Części rakiet, odpady po nieudanych eksperymentach, stare satelity - wokół Ziemi krąży pełno wraków. Niektóre są wielkości autobusu. - Tymczasem wystarczy śmieć mniejszy od piłeczki pingpongowej, żeby przy kolizji z satelitą spowodować wielkie szkody - mówi prof. Piotr Wolański, opiekun Astronautycznego Koła Studentów.
Jak posprzątać niebo? Należy sprawić, żeby kosmiczne śmieci opadały, aż same spalą się w atmosferze. Pomoże w tym pierwszy polski satelita, nad którym pracuje m.in. wybitny student politechniki Maciej Urbanowicz. - Satelitę w kształcie kostki wielkości pralki ze specjalnymi chwytakami wyniesie w kosmos rakieta. W przestrzeni kostka ta podlatywałaby do niebezpiecznych obiektów i łapała je - tłumaczy.
Przeczytaj koniecznie: KONIEC ŚWIATA rozpocznie się 21 maja. PRZEŻYJE tylko 2 procent ludzi
Potem z kostki wysunie się żagiel i zwiększy opór szczątkowej atmosfery tak, że satelita ze śmieciem zaczną opadać, aż w końcu spalą się razem.
Jesienią na orbitę zostanie wysłany w europejskiej rakiecie Vega satelita próbny, który przetestuje nową technologię. Jeśli misja się powiedzie, kolejne urządzenia będą już mogły pełnić funkcję kosmicznych śmieciarek.