4-dniowy tydzień pracy w Polsce? Rusza rządowy test za 50 mln zł

To największy taki test w tej części Europy: rząd przeznacza 50 mln zł, aby sprawdzić, czy Polacy mogą pracować o jeden dzień krócej za tę samą pensję. Co zaskakujące, w awangardzie tej rewolucji nie stają innowacyjne startupy, lecz urzędy miast i nadleśnictwa, które mają pokazać, jak uleczyć bolączki rynku pracy – od wypalenia po demografię. Jednak za obietnicą wolnych piątków kryją się poważne ryzyka organizacyjne i pytanie, kto ostatecznie zapłaci za ten komfort.

Dwóch mężczyzn w garniturach analizuje dokumenty, siedząc przy biurku w biurze. Jeden z nich, z brodą i w niebieskim krawacie, podaje arkusz papieru innemu rozmówcy. Obraz symbolizuje dyskusje o pilnym programie pilotażowym skróconego czasu pracy, o którym można przeczytać na Super Biznes.

i

Dwóch mężczyzn w garniturach analizuje dokumenty, siedząc przy biurku w biurze. Jeden z nich, z brodą i w niebieskim krawacie, podaje arkusz papieru innemu rozmówcy. Obraz symbolizuje dyskusje o pilnym programie pilotażowym skróconego czasu pracy, o którym można przeczytać na Super Biznes.
  • Analiza międzynarodowych trendów rynkowych dowodzi, że skrócony tydzień pracy podnosi rentowność firmy i znacząco redukuje wypalenie zawodowe zespołu
  • W obliczu negatywnych zmian demograficznych elastyczny model biznesowy staje się kluczowym narzędziem pozwalającym zdobyć przewagę konkurencyjną na rynku pracy
  • Rządowy program pilotażowy ujawnia, w jaki sposób optymalizacja procesów w sektorze publicznym może stać się wzorem dla strategii rozwoju firmy w całej gospodarce
  • Wprowadzenie krótszego tygodnia pracy bez dogłębnej analizy zarządzania ryzykiem może negatywnie wpłynąć na płynność finansową oraz doświadczenie klienta
  • Analiza danych z polskich i zagranicznych przedsiębiorstw potwierdza, że przemyślana transformacja cyfrowa i skrócenie czasu pracy bezpośrednio zwiększają zwrot z inwestycji (ROI)

Wielki test krótszej pracy. Czy urzędnicy pokażą, jak pracować mniej, a lepiej?

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej uruchamia największy w tej części Europy eksperyment dotyczący skrócenia czasu pracy. Od stycznia 2026 roku 90 firm i instytucji publicznych, zatrudniających łącznie ponad 5 tysięcy osób, przetestuje model, w którym tydzień pracy zostanie zredukowany o 20% bez obniżania pensji. Zainteresowanie projektem, którego budżet sięga 50 mln zł, przerosło najśmielsze oczekiwania. Spośród blisko dwóch tysięcy chętnych wybrano zaledwie 4,5% najlepszych kandydatów. Każdy z nich otrzyma średnio pół miliona złotych dofinansowania, które pomoże w analizie procesów, przeszkoleniu załogi i lepszej organizacji pracy, co ma być kluczem do utrzymania wydajności w nowym systemie.

Struktura uczestników eksperymentu jest bardzo charakterystyczna, ponieważ połowę z nich stanowią podmioty z sektora publicznego. W programie wezmą udział urzędy miast takich jak Ustka, Sieradz, Radom czy Malbork, a także spółki komunalne, wodociągi, nadleśnictwa, a nawet Filharmonia Zielonogórska. Drugą połowę stanowią prywatne firmy z branży produkcyjnej, budowlanej i usługowej. Taki dobór budzi jednak wątpliwości, czy wyniki testu będzie można odnieść do całej gospodarki, a zwłaszcza do sektora małych i średnich przedsiębiorstw, które na co dzień funkcjonują w zupełnie innych realiach niż administracja publiczna.

Recepta na wypalenie i demograficzną dziurę

Program pilotażowy nie jest dziełem przypadku, lecz próbą odpowiedzi na dwa fundamentalne problemy polskiego rynku pracy. Zgodnie z danymi Eurostatu za 2024 rok, Polacy pracują średnio 38,9 godziny tygodniowo, co stawia nas w czołówce najbardziej zapracowanych narodów Unii Europejskiej, gdzie średnia wynosi 36 godzin. Te nadgodziny mają swoją cenę w postaci rosnącego problemu wypalenia zawodowego. Zależnie od badań, dotyka ono od 45% do nawet 78% polskich pracowników, którzy jako główne przyczyny wskazują przeciążenie obowiązkami i zbyt niskie wynagrodzenie. Skrócenie czasu pracy ma być zatem narzędziem, które pozwoli pracownikom na lepszą regenerację.

Drugim, jeszcze poważniejszym wyzwaniem, jest demografia. Według prognoz Polskiego Instytutu Ekonomicznego do 2035 roku z polskiego rynku pracy zniknie 2,1 mln pracowników, co oznacza ubytek rzędu 12,6%. Mówiąc prościej, na rynek wchodzi znacznie mniej młodych ludzi, niż odchodzi z niego na emeryturę, co zaostrza rywalizację firm o każdego specjalistę. W takiej sytuacji skrócony tydzień pracy może stać się kluczowym magnesem na talenty, czyli benefitem pozapłacowym ważniejszym od owocowych czwartków. Może również zachęcić starszych pracowników do dłuższej aktywności zawodowej na bardziej elastycznych zasadach.

Nie tylko teoria. Od Microsoftu po Herbapol – dowody mówią same za siebie

Polski rząd nie odkrywa Ameryki, lecz czerpie z doświadczeń innych krajów, które pokazują, że ten model może działać. Największy dotychczasowy eksperyment w Wielkiej Brytanii, w którym wzięło udział 61 firm, zakończył się ogromnym sukcesem. Aż 92% z nich zdecydowało się kontynuować czterodniowy tydzień pracy po zakończeniu testów. Wśród pracowników odnotowano spadek stresu o 39% i wypalenia zawodowego o 71%, a przychody firm wzrosły średnio o 1,4%. Podobne rezultaty przyniosły testy w Islandii, gdzie produktywność nie spadła, a dziś aż 86% pracowników ma prawo do krótszej pracy. Nawet japoński oddział Microsoftu odnotował 40% wzrostu produktywności przy jednoczesnym zmniejszeniu zużycia zasobów.

Również na naszym podwórku istnieją przykłady, które stały się inspiracją dla rządowego programu. Firma Herbapol Poznań, która wprowadziła czterodniowy tydzień pracy w styczniu 2024 roku, już po kilku miesiącach odnotowała najlepsze wyniki finansowe od lat, a także mniejszą rotację załogi i niższą absencję chorobową. Kluczem okazało się stopniowe wdrażanie zmian. Podobne kroki podjęły samorządy, między innymi w Lesznie i Włocławku, skracając tydzień pracy do 35 godzin. Wstępne obserwacje dowodzą, że nie wpłynęło to negatywnie na jakość obsługi mieszkańców, a urzędnicy stali się bardziej wydajni.

Gorzki smak wolnego piątku. Kto zapłaci za tę rewolucję?

Pomimo tych obiecujących przykładów, skrócenie czasu pracy nie jest rozwiązaniem uniwersalnym i rodzi poważne wyzwania. Nie każda firma może po prostu zamknąć swoje drzwi w piątek. Branże wymagające ciągłości działania, takie jak produkcja, handel, opieka zdrowotna czy gastronomia, mogą napotkać ogromne trudności w reorganizacji grafików bez zatrudniania dodatkowych rąk do pracy. To z kolei generuje koszty, które dla wielu mikro i małych firm mogą okazać się barierą nie do pokonania. Eksperci ostrzegają, że próba wdrożenia tego modelu bez odpowiedniego przygotowania może skończyć się chaosem organizacyjnym i pogorszeniem jakości usług.

Co ciekawe, korzyści płynące ze skróconego tygodnia pracy mogą paradoksalnie obrócić się przeciwko pracodawcom. Badania wskazują, że niemal 40% pracowników wykorzystałoby dodatkowy wolny dzień na szukanie nowej, lepiej płatnej posady, co mogłoby zwiększyć rotację w firmach i koszty rekrutacji. Pojawiają się także wątpliwości dotyczące samego kształtu rządowego pilotażu. Zakwalifikowanie do niego zaledwie 4,5% chętnych, z przewagą podmiotów publicznych, może prowadzić do zjawiska samoselekcji. Oznacza to, że w teście biorą udział tylko najlepiej przygotowane i najbardziej zmotywowane organizacje, co może zniekształcić ostateczne wnioski i utrudnić ich przełożenie na całą gospodarkę.

Super Biznes SE Google News
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, minister rodziny, pracy i polityki społecznej - Karpacz 2025
QUIZ PRL. Tak pracowano w PRL
Pytanie 1 z 16
Ten popularny w Polsce kobiecy zawód już nie istnieje. Chodzi o:
QUIZ PRL. Tak pracowano w Polsce Ludowej

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki