Niższe pensje dla emerytów. Wraca temat oskładowania umów zlecenie. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w piśmie do Rady Dialogu Społecznego pisze o objęciu "obowiązkowym ubezpieczeniem społecznym wszystkich świadczących lub wykonujących pracę oraz prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą proporcjonalnie takimi samymi obciążeniami składowymi". Więcej zapłacą nie tylko przedsiębiorcy i zleceniobiorcy, ale także emeryci dorabiający do swoich niskich emerytur. Z danych ZUS wynika, że pod koniec 2018 roku w Polsce blisko aż 750 tysięcy emerytek i emerytów pozostawało aktywnych zawodowo, przy jednoczesnym pobieraniu świadczenia emerytalnego. Blisko 30 proc, z nich prowadziło pozarolniczą działalność gospodarczą. Nieco mniej, bo 25,8 proc. emerytów, pracowało na umowach zlecenia - czytamy w "GW".
ZOBACZ TAKŻE: Obniżenie wieku emerytalnego! Emerycie, sprawdź jaką dostaniesz NOWĄ emeryturę
Eksperci nie mają wątpliwości, że w ten sposób rząd martwi się o wpływy do budżetu, a nie o zabezpieczenie bytu Polaków na starość. - Pomysł pełnego oskładkowania umów zlecenia w czasach kryzysu należy ocenić negatywnie. Nie jest to odpowiedni moment na tego typu zmiany. W sytuacji, kiedy rynek pracy nie jest już rynkiem pracownika tak jak to miało miejsce jeszcze na początku 2020 roku, nie powinno się zmniejszać zleceniobiorcom wynagrodzenia. Tego rodzaju zmiana sprawi, że otrzymają oni niższe wynagrodzenie - wyjaśnia Oskar Sobolewski z Instytutu Emerytalnego.
Proponowane pełne oskładowanie umów zlecenie ma też swoje pozytywy. Ekspert w rozmowie z Superbiz.pl tłumaczy, że po zmianie przepisów osoby wykonujące pracę na podstawie umowy zlecenia otrzymają wyższą emeryturę, bowiem zapłacą składkę emerytalną od każdej umowy zlecenia. Jednak do takiej zmiany na rynku pracy potrzeba więcej czasu. - Jeżeli pełne ozusowanie zleceń weszłoby w życie od 1 stycznia 2022 roku, to zarówno pracownicy jak i pracodawcy mogliby się do niej lepiej przygotować - podkreśla Sobolewski.