Adam Glapiński chce rozejmu z Donaldem Tuskiem
Adam Glapiński twierdzi, że "nie ma nic do ukrycia" w kwestii kierowanych do niego oskarżeń i jest gotów stanąć przed Trybunałem Stanu. Zaznacza jednak, że nie chce kontynuacji konfliktu.
- Rozumiem, że dla Tuska najłatwiejszym sposobem zarządzania kampanią było oskarżenie rządu i banku centralnego o spowodowanie inflacji, ponieważ była ona tak wysoka. Ale jesteśmy już po wyborach. Czas z tym skończyć. Mamy wspólne problemy - mówił Glapiński "Financial Times".
Prezes NBP zapytany o polityczną stronniczość stwierdził, że niektóre zarzuty są "idiotyczne", oraz "wielokrotnie się zmieniały". Glapiński zapowiedział list do Donalda Tuska, w którym chce wyjaśnić dzielące ich różnice, a także zaprosić na spotkanie i rozmowę.
- Mam nadzieję, że pan Tusk zmieni zdanie. On nie jest ekonomistą. Inflacja zbliża się do celu. Wyślę list do pana Tuska, aby powiedzieć, że jest tak wiele nieporozumień i tak wiele złych słów, które padły z obu stron, że myślę, że nadszedł czas, aby się spotkać i porozmawiać - mówił Glapiński w "FT".
Prezes NBP pisał już list do marszałka Szymona Hołowni, również w sprawie próby postawienia go przed Trybunałem Stanu.
O co KO oskarża Glapińskiego?
Prezes NBP Adam Glapiński jest oskarżany przez polityków obecnego rządu o "nadużycie uprawnień", co miało pomóc Prawu i Sprawiedliwości w wyborach. Politycy Koalicji Obywatelskiej zapowiadali, że postawią w związku z tym Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Premier Donald Tusk zapowiedział, że nie powstrzyma go orzeczenie TK, według którego parlament nie może zmusić szefa NBP do stawienia się przed Trybunałem Stanu.
Zarzuty wobec Glapińskiego sformułowane przez posłów KO dotyczą bezprawnego zakupu obligacji rządowych i księgowość wprowadzającą w błąd. Szef banku centralnego twierdzi, że kupił obligacje na rynku wtórnym, tak jak wiele innych banków centralnych.
Prezesowi NBP zarzuca się także obniżkę stóp procentowych o 0,75 punktu procentowego miesiąc przed wyborami, gdy inflacja była wciąż dwucyfrowa. Broniąc swojej decyzji wskazywał, że również Węgry obniżyły stopy procentowe, a w Polsce w lutym 2024 roku inflacja spadłą do 2,8 proc. i osiągnęła cel inflacyjny.
Polecany artykuł: