływ ma prace.
