Ministerstwo rodziny zapewniało, że w maju komornicy przestaną egzekwować świadczenia. Stało się jednak inaczej. Przedstawiamy tragiczną historię 44-letniej matki z Rzucewa w woj. zachodniopomorskim.
Sylwia Dawidowska ma sześcioro dzieci i jest osobą ubogą. Pieniądze pozyskane w ramach rządowego programu chciała przeznaczyć m.in. na leczenie dzieci. O tym, że została bez środków do życia, dowiedziała się w urzędzie gminy.
Przeczytaj również: 500+: został powołany sztab antykryzysowy. Są efekty
W kwietniu wiceminister rodziny Bartosz Marczuk zapewniał, że resort dogadał się z bankami, a świadczenia wychowawcze dla zadłużonych rodzin są zabezpieczone. Środki wpływające na konto befeficjentów rządowego programu miały być odpowiednio oznaczone w tytule przelewu. MRPiPS zapewniało w kwietniu, że wszystkie banki zostały poinformowano o tym, że nie podlegają one egzekucji komorniczej. Niestety nie uchroniło to przed przed konsekwencjami zadłużenia Sylwii Dawidowskiej.
W zeszłym roku komornik sądowy ze Szczecina wysłał kobiecie zawiadomienie o rozpoczęciu egzekucji komorniczej na jej rachunku bankowym. Twierdzi, że zajął pieniądze, ponieważ Dawidowska nie wystosowała do niego pisma informującego o pobieraniu środków pieniężnych w ramach „Rodzina 500+".
Może zainteresować cię także: Program 500+ podwyższy nasze PKB? Tak uważa Unia
44-letniej matce sześciorga dzieci przysługuje świadczenie w wysokości 3 tys. złotych. Kiedy mieszkająca pod Puckiem kobieta przyszła do gminy odebrać pieniądze, okazało się, że należne jej środki zniknęły. Zaniepokojona matka udała się do banku, jednak również tam niewiele udało jej się wskurać.
Kobieta została poinfomowana przez pracowniczkę bankowego oddziału, że po pieniądze ma się zgłosić do komornika. Chociaż świadczenie wychowawcze wpłynęło na konto, bank zablokował środki i odmówił ich wypłaty. Nie wiadomo, czy rodzinie uda się odzyskać pieniądze. Decyzja o ich wydaniu należy do komornika sądowego w woj. zachodniopomorskim.
Zdesperowana matka potrzebuje pieniędzy na leczenie dzieci. Jak powiedziała Bałtyckiej TV, jedno cierpi z powodu epilepsji, inne leczy się na nerki, a jeszcze inne ma problemy z zatorami żylnymi. Problemy finansowe rodziny Dawidowskich są związane z długiem, który pani Sylwia odziedziczyła po zmarłej matce.
Źródła: dziennikbaltycki.pl, se.pl, polskatimes.pl