Zaległości z tytułu niepłaconych alimentów wynoszą 8,5 mld zł. Na koniec marca w Polsce było 270 tys. osób uchylających się od obowiązków alimentacyjnych. To aż o 9 tys. więcej niż na początku roku.
Z danych BIG InfoMonitor wynika, że w 15 województwach przybyło alimenciarzy. Najwięcej takich gagatków doszło w Małopolsce i na Śląsku. Spadek zanotowano wyłącznie w województwie łódzkim.
Rekordziści alimentacyjni poszczególnych województw, wpisani do bazy BIG InfoMonitor, to we wszystkich przypadkach mężczyźni w wieku 34-56 lat. Rekord Polski należy do mieszkaca województwa lubelskiego, którego kwota niezapłaconych alimentów na dziecko przekracza 435 tys. zł. A najmłodszy alimenciarz to 34-latek z Podlasia, który nie zapłacił na dziecko lub dzieci ponad 328 tys. zł.
Zobacz: Wedel - pierwsza fabryka czekolady w Polsce
Okazuje się, że taka sytuacja nie podoba się wielu Polakom. Osoby, które nie płacą na utrzymanie własnego dziecka negatywnie ocenia niemal 90 proc. respondentów, którzy wzięli udział w badaniu „Nastawienie Polaków do dłużników alimentacyjnych” przeprowadzonym przez Instytut ARC Rynek i Opinia.
Z oczywistych względów brakuje wyrozumiałości dla osób migających się od płacenia na dzieci. Nie brakuje pomysłów na ukaranie takich osób i zmuszenie ich do wywiązywania się ze swoich obowiązków. Według raportu najwięcej jest zwolenników przymusu odrabiania długów alimentacyjnych w pracach publicznych (65 proc.). Na drugim miejscu znalazło się objęcie dłużników dozorem elektronicznym (40 proc. wskazań). Dozór pozwoliłby zdemaskować skalę zatrudnienia niesolidnych alimenciarzy w szarej strefie, ustalić czy dłużnik mimo deklaracji braku zatrudnienia regularnie wychodzi z domu do pracy.
Zobacz: Co zrobić, gdy nie możesz rozliczyć PIT w terminie z przyczyn losowych?
Nie brakuje tez osób, które są za ostrzejszymi karami. Zdaniem repodnentów za kraty powinni trafiać ci alimenciarze, którzy płacą mniej niż połowę zasądzonych alimentów, a nie jak jest to obecnie, gdy uporczywie uchylają się od płacenia, a niewielkie sumy przekazane raz na kilka miesięcy pozwalają uniknąć sankcji wynikających z kodeksu karnego (28 proc.). Równie chętnie badani opowiadają się za dużo częstszym niż obecnie odbieraniem prawa jazdy. Nie brakuje również zwolenników wprowadzenia możliwości licytacji dóbr gospodarstwa domowego, w którym dłużnik alimentacyjny aktualnie przebywa, nawet jeśli majątek formalnie do niego nie należy, bo jest własnością obecnej partnerki/partnera czy rodziców (25 proc.). Zdaniem ankietowanych konieczna jest też kampania społeczna – piętnująca i pouczająca faktycznych lub potencjalnych dłużników alimentacyjnych (22 proc.).
Egzekucja alimentów wypada w Polsce wyjątkowo słabo. Ściągalność długów alimentacyjnych z dłużników, których wyręcza Fundusz Alimentacyjny, wynosi ok. 14 proc., a ogólnie – jak szacują to organizacje kobiece – jest to ok. 17 procent.
(Liczba dłużników alimentacyjnych i kwota zadłużenia w regionach - inforgafiki BIG InforMonitor)