Polska jest jednym z sześciu państw - obok Czech, Luksemburga, Holandii, Rumunii i Szwecji - które mimo ponagleń nie dostosowały przepisów do wymogów unijnych. Komisja Europejska żąda od nas wprowadzenia zapisów, dzięki którym banki będą mogły przejąć część pieniędzy zgromadzonych na kontach. Zagrożone są osoby, które mają w jednym banku ponad 100 tys. euro, czyli równowartość koło 430 tys. zł. Takich osób, jak wynika z wyliczeń ekspertów i money.pl, może być w Polsce nawet 380 tysięcy.
Czytaj również: PiS wycofuje się z obietnic? "Być może część reform trzeba będzie rozłożyć w czasie"
Przejęcie pieniędzy z lokat będzie możliwe wtedy, gdy bank będzie zagrożony bankructwem. - O ewentualnej potrzebie zastosowania takiego instrumentu nie może decydować sam bank - przekonuje Ministerstwo Finansów w oświadczeniu przesłanym money.pl. Takie uprawnienia będzie mieć specjalnie powołany do tego organ nadzorczy.
Przepisy forsowane przez Komisję Europejską mają odciążyć rządy poszczególnych krajów, które do tej pory pieniędzmi wszystkich podatników, a nie tylko tych najbogatszych, musiały zasypywać dziury finansach banków. Dyrektywa bankowa ma zapewnić, że w pierwszej kolejności koszty upadającego banku wezmą na siebie akcjonariusze i wierzyciele (to, co bank jest im winien, zostanie zamienione na udziały). A depozyty do 100 tys. euro nie będą uwzględniane przy ratowaniu banków. Te powyżej - jak to określił Obserwator Finansowy - mogą już zostać "wywłaszczone".
- Nowe przepisy nie będą furtką do skoku na kasę, jaki dwa lata temu miał miejsce na Cyprze - uspokaja w rozmowie z money.pl Mariusz Zygierewicz, dyrektor zespołu ekonomiczno-regulacyjnego ZBP. - Dyrektywa mówi wyraźnie, że do kwoty 100 tys. euro depozytów w żaden sposób nie można ruszyć i są one objęte gwarancją. Dyrektywa ma uchronić właśnie przed takimi zakusami.
Taki scenariusz oznacza, że nowe przepisy dotkną - w przypadku kłopotów banku - relatywnie niewielkiej grupy ludzi. Oszczędności powyżej 100 tys. euro można znaleźć na nie więcej niż 1 proc. kont. Według danych NBP, we wrześniu tego roku na około 38 mln kont bankowych leżało łącznie 951 mld zł. Potencjalnie w całym systemie bankowym do przejęcia może być więc do 10 mld zł.
- Lepiej dołożyć się do ratowania banku, niż zostać z niczym - komentuje nowe przepisy dr Tomasz Bursa, wiceprezes Opti TFI. W skrajnej sytuacji nadwyżki ponad 100 tys. euro, które znajdą się na koncie, zasilą kapitały własne banku, dzięki czemu będzie miał szansę wyjść na prostą. - Takie odbieranie pieniędzy źle wygląda, ale w ten sposób daje się możliwość ratunku dla banku i w konsekwencji odzyskania być może większej ilości pieniędzy dla drobnych klientów.
Zobacz koniecznie: Część urzędników dostała wyższe nagrody? To kupowanie głosów
Ministerstwo Finansów zaznacza, że w zakresie kwoty powyżej limitu 100 tys. euro deponenci nie będą mogli ponieść wyższych strat niż ponieśliby w ramach procedury upadłości banku. - Dyrektywa, jak i projekt ustawy BFG implementującej tę dyrektywę, nie powoduje dodatkowego obciążenia ryzykiem innym, niż już obecnie występujące - zapewnia resort w oświadczeniu przesłanym money.pl.
Dr Bursa dodaje, że gdyby w Polsce upadł jeden z dwudziestu największych banków, Bankowy Fundusz Gwarancyjny miałby ogromne trudności ze zwrotem wszystkich oszczędności zgromadzonych na kontach. Europejska dyrektywa ma wspomóc banki, by nie było konieczności sięgania po środki BFG. To na razie czarny scenariusz, bo system bankowy w Polsce jest - w porównaniu z Europą - w miarę bezpieczny.
Źródło: Money.pl