Budzący kontrowersje na całym świecie, w niektórych miastach nawet zakazany, a w niektórych biznesowych kręgach wychwalany Uber podjął współpracę ze spółką, kontrolowaną pośrednio przez Skarb Państwa, czyli kierowanym przez PZU AliorBankiem.
Bank udostępnia kredyt potencjalnym kierowcom, aby za pożyczone pieniądze mogli kupić samochód odpowiadający standardom Ubera i rozpocząć pracę. Maksymalnie 100 tysięcy złotych, na okres od roku do pięciu lat. W drugą stronę, pracownicy banku będą używali aplikacji jako korporacyjnej firmy taksówkowej, a pozostałym klientom też będą wystawiali faktury na życzenie. Porozumienie funkcjonuje w Warszawie, Gdańsku i Krakowie.
ZOBACZ TEŻ: UOKiK broni Ubera
Trzeci obszar współpracy to wspólny rozwój platform, na początek kody rabatowe i obólna promocja, aż po technologiczne udoskonalanie i intergrację aplikacji.
To wszystko bardzo nie podoba się polskim taksówkarzom. W oświadczeniu, wydanym przez branżową organizację "Polska Sieć Taxi 19123", czytamy, że "w efekcie decyzji o podjęciu kooperacji pomiędzy Alior Bankiem i Uberem Skarb Państwa w sposób pośredni współpracuje z firmą, która działa na polskim rynku wykorzystując luki w prawie. W efekcie Uber – choć działa w Polsce – nie płaci tu podatków.
ZOBACZ TEŻ: Uber montuje dream team
Bartosz Szymański, prezes SAWA TAXI, zrzeszonej w PST 19123, komentuje także decyzje UOKiK-u dotycząca Ubera: "Podkreślając pozytywne aspekty funkcjonowania Ubera w Polsce, instytucje odpowiedzialne za nadzór prawny i finansowy powinny równolegle wziąć pod uwagę te czynniki, które świadczą o poruszaniu się przez tę firmę na granicy polskiego prawa. Ten fakt powinien być jeszcze bardziej niepokojący w świetle ostatniej informacji o współpracy firmy Uber z Alior Bankiem, pośrednio reprezentującym Skarb Państwa".